"Nie marzyłem o tak dużej rewolucji". Adam Pawlicki podsumowuje 20 lat na stanowisku burmistrza Jarocina

Materiał promocyjny

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: UM Jarocin

"Nie marzyłem o tak dużej rewolucji". Adam Pawlicki podsumowuje 20 lat na stanowisku burmistrza Jarocina - Zdjęcie główne

Adam Pawlicki podsumowuje 20 lat na stanowisku burmistrza Jarocina | foto UM Jarocin

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Promowane Adam Pawlicki podsumowuje 20 lat na stanowisku burmistrza. - Nie mogę sobie wyobrazić, jak lepiej mógłbym wykorzystać ten czas zawodowo, jeśli nie na pracę dla Jarocina. Tego mi nikt nie zabierze, to zostanie w Jarocinie dla mieszkańców, dla kolejnych pokoleń - mówi. 

Rozmowa z Adamem Pawlickim, urzędującym burmistrzem Jarocina

Co było przyczyną pana rezygnacji z kolejnej kadencji na stanowisku burmistrza Jarocina?

Zawsze przy podejmowaniu takiej decyzji rozważa się wszystkie za i przeciw. Tak też było w tej sytuacji. Za na pewno była chęć dalszej pracy na rzecz Jarocina i realizacja planów, których nie udało się jeszcze wykonać. Ale były też argumenty przeciw i one przeważyły. Jestem burmistrzem od 20 lat, to kawał mojego życia. Na pewnym etapie dla człowieka ważne stają się też inne sprawy - rodzina, życie prywatne. Mam trójkę małych dzieci, pełniąc funkcję burmistrza, nie mogę im poświęcić tyle czasu, ile potrzebują i ile bym chciał. A chcę być obecny w ich życiu. 

Trzeba pamiętać, że bycie burmistrzem to nie jest praca, którą się kończy o godzinie 16.00, zamyka się drzwi gabinetu i ma się spokój. Tak nie jest i to jest bardzo absorbujące, zwłaszcza kiedy chce się zrobić więcej niż przeciętnie. Poza tym, na pewno w podjęciu tej decyzji znaczenie miało też postanowienie sądu o nałożeniu na mnie kary grzywny za - zdaniem sądu - nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych. Co prawda, nie jest ono prawomocne, ale działania służb w trakcie tej sprawy wobec mnie wpłynęły na pewnego rodzaju zmęczenie psychiczne, a nawet zniechęcenie. To też na pewno jest związane z tym, że nie jestem coraz młodszy. Dlatego stwierdziłem, że przede wszystkim dla mojej rodziny i dla mnie samego będzie lepiej, jak przekażę pałeczkę komuś młodszemu. Czas na zmianę warty.  

Jak pan ocenia te 20 lat na stanowisku burmistrza Jarocina?

Mam dużą satysfakcję z tego, że tak dużo udało nam się zrobić dla Jarocina. Nawet nie marzyłem o tak dużej rewolucji. Wystarczy spojrzeć, jak wygląda Jarocin: rynek, parki, zieleń, rozwiązania komunikacyjne, ronda, łączniki i to, czego nie widać - ile pieniędzy zostało zainwestowane również pod ziemią w postaci sieci wodociągowych oraz kanalizacyjnych. To wszystko robi wrażenie - nie tylko na naszych mieszkańcach, ale w całej Polsce, a nawet Europie.   

Kiedy pomyślę, jakie miałem pomysły na rozwój gminy, kiedy pierwszy raz objąłem stanowisko burmistrza w 2002 r., to mogę powiedzieć, że wszystkie zadania w zasadzie zostały wykonane. Największym problemem 20 lat temu było bardzo wysokie - 24% bezrobocie, upadające zakłady pracy. Sytuacja była dramatyczna. Z biegiem czasu to się zmieniało, aż doszło do tego, że teraz radni opozycji nie chcą na terenie gminy kolejnych zakładów pracy i blokują nasze inicjatywy pozyskania terenów rolniczych pod działalność gospodarczą. Piszą do ministra rolnictwa, żeby nie pozwolił na odrolnienie terenów pod budowę nowych firm w gminie Jarocin. Do tego doszło po tych 20 latach. 

Powiedział pan, że „wszystkie zadania w zasadzie zostały wykonane”, czy jest coś, czego nie udało się zrobić?

W mojej ocenie, 99% planów udało się zrealizować. W niektórych przypadkach, jak na przykład młyna nad Lutynią, więcej zrobiliśmy, niż na początku było zakładane, bo pozyskania takich pieniędzy, które dały ogromne możliwości, nie planowaliśmy. A udało się. Jest piękna ścieżka rowerowa, za pół roku młyn zostanie odrestaurowany i z pięknym tarasem oddany mieszkańcom. Powstanie ścieżka rowerowa przez las, na co mamy już zgodę. Mam też nadzieję, że uda się odtworzyć zaporę na Lutyni. 

To, co jest jeszcze niezmiernie ważne i miastotwórcze, a czego nie udało się zrobić, to lądowisko w Ciświcy. To niesamowicie spozycjonowałoby Jarocin pod względem inwestycyjnym. Inną, nie mniej ważną dla rozwoju gminy, inwestycją jest pierwsza w Polsce elektrociepłownia na paliwo z RDF-u planowana w Golinie. Zabezpieczy ona gminę Jarocin pod względem produkcji taniej i czystej energii elektrycznej i cieplnej. W najbliższej przyszłości będzie to niezmiernie ważne, ponieważ w myśl zaleceń Unii Europejskiej to gminy będą odpowiedzialne za takie właśnie zabezpieczenie.       

Wszystko, o czym pan mówi, co udało się zrobić w gminie Jarocin, nie byłoby możliwe, gdyby nie dobry zespół, z którym pan pracuje.

To prawda. Rotacja cały czas jest, ale to dlatego, że musi być dopasowana najlepsza ekipa. Po tylu latach każdy wie, co do niego należy i czego może się spodziewać za dobrą pracę. Nie tylko uścisku ręki, efekty są wynagradzane i to nie tylko dlatego, że je doceniam, ale wiem, że to motywuje do dalszej pracy. 

Nie wszyscy się sprawdzili. Mam tu na myśli tych, którzy byli pana bliskimi współpracownikami przez wiele lat, a musieli, czy chcieli, odejść z urzędu i teraz na forum publicznym krytykują pana działania. 

Na niektórych władza źle wpływa, przychodzi arogancja, buta. Mieliśmy takich paru. Ale jeśli ktoś obrósł w piórka i mu się wydaje, że jest królem tego poletka, które jest mu dane, to się myli. Właścicielami gminy są jej mieszkańcy i im przede wszystkim służymy, a dopiero w drugiej kolejności realizacji swoich, prywatnych ambicji. To trzeba sobie codziennie rano powtarzać. Jeśli ktoś myślał inaczej, to - nawet jeżeli ze mną długo współpracował - musieliśmy się rozstać. Nie mówię, że to jest łatwe, ale nie można inaczej, bo urząd musi dobrze funkcjonować, musi być dobry klimat i najlepsi ludzie. Inaczej nie dałoby się osiągnąć tego sukcesu, który mamy w Jarocinie. 

Czy przez te 20 lat były momenty, że żałował pan tego, że jest burmistrzem?

Owszem, zdarzało się tak. Zwłaszcza, kiedy były trudne chwile. Zastanawiałem się, po co mi to i, że gdybym wiedział, z czym się to wiąże, z jakim obciążeniem i jakimi atakami, może wybrałbym zupełnie inną drogę. Ale z drugiej strony, po jakimś czasie wracała świadomość tego, co wspólnie z mieszkańcami udało nam się zrobić i przychodziło uczucie dumy i satysfakcji. Bo nie mogę sobie wyobrazić, jak lepiej mógłbym wykorzystać ten czas zawodowo, jeśli nie na pracę dla Jarocina. Tego mi nikt nie zabierze, to zostanie w Jarocinie dla mieszkańców, dla kolejnych pokoleń. 

Kim pan będzie, jeśli nie burmistrzem Jarocina, czym się będzie pan zajmował?

Będę sobą. Nareszcie będę miał wolność i czas, który będę mógł poświęcić tylko temu, co ja chcę, a nie temu, co muszę. Bo praca burmistrza to nie tylko to, co chce robić, ale i to, co musi. Myślę, że zajęcie samo mnie znajdzie. Z tym nie mam problemu. Każdy aktywny człowiek nie powinien obawiać się zmian. 

Czy będzie pan mógł spokojnie patrzeć, jeśli sprawy w gminie Jarocin pójdą w niewłaściwym - w pana ocenie - kierunku?

Trudno będzie zepsuć to, co zostało zrobione. Ale jeśli ci, którzy teraz krytykują w czambuł to, co ja zrobiłem, dorwą się do władzy, to nie chciałbym w tym mieście mieszkać, bo to byłoby tak, jakby ktoś niszczył mój dom. Trudno na coś takiego patrzeć ze spokojem. 

Czy nadal będzie pan szefem Stowarzyszenia Ziemia Jarocińska?    

Jeśli taka będzie wola członków stowarzyszenia, to nadal będę prezesem. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE