reklama

Z życia wzięte: Mój czas jest moją wiecznością, czyli historia pewnego listu...

Opublikowano:
Autor:

Z życia wzięte: Mój czas jest moją wiecznością, czyli historia pewnego listu... - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Opinie i felietonyGdy w połowie listopada otworzyłam skrzynkę, jej zawartość zaklinowała się skutecznie. Pomiędzy ulotkami reklamowymi a rachunkami tkwiła biała koperta zaadresowana pismem, którego trudno już uświadczyć. Zdarzyło się w Jarocinie. Taki był początek tej historii...
reklama

Ludzie zejdźcie z drogi...

Kto z Państwa pamięta piosenkę zespołu Skaldów o wiejskim listonoszu? „Ludzie zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie, ciężka jest od listów torba listonosza dziś…”.

Miła historia ale kiedy tak było? Ho ho ho albo i jeszcze wcześniej. A czy dzisiaj pisze ktoś jeszcze listy?… Okazuje się, że tak a ja byłam jego adresatką. A było tak… Gdy w połowie listopada otworzyłam skrzynkę, jej zawartość zaklinowała się skutecznie. Pomiędzy ulotkami reklamowymi a rachunkami tkwiła biała koperta zaadresowana pismem, którego trudno już uświadczyć. To pisała ręka osoby, która umiłowała piękno, spokój i detal. To że list czekał w mojej przydomowej skrzynce graniczyło prawie z cudem, gdyż na kopercie widniał nie mój lecz redakcyjny adres. Uśmiechnęłam się patrząc na kopertę a myśl pofrunęła z sympatią do „mojego”, rodem z piosenki Skaldów, listonosza.Pióra zostały rzucone… Zawartość koperty była zaskakująca. Czterostronicowy list na zielonym, żółtym i niebieskim papierze i jeszcze mniejsza, zielona koperta ze słowami: „Pióra zostały rzucone”. Do jej zawartości wrócę trochę później. Charakter pisma podpowiadał mi, że list pisała osoba dynamiczna ale poukładana. Wiersze płynęły idealnie jeden pod drugim a ich treść zapisana została bez odrywania długopisu pomiędzy poszczególnymi słowami. Dostałam ten list za sprawą mojego felietonu o panu Zygmuncie Szrajnerze „Ocalić od zapomnienia wśród nas” (w tejże tu gazecie). List napisany został kobiecą ręką w „zadumanym listopadzie” i traktował przede wszystkim o czasie. Czasie płynącym w dół ale i w górę, zatrzymującym się a nawet cofającym, o odchodzeniu w czasie, dawaniu go innym, ubogacaniu w miłość, o jego zwodniczości i zespoleniu z czasoprzestrzenią, a także nieodwracalności. Pięć słów z owego listu zagnieździło się w mojej pamięci nie dając spokoju tak na jawie, jak i poza nią: „Mój czas jest moją wiecznością”… oraz komentarz: Takie niewielkie zdanie, takie proste, prościuteńkie… a taka moc w nim! Tu dopiero jest pole do interpretacji! Niezwykłe – przyłożyć czas do wieczności. A mówi się przecież, że pojęcie czasu nie przystaje do wieczności. Że nie ma z tym nic wspólnego. Że wieczności nasza myśl i wyobrażenie nie mogą przeniknąć. A tu tak prosto i sensownie: Mój czas jest moja wiecznością. Tu nawet ten zaimek „mój” ma ogromne znaczenie. I jak to zdanie ma nie powracać do mnie, zwłaszcza w ten zadumany listopadowy czas. Ono pali się w mojej głowie niczym lampka wieczysta… Na nic zdało się krążenie po domysłach i internecie. Im dłużej się zastanawiałam, tym gorzej było. Koniec myślenia! Nie pióra a kości zostały rzucone – pomyślałam w przekonaniu, że tylko rozmowa z autorką listu może mi przynieść ulgę.

reklama

Za górami, za lasami lub w Górze

W trzeci piątek adwentu, ściskając pod pachą paczkę pierników, stoję przed drzwiami wejściowymi do domu autorki listu. Dzwonię do drzwi i już po małej chwili widzę drobną ale energicznie poruszającą się postać gospodyni. Drzwi otwierają się szeroko i ramiona pani Marii również. - No?... Tak pani sobie mnie wyobrażała? - pyta czytelniczka moich felietonów i zbija mnie tym samym z tropu. Na nic zdaje się przygotowany przeze mnie scenariusz: przywitam się, przedstawię, podziękuję za zaproszenie… Wydaje mi się, że dopiero co weszłam a już siedzimy przy odświętnym stole z pachnącymi piernikami, gorącą herbatą i rozmawiamy jakbyśmy nie widziały się zaledwie dwa dni. Zaledwie dwa dni? A może aż dwa? Mamy sobie tyle do powiedzenia... Ale jak to możliwe? Przecież poznałyśmy się przed chwilą… Jaka jest pani Maria? Czym żyje? Co ją zachwyca? Co myśli o czasie a zwłaszcza o tym, który jest jej wiecznością?

reklama

Podnieść rangę codzienności

Pani Mario, skąd jest cytat, który mnie tak mączy? - Nie wiem, kto jest autorem tego cytatu ale ten i jemu podobne pojawiły się w moim życiu już w dalekiej przeszłości. Jeśli zapyta mnie pani o upływ czasu, to inne poczucie upływu czasu nastąpiło po śmierci moich rodziców. W młodości ta perspektywa czasowa jest zupełnie inna niż w tym okresie, gdy odchodzą bliscy.Czym jest dla pani czas?- Z mojego doświadczenia i obserwacji wynika, że czas jest najcenniejszą lub jedną z najcenniejszych wartości, jaką dostaje człowiek wchodząc w życie. To jest taka wartość, taki skarb, który dostajemy z indywidualnego rozdania. Bo to nie jest tak, że każdy z nas dostaje tyle samo czasu. Każdy dostaje INNY czas. Ale na pewno dla każdego ten czas jest wartością niepowtarzalną. Kluczem jest jednak to, co każdy z nas zrobi ze swoim czasem.Jak ma się czas do trwania naszego życia?- Gdy myślę o życiu to widzę obraz, który kojarzy mi się z lasem. Wyobraźmy sobie, że wchodzimy do lasu jako dzieci w przedpołudniowej porze. Jest piękny, słoneczny dzień. Pomiędzy drzewami układają się długie strumienie światła. Pamiętam, że jako dziecko lubiłam w te smugi światła wchodzić, bo w nich było ciepło. Wystarczy zaledwie parę godzin aby strumienie światła wypełniły się mrokiem. I tak jest też z życiem. Gdy jesteśmy starsi smugi światła znikają a ich miejsce zaczyna zajmować cień.Czy możemy powiedzieć, że nasze życie składa się z różnych stanów świadomości w określonych odcinkach czasu?- Tak, to jest trochę jak w kalejdoskopie: kryształki szkła są te same ale ich układ się zmienia. Niby materiał ten sam, niby dzień podobny do dnia ale w zależności od naszego samopoczucia, od wieku wszystko zdaje się być inne. Podsumowując: czas jest naszym wielkim dobrem. Mamy jednak świadomość, że tego daru, tego dobra jest coraz mniej, że nam go ubywa. Lubię trwać w czasie i nadawać rangę codzienności, zwykłej codzienności.

reklama

Buntowniczka i jej przyjaciele

Słucham pani Marii i zaczynam rozumieć dlaczego tak dobrze nam się rozmawia, dlaczego ona chętnie czyta moje felietony... Obie żyjemy detalem, chwilą i zwyczajnością. W swojej codzienności pani Maria jest też buntowniczką: - Gdy zapraszają mnie na święta, mówię, że nie lubię biesiadowania. Do stołu siadam aby coś napisać… np. list (śmiech) lub poczytać książkę. Odpoczywam kiedy śpię - a śpię niewiele, oraz gdy czytam gazety. Jako dziecko czytałam „Misia”i „Świerszczyk”, potem był „Radar” – czasopismo myśli twórczej. Jeszcze później „Wyborcza”, no i oczywiście „Gazeta Jarocińska”. Wieczorne czytanie gazet ma dla mnie coś z odwiedzin dobrego przyjaciela. Pani Maria od zawsze, od dzieciństwa pisała listy. - Wie pani dlaczego list jest taki ważny? Mogę go otworzyć wtedy, kiedy chcę, mogę go przeczytać kilka razy i mam świadomość, że każdy z nich jest owocem przemyśleń drugiego człowieka – mówi z przekonaniem pani Maria. Gdy pytam, czego oczekuje od nadchodzącego roku, w odpowiedzi słyszę ponowny i stanowczy bunt: - Ale ja nie oczekuję niczego na następny rok. Ten czas jest dobry. W takiej postaci, w jakiej on teraz jest, jest dobry. Patrzę na moje życie i mówię z wdzięcznością, że jest dobre. Niech po prostu trwa jak najdłużej.

reklama

Niech zatem trwa, niech trwa jak najdłużej i obfituje w radość, o której przeczytałam w liście od pani Marii po otwarciu zielonej koperty z napisem „Pióra zostały rzucone”: Trzeba łapać radość za ogon. Nawet, jak ci się wyrwie, to masz pióra. (Miron Białoszewski). 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama