Zanieczyszczenia powietrza działają na cały okres rozwoju dziecka. Od samego początku, można powiedzieć - od koncepcji, od mamy i taty - mówi prof. dr. hab. n. med. Wojciech Hanke, konsultant krajowy w dziedzinie zdrowia środowiskowego
- Przez zanieczyszczenia uszkodzona jest już w dużej mierze męska płodność. Dochodzi bowiem do wzrostu plemników o nieprawidłowej budowie, obniża się również ich ruchliwość i objętość, spada poziom testosteronu, warunki do zapłodnienia są coraz gorsze. Nawet kiedy dochodzi do poczęcia dziecka - a dochodzi, bo nie jest to czynnik ograniczający - w którymś momencie dziecko nie rozwija się prawidłowo. Dochodzi do wewnątrzmacicznego ograniczenia wzrastania płodu. Dzieci rodzą się mniejsze - w stosunku do trwania czasu ciąży. To z kolei sprzyja otyłości, chorobom układu krążenia i cukrzycy. Kolejny problem polega na tym, że takie dziecko z niską wagą urodzeniową - hipotrofik, ma trudniejszy start. Rozwija się wolniej, częściej choruje na choroby układu krążenia, na choroby układu oddechowego. Te dzieci, które natomiast rozwijają się prawidłowo, ale są "bombardowane" przez zanieczyszczenia powietrza, częściej chorują na infekcje górnych dróg oddechowych. Często pojawia się u nich astma i ma ona bardzo zaawansowany rozwój.
To nie koniec wyliczanki, jak zanieczyszczenia powietrza źle działają na dzieci...
- Największym problemem jest problem rozwoju psychomotorycznego tych dzieci. Badania pokazują, że dzieci uczące się w szkołach zlokalizowanych blisko dróg, gdzie jest duża ekspozycja na tlenki azotu, mają gorsze wyniki, problemy z pamięcią.
Co w powietrzu szkodzi dzieciom i dlaczego?
- Pyły i gazy. Pyły są groźne, bo są małe. Średnica pyłu jest dwadzieścia razy mniejsza niż średnica włosa. Dlatego właśnie może penetrować daleko. Przez płuca może dostawać się do układu krążenia. Pyły zawierają na swej powierzchni związki metali ciężkich. Zagrożenie związane z nim zależne jest od "pasażera", od tego, co na nim "siedzi": arsenu, ołowiu, kadmu, rtęci, niklu, wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych (WWA). Drobne cząstki pyłu źle działają już w czasie ciąży - przenikają przez płuca do krwiobiegu i upośledzają przepływ krwi przez łożysko, na skutek tego płód rozwija się wolniej. Dużym zagrożeniem są też gazy - tlenki siarki, tlenki azotu, ozon (a więc ruch samochodowy, który je generuje - głównie samochody z silnikiem Diesla). Mają działanie prozapalne.
Dzieci za nas tego nie zrobią. Co możemy, co powinniśmy my, dorośli, zrobić, żeby były zdrowe?
- Zacznijmy od źródeł. Pierwsze źródło to nasz piec. Sprawdźmy, czy nie mamy w domu kopciucha. Jeśli tak - musimy się go pozbyć. Dzisiaj są możliwości, są programy, można wymienić kopciucha na coś porządniejszego. I trzeba to zrobić jak najszybciej. Jak ze starym, zniszczonym zębem - trzeba się go pozbyć. Druga sprawa to kwestia, czym palimy. Trzecia - to ruch samochodowy. Jeśli to możliwe, korzystajmy z transportu publicznego. Samochód to jest puszka. Uważamy, że bezpieczna puszka, bo mamy klimatyzację. Jeżeli otworzymy sobie nawiew czerpiemy wszystko, co najgorsze - co znajduje się na wysokości 1 metra, na wysokości rury wydechowej samochodu jadącego przed nami. Dlatego obieg zamknięty powinien być aktywny tak długo, jak to możliwe.
Coraz częściej słyszy się, że firmy płacą pracownikom za to, że zrezygnowali z jazdy samochodami i przesiedli się na rower lub chodzą pieszo. Płaci się im za ilość zrobionych kroków lub przejechanych rowerem metrów.
- Bardzo dobrze. To jest bardzo dobry pomysł. Zmniejszamy ilość źródeł zanieczyszczeń, a przy okazji ruszamy się, co również jest ważne dla naszego zdrowia. Myślę, że rower to także dobry relaksant dla naszego umysłu.
Ważne jest, by nauczyć dzieci właściwego oddychania. W jaki sposób powinny oddychać, by zminimalizować ilość wdychanych zanieczyszczeń?
Nosem.
Dlaczego nie buzią?
- Ponieważ wtedy wyłączamy wszystkie mechanizmy ochronne. Nos jest takim filtrem. Filtruje powietrze, które wdychamy. Wydłuża tę drogę, którą musi pokonać powietrze i wszystko, co się w nim znajduje. Najczęściej dzieci nie potrafią tak oddychać, ale trzeba poćwiczyć. Zrobić to w formie zabawy - ile jesteśmy w stanie oddychać noskiem?
Co z maskami? Powinno się ich używać czy nie?
- Nie, bo maska zwiększa opory. Jak idziemy na spacer, starajmy się wybierać trasy, które są mniej zanieczyszczone.
Tyle się mówi - o zanieczyszczeniach, o ich zabijającym wpływie na nasze zdrowie i życie, coś się dzieje, zmienia, ale ciągle za mało. Widzi pan profesor iskierkę nadziei w tunelu?
Tak! Polska zmniejszyła poziomy zanieczyszczeń. Idziemy w dobrą stronę. Idziemy co prawda wolno, wolniej niż byśmy chcieli. Musimy mieć świadomość, że warto coś robić dla naszego zdrowia.
Rozmawiała ANNA KOPRAS-FIJOŁEK
WAŻNE
"Tam, gdzie jest mniej zanieczyszczeń związanych z transportem, dzieci mają lepszą pamięć".
Skąd się wzięły zanieczyszczenia?
- To jest ślad cywilizacji. Cywilizacja daje nam wiele korzyści, sprawia, że żyjemy po królewsku - w porównaniu z wiekiem XVI. Z drugiej jednak strony - zostawia ślad na naszym środowisku".
Co możemy zrobić?
Dzieci powinny być trzymane jak najwyżej. Jeśli idziemy z dzieckiem na zewnątrz, lepiej wziąć je w chuście, w nosidełku niż w wózku - kiedy jest na poziomie kół samochodowych. Staramy się nauczyć dziecko oddychać przez nos. Unikamy zakrywania nosa i ust niepotrzebnymi maskami, szalikami, chustami. Unikajmy podróży w godzinach szczytu. Jeśli to konieczne, wybierajmy mniej uczęszczane ulice. Włączajmy w samochodzie obieg zamknięty. Spacer - tak, rower - tak, ale nie tą trasą, gdzie jest duży ruch, nie bezpośrednio wzdłuż ulic.