reklama

Dzień Wędkarza - czyli co zrobić ze złowioną rybą - pisze dr Wacław Adamiak

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Archiwum portalu

Dzień Wędkarza - czyli co zrobić ze złowioną rybą - pisze dr Wacław Adamiak - Zdjęcie główne

Dzień Wędkarza - czyli co zrobić ze złowioną rybą - pisze dr Wacław Adamiak | foto Archiwum portalu

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Opinie i felietonyDzień Wędkarza, obchodzony od 2008 roku, przypada w tym roku w dniu 23 czerwca. Przy tej okazji warto zastanowić się nad powszechnym postrzeganiem ryb jako żywych istot, zdolnych do odczuwania bólu i cierpienia oraz potrzebą zmiany norm etycznych dotyczących postępowania człowieka w stosunku do tej grupy zwierząt - pisze dr Wacław Adamiak.
reklama

Według encyklopedycznej definicji, wędkarstwo to amatorskie łowienie ryb na wędkę, uprawiane rekreacyjnie lub sportowo. Przedstawiciele środowiska wędkarskiego dodają, że jest to dla nich także sposób obcowania z przyrodą oraz przeżywania emocji i przygody. Nie ulega jednak wątpliwości, że podstawowym celem wędkarstwa powinno być złowienie ryby, a nie jej kaleczenie i znęcanie się nad nią dla zabawy czy własnego prestiżu.

Wędkowanie nie służy zdobywaniu pożywienia 

Współcześnie wyraźnie wyodrębniły się dwie grupy wędkarzy, różniące się od siebie celem uprawiania tego zajęcia.  Pozyskiwanie ryb metodą wędkowania straciło swoje pierwotne znaczenie, jako sposób zdobywania pożywienia. Wędkarze, którzy złowione  ryby tradycyjnie traktują  jako swoją zdobycz i zabierają je z łowiska dla celów spożywczych, traktowani są przez pozostałych lekceważąco i pogardliwie. Druga grupa wędkarzy uprawia tzw. wędkarstwo sportowe, którego celem jest jedynie zabawa. w tym przypadku kosztem żywych zwierząt.

reklama

Z lektury  wędkarskiej prasy i innych form wypowiedzi wędkarzy wynika, że nie widzą w tym nic niewłaściwego i traktują to zajęcie jako dobrą rozrywkę. Dosadnie wyrażają to ważni  działacze organizacji wędkarskich, którzy twierdzą, że „chodzi o to, żeby wędkarz mógł pobawić się z rybą”, a  „szanujący się wędkarz już dawno łowi tylko dla przyjemności i nie bierze ryb”.        

Zadawanie zwierzętom niepotrzebnego cierpienia sprzeczne z godnością człowieka

Z moralnego punktu widzenia jesteśmy zobowiązani do potępiania  przypadków znęcania się nad zwierzętami. Zasady etyki dotyczące relacji człowieka ze zwierzętami wyraźnie precyzują, że zadawanie im niepotrzebnego cierpienia jest sprzeczne z godnością człowieka. Obowiązująca  Ustawa o ochronie zwierząt z dnia 21 sierpnia 1997 roku, także mówi jednoznacznie, iż nieuzasadnione lub niehumanitarne zabijanie zwierząt, znęcanie się nad nimi, a umyślne ich ranienie lub okaleczanie  jest zabronione. Czy mając tego świadomość, łowiący dla sportu lub rekreacji wędkarz  rzeczywiście odczuwa radość i przyjemność ?

reklama

Nie można zgodzić się z tym, aby ryby cierpiały podczas połowu metodą „złap i wypuść”, tylko dla dostarczenia przyjemności i satysfakcji wędkarzom. Stosujący ją wędkarze, obszernie uzasadniając swoje postępowanie przekonują, że ich postawa jest humanitarna, nacechowana szacunkiem dla złowionej ryby. Tłumaczą, że nie ma cech sadyzmu, bo starają się ograniczać jej cierpienie. Podstawą tego twierdzenia jest powszechnie panujące fałszywe przekonanie, że ryby nie są wrażliwe na stres, ból fizyczny i cierpienie, podobnie jak inne kręgowce. Szeroko prowadzone współcześnie badania tej grupy zwierząt dowodzą, że ryby bezsprzecznie są stworzeniami delikatnymi i  wrażliwymi. Odczuwają ból i strach, tak jak inne kręgowce, komunikują się  ze sobą poprzez impulsy elektryczne i chemiczne, wydają dźwięki, których nie słyszymy, dlatego tak łatwo ignorować ich cierpienie. Victoria Braithwaite, która należy do uznanych w świecie autorytetów w badaniu zachowania ryb pisze:” Istnieje tyleż dowodów, że ryby odczuwają ból i cierpienie, co w przypadku ptaków i ssaków.”.

reklama

Wędkowanie "złap i wypuść" jako sport 

Założeniem wędkowania według zasady „złap i wypuść” jest traktowanie tego zajęcia jako sportu, który zaspokaja ludziom potrzebę współzawodnictwa. Sport jest jednak definiowany jako  rywalizacja.  Jego uczestników  obowiązują określone jednolite reguły, wspólne dla wszystkich. Ryby przecież nie są równorzędnymi rywalami wędkarzy, ani nie wyrażają swojej woli rywalizowania z człowiekiem, a w tym przypadku pełnią jedynie rolę sprzętu sportowego, podobnie jak dysk, oszczep czy piłka. Również zawodnicy uczestniczący w tzw. zawodach  wędkarskich nie spełniają wymogów kryterium równości, bo posługują się  zróżnicowanym sprzętem, a  wzdłuż linii brzegowej zbiornika wodnego zajmują losowo przydzielone stanowiska. Nie ma tu zatem mowy o możliwości zachowania zasady równorzędnego współzawodnictwa, które jest istotą rywalizacji sportowej.

reklama

Celem takich zawodów jest złowienie jak największej ilości ryb lub okazów o największych wymiarach. Do czasu zakończenia prac komisji sędziowskiej, ryby złowione podczas zawodów są przetrzymywane w wielkim przegęszczeniu w ciasnych siatkach i duszą się powoli w nagrzanej przez słońce wodzie. Ocenie nie podlega jednak ból i cierpienie odczuwane przez ryby podczas ich holowania na haczyku wędki. Szamotanie się podczas odhaczania, ocieranie o trawę lub piasek na brzegu, przenoszenie do pojemnika powodują uszkodzenie naskórka pokrytego śluzem,  który chroni jej ciało przed mikroorganizmami wywołującymi choroby skóry i w rezultacie śmierć znacznej liczby ryb wspaniałomyślnie wpuszczanych przez wędkarzy ponownie do zbiornika wodnego.       

Coraz więcej wędkarzy i ichtiologów jest przeciwnych łowieniu tą metodą i takie postępowanie uważa za znęcanie się nad złowioną rybą. Zmiana stosunku człowieka do ryb z pewnością będzie postępować w miarę poznawania  ich właściwości biologicznych oraz w zakresie wzrostu znajomości etyki i prawa. Popularyzacja tej wiedzy na szkoleniach wśród wędkarzy, pozwoli im na uwolnienie się od moralnych dylematów i rozterek. 

Dr Wacław Adamiak jest biologiem, autorem książki „Przechadzki przyrodnicze” oraz około trzydziestu artykułów naukowych i licznych publikacji popularyzujących wiedzę przyrodniczą. Książka dra Adamiaka pod przewrotnym tytyłem "Prawdziwe krowy nie sa fioletowe", może być cennym źródłem wiedzy również dla specjalistów edukacji leśnej. Niedawno wydał książkę "Mała Petronelka. Opowieści o grzybach, roślinach i zwierzętach". Laureat Sylwana  

Co myślicie o sprawie? Jakie jest wasze podejście do tematu? Czekamy na merytoryczne opinie. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
logo