Trwają negocjacje w sprawie organizacji jarocińskiego festiwalu w przyszłym roku. Rozmowy prowadzą burmistrz Jarocina i przedstawiciele agencji Prestige MJM. – Są w stanie zrobić imprezę na 20, a nawet do 50 tys. osób – ocenia burmistrz Adam Pawlicki. – Trzeba się zająć festiwalem najpóźniej w połowie września – mówi Marek Kurzawa, współwłaściciel agencji.
Tegoroczna edycja festiwalu była wielką zagadką. Wielu pisało czarne scenariusze, zresztą były ku temu podstawy. Po raz pierwszy produkcją imprezy zajęła się agencja Prestige MJM z Ostrowa Wielkopolskiego, która nie dość, że wcześniej nie organizowała imprezy trzydniowej, to jeszcze na dopięcie wszystkiego miała bardzo mało czasu. Umowę z miastem podpisała dopiero w marcu. Wszystko przez to, że dotychczasowy organizator – Go Ahead z Poznania – odwoływał się od decyzji urzędników, kiedy został wykluczony z przetargu, a potem, kiedy zwycięzcą ogłoszono Prestige MJM.
– Gdybyśmy drugi raz mieli podpisywać umowę w marcu, to na pewno byśmy na to nie poszli – zarzeka się Marek Kurzawa, współwłaściciel ostrowskiej agencji, a w przeszłości dyrektor JOK-u.
Pod wielkim wrażeniem tegorocznej edycji JF jest burmistrz Jarocina. – Uważam, że tak przygotowanej imprezy masowej jeszcze nie było w mieście. Wiem od wójta, że muzykę z festiwalu było słychać w Gizałkach – mówi Adam Pawlicki. Chce, żeby współpraca z Prestige trwała dłużej, ale żeby miasto wykładało jak najmniej. Z kolei przedstawiciele agencji oczekują jak największego wkładu ze strony gminy.
Marek Kurzawa deklaruje, że jeśli jego agencja miałaby organizować kolejne festiwale, to odbędą się one z udziałem rozpoznawalnych gwiazd rocka z zagranicy. A te trzeba bukować na przełomie lata i jesieni. Tymczasem w przypadku finansowania festiwalu przez miasto na obecnym poziomie, trzeba będzie przeprowadzić przetarg na jego organizację, co znów może wydłużyć terminy. Niewykluczone więc, że gmina podpisze z agencją od razu trzyletnią umowę.