Wywiad z Willą Kosmos - zwycięzcami Jarocińskich Rytmów Młodych 2024
Skład Willi Kosmos uległ w ostatnim czasie sporej zmianie. Pożegnaliście się z Jasnym – wokalistą i jednym z założycieli zespołu.Jakub "Lemisz" Lemiszewski: Tak, to prawda, a żeby być bardziej precyzyjnym - Jasny pożegnał się z Willą Kosmos. Nie chcę wypowiadać się za Jasnego, ale główne motywacje stojące za jego odejściem z zespołu były związane z brakiem utożsamienia się ze śpiewanymi tekstami. Życie Jasnego mocno się zmieniło na lepsze i nie miał ochoty bez końca mierzyć się na scenie ze zbyt ciężkimi dla niego emocjami i sprawami, które zostawił gdzieś w przeszłości. Szkoda, że Jasny nie gra już z nami, ale zmuszanie dobrego kolegi do robienia czegoś wbrew sobie, byłoby dużo gorsze.
Za mikrofonem Jasnego zastąpił Aleks Szwajnoch, który wniósł do naszego grania dużo świeżej energii, która była nam bardzo potrzebna. Jasny wciąż udziela się muzycznie w zespole Kowboje, w którym obecnie gra połowa obecnej Willi Kosmos i ¾ starego składu, w tym ja. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Dalsza część tekstu pod zdjęciem
fot. Bartosz Błędowski. Od lewej: Michał Głuchowski (gitara elektryczna), Aleks Szwajnoch (wokal), Jakub Lemiszewski (gitara basowa), Antoni Zajączkowski (perkusja).
Obecnie określacie się jako „Willa Kosmos V4”. Każda zmiana w zespole, przez którą przechodziliście, wpływała na wasze brzmienie?
Jakub: Tak, każda zmiana była dość głęboka, ponieważ każdy muzyk, który udzielał się w Willi Kosmos wnosił i wnosi bardzo wiele od siebie do brzmienia zespołu - swój styl, wrażliwość i spojrzenie na dźwięki. Rdzeń naszych utworów jest dość mocno określony, ale w ramach kompozycji, które gramy, każdy muzyk dodaje sporo od siebie. Mam nadzieję, że w obecnym składzie pogramy jak najdłużej, bo w obecnej formie Willa Kosmos jest nie do zatrzymania.
Coś jeszcze zmieniło się u was od zeszłego roku, od kiedy stanęliście na jarocińskiej scenie?
Jakub: Udało nam się sfinalizować prace nad albumem "Jest Pięknie", które trwały ponad 5 lat. Była to dla nas wyczerpująca emocjonalnie przeprawa, ale w końcu dobiliśmy do brzegu. Poza tym na pewno nabraliśmy więcej pewności siebie i wiary w to, co robimy.
Jak dzisiaj wspominacie swój udział w Jarocińskich Rytmach Młodych? Zwycięstwo miało wpływ na waszą działalność?
Jakub: Prawdę mówiąc, do dziś nie jesteśmy w stanie uwierzyć w to, że naprawdę udało nam się zwyciężyć. Mierzyliśmy się z mocną konkurencją, a moment, w którym padł werdykt, był dla nas magiczny. Z pewnością zwycięstwo umożliwiło nam profesjonalne wydanie nadchodzącego albumu i szereg drobnych inwestycji, które - mam nadzieję - pozwolą nam wyrwać się z przysłowiowej piwnicy, ponieważ nasze ambicje sięgają daleko.
To był pierwszy konkurs, w którym wzięliście udział, czy próbowaliście też swoich sił w innych?
Antoni Zajączkowski: Parę lat temu wzięliśmy udział w olsztyńskim konkursie Fest Muza, w którym udało nam się zająć drugie miejsce. O podium walczyliśmy również w Stage4YOU, jednak nie udało nam się dotrzeć na finałowy występ.
Czym był dla was Jarocin Festiwal zanim na nim zagraliście?
Jakub: Festiwal w Jarocinie to legendarna nazwa dla każdego, kto choć trochę interesuje się polską muzyką i jej historią, a bycie częścią tej rockowej sztafety pokoleń jest wyróżnieniem samym w sobie. Bardzo cieszymy się z tego, że możemy być częścią Jarocińskiego zjawiska. Sami jesteśmy za młodzi by pamiętać „te” legendarne edycje z lat 80., ale muzyka, która w tamtych czasach powstała, towarzyszy nam do dziś. Sam, wychowałem się i słucham do dziś sporo utworów Siekiery, Armii czy Maanamu - zagrać na tutejszej scenie to było coś, czego zawsze się pragnęło.
Dalsza część tesktu pod zdjęciem
fot. Maciej Biegański. Willa Kosmos wygrywa Jarocińskie Rytmy Młodych 2024
W latach 80. jarociński festiwal był symbolem buntu. Uważacie, że młode zespoły mają się przeciwko czemu teraz buntować?
Jakub: Jak najbardziej, zawsze jest przeciwko czemu się buntować, pod tym względem nasze czasy dostarczają nawet jeszcze więcej powodów niż kiedyś. Kompleks-technologiczno-finansowy się domyka, a perspektywy na przyszłość są jeszcze bardziej mroczne niż w latach 80 XX wieku. Świat ugrzązł w serii kryzysów i wojen, które jeszcze 10 lat temu byłyby nie do pomyślenia, społeczeństwo się rozpada, a sztuczna inteligencja wypiera człowieka z coraz większej ilości obszarów życia. Hasło „no-future” wybrzmiewa dużo bardziej wiarygodnie teraz niż kiedyś. Zresztą wystarczy porozmawiać z kimkolwiek poniżej 30 roku życia i zapytać w jakich barwach widzi przyszłość... Co z tego, że mamy smartfony skoro nie mamy żadnej pozytywnej perspektywy na przyszłość? Gdy rzeczywistość jest tak mroczna i obezwładniająca, proces twórczy jest już sam w sobie aktem buntu.
Co dzisiaj waszym zdaniem jest niezbędne, żeby utrzymać żywotność zespołu i móc pojawiać się na kolejnych scenach?
Jakub: Niestety z roku na rok coraz większą rolę odgrywają niewidzialne algorytmy i mechanika social mediów. Zasady, które kierują tym światem, nie są jasne ani transparentne, a sam poziom artystyczny czy zaangażowanie w twórczość to tylko niewielki procent potencjalnego sukcesu. Możesz być najlepszy na świecie, ale co z tego skoro nie wstrzelisz się w algorytm.
Nie ma prasy i krytyki muzycznej - zniknęła bo przestała być opłacalna, co sprawia, że droga do bycia rozpoznanym czy uznanym jako artystyczny podmiot robi się coraz trudniejsza.
Staramy się grać jak najwięcej koncertów i możliwie często przypominać o swoim istnieniu, ale niestety nie mamy żadnych dobrych rad dla twórców takich jak my - na ten moment robimy co możemy.
A więc największe wyzwanie, przed jakimi stoją dzisiaj młode kapele to...
Jakub: Tak jak wspomniałem - wstrzelenie się w odpowiednie algorytmy, ale poza tym ogromnym wyzwaniem jest również organizowanie wydarzeń koncertowych. W ostatnich latach kluby zrzuciły opłaty za organizację wydarzeń na muzyków, do tego coraz mniej miejsc jest w stanie utrzymać się na powierzchni ze względów finansowych. Postpandemiczno-wojenna inflacja dobiła mnóstwo małych, niekomercyjnych inicjatyw. Trzeba być niespełna rozumu, by grać muzykę w tej rzeczywistości, ale właśnie to robimy bo napędza nas poczucie misji.
W tym roku poza Jarocinem wystąpicie też na Off Festivalu w Katowicach. Macie jakąś wymarzoną scenę, na której chcielibyście zagrać?
Jakub: Nie wiem, co sądzą moi koledzy, ale dla mnie Jarocin i Off Festival to już dla nas naprawdę najwyższa półka. Powiedzmy, że marzy mi się granie w bardziej wieczornych porach na większych scenach, ale i na to przyjdzie czas. Na pewno chcielibyśmy móc regularnie zapełniać większe kluby.
Co przygotowujecie na tegoroczny koncert na Jarocin Festiwal?
Jakub: Zagramy przede wszystkim utwory z nowego albumu, ale pojawi się również kilka utworów z pierwszej płyty i coś zupełnie nowego.
Wasza druga płyta pn. „Jest Pięknie" ukaże się w dzień waszego występu, czyli 18 lipca. Co będzie można na niej usłyszeć?
Jakub: Album będzie zawierać osiem utworów, nad którymi solidnie się napracowaliśmy. Jeśli chodzi o zawartość muzyczną to myślę, że można ją opisać jako mieszankę noise rocka, post-punku i shoegaze'u, z kolei jeśli chodzi o warstwę liryczną, to teksty są dosyć introwertyczne, jednocześnie zawierając w sobie sporą dozę ironii i komentarza do otaczającej rzeczywistości.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.