reklama

Kiedy byłem małym chłopcem, czyli o urodzinach w spichlerzu

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Kiedy byłem małym chłopcem, czyli o urodzinach w spichlerzu - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Opinie i felietonyKolejny felieton Anny Malinowski o urodzinach w jarocińskim spichlerzu.
reklama

Niedawno miałam urodziny. Dzień ten kojarzy mi się z dyskusjami na temat jego spędzania. Jedni uważają, że fajnie jest ten dzień spędzać w gronie najbliższych, inni z kolei mówią, że nie piszą się na żadne świętowanie, bo to oznacza pracochłonne przygotowania. Nie wiem do której z tych grup Państwo się przychylają ale ja wybrałam w tym roku tę drugą i wieczorem wybrałam się z jedynym moim urodzinowym gościem do Spichlerza Polskiego Rocka. Świętowano właśnie dni bluesa, więc załapaliśmy się wieczór ze Skrzyżowaniem Gitar”.

reklama

Po 19.00 drzwi jarocińskiego spichlerza otwarły się przed nami na oścież i pozwoliły stanąć twarzą w twarz z trzema brodaczami w skórzanych kurtkach. Natychmiast zorientowaliśmy się, że ubrani jesteśmy nieodpowiednio do okazji i miejsca ale już pierwsza rundka przy barze spowodowała, że poczuliśmy klimat pomimo. Z minuty na minutę odkrywaliśmy czar tego miejsca, ludzi i tego co nas wszystkich łączyło – muzyki. Znajomi, nieznajomi, nowi znajomi – wszyscy szybko wypełniali salę. Ze sceny zaczęły dobiegać pierwsze szarpnięcia gitarowych strun. Wibracje z głośnika wdzierały się w nasze żołądki, uszy i każdą komórkę wywołując błogi trans nie oszczędzając nikogo w spichlerzu. Stało nas wielu, bardzo wielu. Miałam wrażenie, że nikt i nic więcej nie będzie w stanie powiększyć nasze grono. A jednak. Po chwili dołączył do nas chłopak, który poruszał się na wózku a my jak biblijne morze rozstąpiliśmy się aby pozwolić mu dotrzeć pod samą scenę. Początkowo wyglądał na zagubionego ale już po chwili kołysał się rytmicznie z koła na koło, klaskał w swoje niesprawne dłonie a na jego twarzy malowało się jedno wielkie szczęście.

reklama

Obok pojawiła się mała, może 4-letnia dziewczynka. Ubrana była w kurtkę i spódniczkę w kolorze wojskowej panterki, spod spódniczki wystawał biały tiul a na nogach błyszczały srebrne butki. Jej długie blond włosy splecione w tzw. koński ogon, wybijały rytmicznie takt muzyki a jej pląsom nie było końca. Ten przyszedł w połowie koncertu wraz z informacją od mamy, że pora wracać. Niechętnie ale posłusznie torowała sobie drogę przez tłum ludzi, którzy bawili się beztrosko i śpiewali razem z Robertem Lewandowskim (w tym przypadku nie piłkarzem a gitarzystą): Kiedy byłem, kiedy byłem małym chłopcem hej...

reklama

To były bardzo udane urodziny. Wracaliśmy oświetlonymi alejkami parku, mijaliśmy śpiące na brzegu stawu kaczki i całującą się na ławce parę. Piosenka o małym chłopcu męczyła nas uparcie i przyjemnie przez kolejne dni i przypominała o małej dziewczynce, o chłopaku na wózku i tłumie obcych ale tego wieczora bliskich sobie ludzi. Nie ma to jak muzyka - ta połączy wszystko i wszystkich, w urodziny i dni bluesa, bo: Najważniejsze co się czuje. Słuchaj zawsze głosu serca hej.

reklama

 

ZOBACZ TEŻ

Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama