Jakie były początki aktora Tomasz Schuchardt? Jak sam tłumaczy - punktem zwrotnym była propozycja udziału w konkursie recytatorskim. Argumentem zaś perspektywa dwóch wolnych dni.
- Wziąłem też udział w OKR, czyli Ogólnopolskim Konkursie Recytatorskim. Do naszej klasy matematyczno-fizycznej przyszła pani polonistka i powiedziała, że na całą szkołę zgłosiły się same dziewczyny. Spytałem, z czym wiąże się zgłoszenie. "Dwa dni nie będziesz na zajęciach". Trzech się nas zgłosiło. Przeszedłem poszczególne etapy. Ostatecznie w województwie byłem trzeci, a dwie osoby pojechały na ogólnopolski - wspominał po pokazie filmu „Orzeł. Ostatni patrol”, w którym zagrał pochodzącego z Jarocina mechanika - Floriana Roszaka.
Jak się później okazało nie był to jego pierwszy pobyt w naszym mieście, ponieważ wcześniej przyjeżdżał na festiwale rockowe.
Sezon na Tomasza Schuchardta?
Obecnie aktor ma swój czas. Oprócz filmu o tragedii załogi okrętu podwodnego można go oglądać w pełnometrażowych „Chrzcinach” oraz serialu „Wielka woda”. Gra tam Jakuba Marczaka, fikcyjnego wojewodę, który usiłuje walczyć z systemem i uratować tysiące ludzkich istnień przed falą powodziową. W każdej scenie towarzyszą mu charakterystyczne wąsy, elegancki krawat i garnitur z dawnych lat. Taki wizerunek sprawił, że zaczął otrzymywać propozycje od mężczyzn np. z Argentyny. Tomasz Schuchardt przyznał, że ta kumulacja produkcji z jego udziałem to efekt opóźnień, jakie spowodowała epidemia covidu. Wiele filmów zostało wstrzymane i dopiero niedawno trafiły na ekrany.
To, co miało być początkowo licealnym żartem stało się z czasem jego zawodem. Kraków i Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego wybrał ze względu na teatralne aspiracje. Aktor stworzył kreacje m.in. w: ''Misji Afganistan'', "Yumie", "W imię...", "Wymyku", ''Chrzcie'' i ''Jesteś Bogiem''. Za dwie ostatnie został uhonorowany indywidualnymi nagrodami na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni (w 2010 i 2012 roku). W 2013 r. otrzymał także nagrodę dla najlepszego aktora na Międzynarodowym Festiwalu Kina Niezależnego "Off Plus Camera" w Krakowie (rola Wojciecha Alszera w obrazie "Jesteś Bogiem"). Wielką popularność przyniosła mu kreacja Eugeniusza Bodo w serialu TVP „Bodo”. Również kariera teatralna, którą związał z Teatrem im. Stefana Jaracza w Łodzi była doceniana przez krytyków.
"Orzeł. Ostatni patrol". O czym jest ten film?
- Film to są przede wszystkim emocje. Uważam, że nie ma sensu robić kina, kiedy nie ma emocji, a one towarzyszą każdemu człowiekowi, nieważne, czy mowa o filmie marynistycznym, jak w naszym przypadku, czy o filmie o zombi. Tam, gdzie są emocje, tam jest widz. Pokazujemy bezsens wojny, a chyba najlepiej w dzisiejszych czasach pokazywać, jakim bezsensem jest wojna. Od samego początku był on hołdem dla 63 marynarzy, leżących na dnie Morza Północnego - podkreślił Tomasz Schuchardt.
Schuchardt wspomnia, że na planie filmowym reżyser Jacek Bławut zrekonstruował elementy okrętu podwodnego w naturalnej skali. Spowodowało to, że aktorzy musieli nauczyć się radzić sobie w tej małej przestrzeni. Zapewniał, że dziś już nie pamięta o trudach, z jakimi przyszło się zmierzyć w trakcie kręcenia obrazu.
- O tych trudach, to ja w ogóle nie pamiętam. Rzecz działa się trzy lata temu. Wspominam to jako genialną przygodę, niż jakieś trudy. Pamiętam, że zmagaliśmy się z chwilami gorąca, bo chwilami było 40°, a my znajdowaliśmy się w ciasnym pomieszczeniu, w grubych swetrach. Kiedyś na plan przyjechał emerytowany komandor, który pływał na okręcie bliźniaczym „Orła” i wzruszony powiedział: "tak właśnie było". To pokazuje, jak rzetelnie oddaliśmy ten film, chociażby scenograficznie - tłumaczył aktor.
Ubolewał jednak, że pomimo istnienia wielu placówek muzealnych poświęconych filmom i kinematografii czy wojskowości, nikt przez dłuższy czas nie był zainteresowany, aby zachować wnętrze okrętu podwodnego. Scenografia przez 3 lata niszczała. Niedawno pojawił się ktoś, kto jest zainteresowany jej ocaleniem. Podobnie miała się z OPR "Sęp", który nie stał się eksponatem, ale trafił na złom.
Dodał już nieco bardziej żartobliwie, że udało im się zrekonstruować również... smród.
- Chciałem nawiązać do pewnej historii związanej z „Orłem”. Pochodzi ona z relacji gdynian, spisanej w książce o tym okręcie. Gdynianie opowiadali, że kiedy „Orzeł” wpływał do portu, to wszyscy o tym wiedzieli, a właściwie czuli. Ponieważ dopiero wtedy go wietrzono. Otwierano wszystkie śluzy i włazy, żeby wywietrzał smród. I my ten smród, chcąc nie chcąc uzyskaliśmy na planie, siedząc w upalny dzień, w ciasnym pomieszczeniu, w grubych ubraniach - mówił Tomasz Schuchardt.
W filmie „Orzeł. Ostatni patrol” gra pochodzącego z Jarocina Floriana Roszaka.
- Mój bohater to pierwszy oficer mechanik tego okrętu. Postać historyczna, jak wszystkie, które występują w filmie. Wiadomo, że jednostką dowodził kapitan Jan Grudziński, ale często mówi się w wojsku, że bez pierwszego mechanika okręt nie popłynie. Warunki na planie były trudne. My zamknięci w puszce, a na dworze upał. W dodatku musiałem grać w wełnianym swetrze i czapce na głowie. Do tego ścisk ludzi na niewielkim skrawku powierzchni - mówi Tomasz Schuchardt.
Dodał również, że „Orzeł. Ostatni patrol” wypisuje się z nurtu kina wojennego chociażby dlatego, że nie ma w nim spektakularnych akcji - bitew, wybuchów, czyli tego, co się z tym gatunkiem kojarzy.
- Nasz film skupiony jest wokół człowieka i umierania. Jacek Bławut chciał uczynić bohaterem również okręt podwodny. I myślę, że to się udało. W poszyciu ukryto wiele kamer, po to, żeby patrzeć okiem „Orła”, jak tłumaczył reżyser. „Orzeł” patrzy na widza i na zamkniętych w tej ciasnej puszce żołnierzy - opowiadał w czasie spotkania w Jarocinie.
Planów na przyszłość nie chciał jednak zdradzać.
Kim był por. mar. Florian Roszak?
Pierwszy oficer mechanik na pokładzie "Orła", lat 27. Przez kolegów nazywany "Florkiem" lub "Trzonkiem". Miał opinię spokojnego, dobrego fachowca, nieco introwertycznego.Roszak urodził się 17 kwietnia 1912 roku w Niemczech. W 1920 roku wraz z rodzicami przybył do Polski - początkowo do Kotlina, a później do Jarocina. W 1922 roku rozpoczął naukę w Państwowym Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki w Jarocinie, które zakończył maturą w 1930 roku. Od dziecka marzył o podróżach, o poznaniu świat, o służbie w marynarce. Po maturze zgłosił się do Szkoły Podchorążych Marynarki Wojennej w Toruniu. Ze względu na problemy zdrowotne, został oddalony. Po odpowiednim leczeniu, w roku 1931 został uznany za zdolnego do służby. Po zdaniu egzaminu został przyjęty do Szkoły Podchorążych Marynarki Wojennej w Toruniu na Wydział Mechaniczny i w stopniu podporucznika rozpoczął służbę oficerską.
Służył na łodzi podwodnej Żbik i Ryś, a od 1938 roku na budowanym okręcie podwodnym Orzeł. 26 stycznia 1939 roku Florian Roszak objął funkcję I oficera Mechanika na ORP Orzeł. Po brawurowej ucieczce z Tallina dostał się do Anglii. Później brał udział w 5 rejsach wojennych. 16 listopada 1939 roku został odznaczony Krzyżem Walecznych. Zginął śmiercią marynarza 8 czerwca 1940 roku. Jest to data oficjalnego uznania ORP Orzeł za zaginiony. Florian Roszak został pośmiertnie mianowany kapitanem marynarki wojennej i odznaczony Medalem Morskim oraz angielskim odznaczeniem Distinguished Service Cross.
Postać Floriana Roszaka upamiętnia tablica znajdująca się na ścianie kamienicy przy ul. T. Kościuszki 65, w której mieszkała jego rodzina. Odsłonięcie odbyło się we wrześniu 2016 roku. Od wielu już lat trwają próby ustalenia miejsca, w którym znajduje się wrak ORP "Orzeł".
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.