reklama

Szymon Jarmuła z Sad Smiles: ,,Po Jarocinie wszystko się zmieniło” [WYWIAD]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Szymon Jarmuła z Sad Smiles: ,,Po Jarocinie wszystko się zmieniło” [WYWIAD] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
50
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
KulturaWokalista Sad Smiles opowiada nam o drodze, jaką przeszła tarnowska grupa i nadchodzącej płycie. Jak ważne dla zespołu były Jarocińskie Rytmy Młodych i występ na scenie głównej festiwalu?
Reklama lokalna
reklama

Zeszłoroczne Jarocińskie Rytmy Młodych zwyciężyła grupa Sad Smiles z Tarnowa. Nastoletni (średnia wieku w zespole to 17 lat) muzycy zauroczyli publiczność i jury. Po występach w naszym mieście nie zwolnili, dostali skrzydeł i motywacji na dalej. Ich kariera właśnie nabiera tempa. Na jarocińskim festiwalu będzie można ponownie posłuchać, jak grają - już w tę sobotę, o godzinie 15.45, na dużej scenie. Na pewno jednak nie będzie to ten sam występ, co sprzed roku. 

dalsza część tekstu pod zdjęciem ↓

O Jarocinie i nie tylko rozmawiamy z Szymonem Jarmułą, frontmanem Sad Smiles. Dzień wcześniej tarnowianie odebrali główną nagrodę podczas przeglądu Fest Muza w Olsztynie. Energiczne nastolatki znowu to zrobiły - pokonały ponad 300 zespołów z całego kraju i na ostatniej prostej zagrały najlepszy koncert. 

Rozmowa z Szymonem Jarmułą z Sad Smiles: "Muzycznie się rozwinęliśmy"


Właśnie wygraliście kolejny przegląd. Jak wasze samopoczucie?

Szymon Jarmuła: Jesteśmy bardzo szczęśliwi, kompletnie się tego nie spodziewaliśmy. Wszystkie zespoły były super, jaraliśmy się, że doszliśmy tak daleko. Zwycięzca grał koncert przed Walusiem, my nie myśląc w ogóle o wygranej – na wszelki wypadek nie rozpakowaliśmy nawet naszego busa. 

Wiecie, czym zdobyliście olsztyńskie jury?

Na przeglądach nie uzasadnia się przyznanych miejsc. Przynajmniej nam nikt nigdy nie tłumaczy, dlaczego dzieję się tak, a nie inaczej.

Jarocińskie Rytmy Młodych to był pierwszy konkurs, na który się zgłosiliście?

Tak. Bardzo rzadko jeździliśmy na przeglądy i w sumie do teraz tak jest. Zgłosiliśmy się do edycji w 2022 roku, wówczas nie przechodząc pierwszego etapu. I bardzo dobrze, bo wtedy nie stałoby się to, co wydarzyło się w 2023.

Czym wasz występ konkursowy w Olsztynie różnił się od tego zeszłorocznego w Jarocinie?

Po prostu dojrzewamy. Jesteśmy w takim wieku, że tych zmian, porównując rok do roku, jest dużo. Zagraliśmy też zupełnie inne utwory, bo przez ostatnie kilkanaście miesięcy napisaliśmy ich mnóstwo. Jesteśmy obecnie w momencie nagrywania albumu, który stopniowo odsłaniamy na koncertach.

 

I czujecie się coraz lepiej na scenie?

Mamy coraz większą pewność siebie i świadomość tego, co robimy. Muzycznie się rozwinęliśmy. Od czasu Jarocińskich Rytmów Młodych wielokrotnie zagraliśmy w Wielkopolsce czy samym Jarocinie. Na tych koncertach są ludzie, którzy słyszeli nas na przeglądzie czy potem na dużej scenie na festiwalu. Po jednym z wielkopolskich kameralnym występów utworzył się nawet nasz fanklub, który jeździ teraz za nami, gdy gramy w okolicy. Ci ludzie widzą potężny progres. My chcemy być tych zmian świadomi. Po każdym koncercie rozmawiamy – co było super i można zostawić na kolejny raz, a co mogło pójść lepiej.

Od czego i w jakim wieku trzeba zacząć, żeby jako nastoletni zespół mieć już za sobą wiele zagranych koncertów, wygrane konkursy, fanklub?

U nas wszystko zaczęło się od Bartka Borówki z agencji Borówka Music, czyli naszego obecnego managera. Ten człowiek zmienił nasze życie. W sumie przez trzy lata zorganizował nam już sto koncertów. Jest mistrzem świata, a my staramy się zawsze zagrać najlepiej jak potrafimy.

Jak na siebie trafiliście?

