Przypominamy nasz wywiad z artystką
Pandemia na długi czas uniemożliwiła organizowanie koncertów i bezpośredni kontakt z publicznością. Jak pani sobie radzi w tej sytuacji?
Staram się odnajdywać w każdej sytuacji. Staram się być osobą cały czas, permanentnie zajętą, ponieważ zauważyłam, że nierobienie nic mi nie służy, szczególnie dla psychiki. Na początku pandemii, przez pierwszy tydzień nawet się troszeczkę ucieszyłam, bo od wielu lat byłam w trasie koncertowej. Ucieszyłam się, że mogę chwilę odpocząć i pobyć w domu. W następnym tygodniu zaczęłam - mówiąc kolokwialnie - wariować i chodzić po ścianach. Wydaje mi się, że dla mnie jest to bardzo ważne, żeby być na scenie. Teraz doświadczyłam tego i zrozumiałam jak ważna jest publiczność. Bo czym tak naprawdę jest koncert? To namacalne bycie z publicznością, z jej emocjami. Ja teraz tej bliskości doświadczam w o wiele mniejszym stopniu i zdecydowanie mi tego brakuje. Mam nadzieję, że szybko będę mogła do tego wrócić. Czerpię energię ze spotkania z publicznością, ale daję ją też od siebie. To jest magiczna wymiana energii. I o to przecież chodzi na koncertach.
Pani droga na scenę nie była prosta...
Wielu ludzi nie ma prostej drogi. Może to zabrzmi banalnie, ale mimo przeciwności i bez względu na to, jak długo się idzie po swoje marzenia, nie należy się zatrzymywać czy rezygnować. Ja bardzo późno zaczęłam realizować swoje, te o wielkiej scenie. Zaczęłam śpiewać w wieku 6 lat. Jestem samoukiem. Nigdy nie uczęszczałam do żadnych szkół i bardzo tego żałowałam. Myślę, że moim głównym przesłaniem dla młodych jest fakt, żeby mimo różnych przeciwności, nie poddali się nigdy w drodze po marzenia.
Była pani uczestniczką programu typu talent show, ale to wcale nie otworzyło pani drogi do kariery.
To prawda, ale ważne jest to, żeby próbować wykorzystać każdą nadarzającą się sytuację, okazję. Szczególnie młodzież musi zrozumieć, że ich marzenia nie zapukają do drzwi ich domu ani nie pojawi się książę na białym koniu. Trzeba dawać życiu szansę. Trzeba wykorzystywać każdą okazję. Czasem jest to coś, co nazywam efektem motyla. Bardzo wierzę w tę teorię. W to, że jakaś mała szansa może zaprocentować w przyszłości. Gdyby nie fakt, że Donatan w jakiejś małej, zabawnej sytuacji nie namówił mnie do zrobienia dla żartu i fanu kawałka „My, Słowianie”, to prawdopodobnie nie odbiłoby się to tak wielką falą jak Eurowizja czy śpiewanie tej piosenki do tej pory. Pamiętajcie, że jeden mały ruch może spowodować wielkie tsunami w waszym życiu.
Ta piosenka, przez jednych uwielbiana, a przez innych wyśmiewana, doczekała się mnóstwa parodii m.in. Kabaret Skeczów Męczących zrobił z niej „My grabarze”. Co pani o nich sądzi?
Cieszę się z każdej przeróbki. Widziałam ich już chyba z milion. Każda mnie tak samo cieszyła. Już sam fakt, że stworzyłam ten numer świadczy o tym, że mam duży dystans do siebie i lubię się bawić, śmiać z siebie. Czekam na kolejne parodie.
Pani nie tylko śpiewa, ale również sama pisze teksty. W jaki sposób powstają?
Czerpię je nie tylko ze swoich historii. Jako człowiek obdarzony dużą empatią, jestem też dobrym obserwatorem. Przeżywam też historie innych ludzi. Potrafię utożsamić się z tymi historiami i próbować przełożyć je później na papier. W taki sposób piszę swoje piosenki.
A jaka jest pani filozofia życiowa?
Najważniejsze według mnie jest żyć w zgodzie z samą sobą. Z roku na rok zdaję sobie sprawę z tego, że na każdym etapie trzeba sobie stawiać pytania: „Co ja chcę robić w życiu” i „Co sprawia mi największą przyjemność?”. W życiu trzeba być trochę egoistą. Dzieci tego nie rozumieją, ale z wiekiem dociera do nas świadomość, że życie jest tylko jedno, a czas ucieka, więc trzeba robić wszystko, żeby spełniać swoje marzenia.
W jednym z wywiadów powiedziała pani, że gdyby nie zajmowała muzyką to zainteresowałaby się dietetyką. Jak pani dba o siebie?
Staram się jak mogę. Jak się skacze na scenie trzeba mieć kondycję. Czasem jest mi ciężko złapać oddech w trakcie występu, tym bardziej że często się ekscytuję i rozpędzam za mocno. Chodzę na siłownię. Staram się dbać o kondycję i w miarę zdrowo odżywiać, bo to jest jednak paliwo, z którego później się składamy i z którego działamy. Jak już coś czytam, to właśnie o dietetyce, odżywianiu, o medycynie. Te rzeczy naprawdę mnie interesują.
Coraz więcej celebrytów firmuje swoim nazwiskiem książki o tym, jak zdrowo żyć, wychowywać dzieci albo kucharskie. Myślała pani o wydaniu jakiegoś poradnika?
Nie. Czuję się za młoda na to, żeby kogoś uczyć. Na razie sama się uczę, czerpię wiedzę. Może kiedyś uda mi się zdobyć jej na tyle, żeby się podzielić z innymi. Ale na razie dopiero ją zbieram.
Już na początku grudnia na instagramie pisała pani o świątecznym wystroju i nastroju. Jak wyglądają pani święta Bożego Narodzenia?
Pomijając tę ekstraordynaryjną, dziwną, wręcz przedziwną sytuację, to zwykle spędzam święta Bożego Narodzenia w gronie najbliższych. Mam sporo rodziny za granicą, w związku z tym zawsze marzyłam o dużym zastawionym stole z masą ludzi śpiewających, krzyczących i ściskających się. Przeważnie jednak kończy się na tym, że jesteśmy w najbliższym gronie. Cenię sobie ten czas, bo to jest mój azyl, wyciszenie po głośnym, intensywnym roku. Wbijam się w dresy, jem mandarynki i oglądam film „Kevin sam w domu”.
Żadnych ekstrawagancji?
Nie, wtedy już totalnie schodzę na ziemię i bardzo mnie to cieszy.
Gwiazdkowy prezent, który najbardziej pani zapamiętała?
Jestem osobą, która lubi bardziej dawać prezenty niż je dostawać. Cenię sobie wszystkie, ale szczególnie te, które są wykonywane ręcznie. W Jarocinie dostałam przepiękną bluzkę. Każdy najmniejszy przejaw pracy twórczej doceniam. Przez lata, jeszcze jako nastolatka, w liceum, pracowałam w galerii sztuki, gdzie obcowałam ze sztuką, z ręcznie wykonywanymi rzeczami, których niestety jest coraz mniej i bardzo tego żałuję.
Wśród informacji na pani temat jest też wzmianka o projektowaniu mody. Czy jest zatem coś do czego ma pani największą słabość np. buty czy torebki?
Na projekty nie mam zbyt dużo czasu, ale staram się realizować pomysły, które pojawiają się w mojej głowie. Przekładam je na papier i przesyłam swojej krawcowej. Ona też się cieszy, że może coś wyjątkowego uszyć. A kobiece słabości? Nie mam. Być może dlatego, że w swoim życiu przeżyłam też takie chwile, w których doceniłam wartość pieniądza. Szczególnie na studiach bywało, że przez cały tydzień miałam tylko 2 złote w portfelu. Doświadczyłam braku pieniędzy, dlatego nie wydaję pieniędzy na luksusowe torebki. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego niektórym gwiazdom zależy na podkreśleniu tego, że ich torebka kosztowała np. 30 tysięcy. Ja chodzę z torebkami zwykłymi, szmacianymi, ekologicznymi. Dla mnie spełnia ona wyłącznie rolę torebki, czyli to, żeby można było coś do niej schować. Nie jestem osobą próżną, która musi się otaczać bardzo drogimi przedmiotami. Jestem raczej praktyczną osobą.
Wykonuje pani muzykę łączącą różne gatunki. A jakiej pani słucha prywatnie?
Wychowałam się na muzyce oldscoolowej, soulowej. Od dziecka słuchałam artystów typu Aretha Franklin, Patti LaBelle czy Chaka Khan. I do takiej muzyki lubię wracać.
Jakie ma pani plany, marzenia?
Miałam zapełniony cały kalendarz. Większość z tych wydarzeń trzeba było odwołać. Dlatego tym bardziej tęsknię za normalnością. Mam nadzieję, że w będę mogła wrócić do koncertów. Mam masę nowych singli w szufladzie i gotowych już, nowych teledysków, więc czekam na to aż sytuacja się unormuje, żeby móc „wystrzelić” z kolejnymi rzeczami.
Mówiła pani o tym, że chciałaby ponownie chce wystąpić w Jarocinie. Czy możemy liczyć na realizację tej deklaracji?
Oczywiście, że tak. Nie rzucam słów na wiatr. Czuję się zaproszona. Dzisiaj naprawdę bardzo miło spędziłam czas, mimo że było to głównie z naciskiem na stream internetowy. Poczułam, że to nie było jeszcze w 100% to, co chciałam od siebie dać i myślę, że dlatego muszę odrobić te zaległości w przyszłym roku. Zapoznałam się z koncepcją wydarzenia. Miałam okazję w czasie przygotowań zerknąć na to, jak młodzież radzi sobie na scenie. Mnie to zawsze wzrusza, gdy widzę, że młodzi ludzie sięgają po muzykę i że cały czas rozwijają się w tej przestrzeni.
Cleo, czyli Joanna Klepko, to wokalistka, autorka tekstów, malarka, projektantka. Nazywana jest „dziewczyną o słowiańskim uroku z czarnym głosem”, „królową YouTube’a” i „Pierwszą Słowianką Rzeczpospolitej”. Jest najpopularniejszą polską wokalistką w sieci. Jej profile społecznościowe gromadzą ponad 1,5 mln fanów. Odkryta przez Donatana wydała w 2013 roku singiel „My, Słowianie”, który stał się jednym z największych hitów radiowych, został wyświetlony na kanale YouTube łącznie w różnych wersjach ponad 100 milionów razy i stał się Cyfrową Piosenką Roku 2014. Cleo w roku 2014 reprezentowała Polskę w konkursie Eurowizji a jej występ uważany jest za jeden z lepszych i barwniejszych epizodów Eurowizji. Wydana rok później płyta „Hiper Chimera” uzyskała status potrójnej platyny. W 2016 roku Cleo wydała swój drugi album „Bastet”, który już przed trafieniem do sklepów - na etapie przedsprzedaży - uzyskał status Złotej Płyty a po kilku miesiącach podwójnie platynowej. Pierwszy singiel z płyty - „Zabiorę Nas” - uzyskał najwyższy status diamentowego singla oraz Cyfrowej Piosenki Roku 2016. W 2018 roku Cleo rozpoczęła pracę nad swoim trzecim albumem „superNOVA”, który trafił do sprzedaży we wrześniu bieżącego roku. Pierwszy singiel z tej płyty - przebój „Łowcy Gwiazd” - 4 miesiące po premierze osiągnął wynik 40 milionów wyświetleń. Obecnie jest twarzą kampanii reklamowej jednej z firm sprzedających sprzęt RTV i AGD.
Artykuł ukazał się w numerze 51/2021 Gazety Jarocińskiej
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.