Kiedy w 2021 roku szukaliśmy agencji koncertowej, Artur Janus z Tarnowskiego Centrum Kultury polecił nam Bartka. Odezwaliśmy się do niego. Było dla nas zaskoczeniem, że pomimo tego, jak wieloma muzykami zajmował się wówczas, wziął nas pod swoje skrzydła. Zorganizował nam pierwsze trzy koncerty i tak zaczęło się to rozkręcać.

Co jest dzisiaj najbardziej potrzebne debiutantowi w Polsce, żeby się rozwijać?

Trzeba mieć szczęście i odpowiednich ludzi wokół siebie. W naszym wieku – rodziców czy dorosłych, którzy podpowiedzą co robić, a czego nie, będą wspierać i pomagać. Zaczęliśmy mając 12 lat, co wówczas dla ludzi wokół było jednocześnie śmieszne i trudne. Żeby kilku nastolatków zostało potraktowanych poważnie, trzeba najzwyczajniej pokazać, że jest, co traktować poważnie. Do tego jest potrzebne wsparcie bliskich, ich wiara. Ważna jest też cierpliwość. Jest bardzo wiele sposobów na debiut. My staramy się to robić jak najbardziej niezależnie, co wymaga masy pracy i zaangażowania. Czujemy, że ma to sens i chcemy w to iść. Noga podwinie nam się pewnie jeszcze nie raz, chociaż nie zdarza się to już tak często, jak kiedyś. Trzeba się nie poddawać, robić swoje. I być autentycznym, udawanie w przypadku zespołów nie działa.

 

To, że twój tata miał zespół thrash metalowy miało na ciebie jakiś wpływ?

Myślę, że nie. Ukształtowało mnie na pewno to, czego słuchaliśmy razem.

W zespole zasłuchujecie się w różnej muzyce. Ty jako swoje główne inspiracje wymieniasz raperów – m.in. Maca Millera czy Tylera, The Creatora.

Jest w hip-hopie coś, co mnie bardzo pociąga. Jestem w takim wieku, że nie ominęła mnie fala popularności tego gatunku, też zostałem przez nią wchłonięty. Dokonuję jednak selekcji. Bardzo zwracam uwagę na tekst, więc jeśli ktoś pisze coś, z czym się totalnie nie utożsamiam, to utwór mnie nie kręci. Uwielbiam energię raperów. Myślę, że w naszej muzyce z płyty na płytę będziemy coraz bardziej przemycać hip-hop, ale nigdy nie pójdziemy na sto procent w tę stronę, nie zostawimy gitar. Nasze inspiracje to też Queens of the Stone Age, Arctic Monkeys, Nothing but Thieves, Metallica, Muse czy Foo Fighters. 

Są też na tej liście zespoły z Jarocina? A może podpatrujecie je teraz, występując na tych samych scenach?

Bardzo wiele zespołów zdobyło ogromną popularność po Jarocinie. Sprawdzamy, co się z nimi stało, które stanęły w miejscu, a które poszły dalej. Inspirujemy się raczej tymi, które są już na scenie 30 lat i grają dalej.

To jaka będzie wasza pierwsza płyta? Z tego co wiem, udało wam się już skomponować około 40 piosenek. 

Tak, ale nie wszystkie znajdą się na albumie (śmiech). Nie chcemy zarzucać słuchaczy. Poza tym, planujemy, żeby ten krążek był bardzo spójny i na to póki co się zanosi. Będzie to około rockowa muza, ale znajdą się też elementy hip-hopu czy samego popu. Wydamy na tej płycie utwory z ostatnich lat, które jednak złożą się na konkretną historię. Teksty będą tworzyły opowieść.
 
Jak wygląda twój proces twórczy, jeśli chodzi o teksty?

Piszę o rzeczach, które są dla mnie ważne, o tym, co przeżywam na bieżąco lub przeżyłem w przeszłości. Chcę być jak najbardziej autentyczny. Pisanie to dla mnie uzewnętrznianie siebie. Właściwie łatwiej wyrazić mi to, co czuję przez piosenki niż rozmowę. Czasami piszę tekst, żeby przekazać coś pojedynczej osobie, bo tak jest dla mnie prościej. Tworzę w najspokojniejszych miejscach, jakich się da, czyli na przykład w moim łóżku. Staram się nie rozgrzebywać tekstów przez tygodnie, tylko kończę je w dwie godziny. Chcę, żeby oddawały moment.

Czujecie się jako zespół głosem pokolenia?

Na pewno jeszcze nie i nie wiem, czy kiedykolwiek poczujemy. Głos pokolenia to dla mnie ktoś, kto porywa tłumy i one za nim idą. Na pewno piszę o rzeczach, które przeżywają ludzie w naszym wieku. To nie tylko moje historie, ale także obserwacje. Od kilku lat chodzę do kawiarni Hybryda w Tarnowie, gdzie codziennie spotykam nowych ludzi. Bardzo lubię z nimi rozmawiać. Staram się słuchać, a potem pisać teksty, które będą nie tylko dla mnie. Siłą rzeczy utożsamiają się z nimi ludzie w moim wieku, ale jeśli są to też starsi słuchacze - to cieszę się, że udało mi się coś takiego stworzyć.

Bardzo poruszył mnie wasz utwór „Rutyna”, w którym opowiadacie o stanie apatii, będącej częstym objawem depresji. Słuchacze piszą do was, żeby skomentować piosenkę, podziękować za tekst?

Tak. Kiedy wydajemy nowy utwór, to dostajemy bardzo dużo wiadomości, w których ludzie się uzewnętrzniają, niekiedy opowiadają nam całe swoje historie. To jest jednocześnie niesamowite, a z drugiej strony nie wiem, co robić w takich sytuacjach. Staram się, żeby ta druga osoba poczuła, że to jest dla mnie bardzo ważne. W przypadku „Rutyny” tych reakcji było chyba najwięcej. Nagraliśmy do tej piosenki teledysk, w który zaangażowaliśmy 50 nastolatków z Tarnowa. To była nasza pierwsza tego rodzaju duża akcja, ale w planach mamy kolejne.

 

Jak wasi znajomi, rówieśnicy reagują na to, co robicie?

W marcu w Tarnowskim Centrum Kultury zagraliśmy nasz setny koncert, chcieliśmy zrobić to w miejscu, gdzie wszystko się zaczęło. Przyszło na niego ze 130 osób, był totalny ścisk. Znajomi zabrali swoich znajomych. Wszyscy znali każdy tekst na pamięć, nawet naszych niewydanych piosenek. Nie da się opisać tego, jakie wsparcie od nich otrzymaliśmy. Wiele osób bardzo nam kibicuje, wiemy, że służą pomocą, jeśli zajdzie taka potrzeba. 

Zagraliście na dużej scenie w Jarocinie, ale też na OFF Festivalu w Katowicach. Z drugiej strony macie za sobą wiele kameralnych koncertów w mieszkaniach. W jakich przestrzeniach czujecie się najlepiej?

Myślę, że nasz przekaz najpełniej wybrzmiewa na festiwalu, a my świetnie czujemy się na dużych scenach. Jeżeli chcemy poczuć większą bliskość z publicznością, to małe koncerty są super. 

Jakie emocje towarzyszyły wam, gdy wchodziliście rok temu na scenę przy Maratońskiej?

Z jednej strony byliśmy tego dnia przerażeni, bo nie graliśmy jeszcze na tak dużym festiwalu, a z drugiej towarzyszyło nam potężne podekscytowanie. Generalnie nie wiedzieliśmy, co się dzieje, byliśmy w amoku. Weszliśmy na backstage, zobaczyliśmy tych wszystkich ludzi z ekipy i zamknęliśmy się w garderobie, bo nie mieliśmy pojęcia, co ze sobą zrobić. Z godziny na godzinę ekscytacja i pewność były coraz większe. Ostatecznie to był jeden z naszych najbardziej energicznych koncertów, bardzo dobrze się bawiliśmy. To było niezwykłe przeżycie. 

Oceniając po czasie – jak ważne były dla was Jarocińskie Rytmy Młodych?

Nasze życie po konkursie po prostu się zmieniło. Gramy trzy razy więcej, mamy w połowie zrobioną płytę i zaproszenia na duże festiwale. Zwycięstwo w przeglądzie to była potężna motywacja i kop do działania. Powiedzieliśmy sobie wtedy: „OK, to już jest na poważne i trzeba zacząć działać na maksa”. 

W tym roku występujecie na festiwalu w sobotę. Czego można spodziewać się po waszym koncercie?

Zagramy dużo numerów z płyty, których pewnie nie będzie można jeszcze usłyszeć przez długi czas. Zaprezentujemy kolejny singiel i mamy przygotowaną dużą niespodziankę, o której nie mogę nic powiedzieć (nie będzie to gość). Chcemy pokazać, jak nam idzie. Damy z siebie bardzo dużo energii i postaramy się zagrać jak najlepiej!
  

Sad Smiles tworzą Filip Abram, Szymon Jarmuła, Tymon Łuszcz i Patrycja Szawica. 

W tym roku podczas Jarocińskich Rytmów Młodych zmierzą się Lamia Sun, RoseMerry, Szklane Oczy, Triphammer, Willa Kosmos. Start w czwartek, 18 lipca, o godzinie 16.00. Szczegóły TUTAJ - LINK

Wybieracie się na Jarocińskie Rytmy Młodych w tym roku? Dajcie znać.

reklama
SONDA

Wybierasz się na tegoroczny Jarocin Festiwal?

Zagłosowało 426 osób
Zagłosuj
Głosy można oddawać od 22.01.2024 od godz 15:59
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama