Francja, Norwegia, Niemcy, Holandia, Anglia, Szkocja, Nowa Zelandia, Włochy, Stany Zjednoczone, Kanada - to tylko część różnych zakątków świata, w których mieszkają dziś jarociniacy.
Wielu wraca na święta do domu. Są i tacy, którzy są w ten wyjątkowy czas tysiące kilometrów stąd. Jak spędzają święta? Czy tęsknią za bliskimi? Czy zachowują polskie tradycje? Czy przejmują nowe zwyczaje? Czy chcieliby, chociaż w wigilijny wieczór, jak dawniej usiąść tu, skąd się wywodzą, i tu podzielić się opłatkiem?
FRANCJA
Zachowałam smak świątecznych dań
MARZENA OCHOWIAK
Czas Świąt Bożego Narodzenia we Francji jest celebrowany iście po francusku, czyli na długich rozmowach przy świątecznym stole, przy którym oczywiście nie zabraknie wina ani francuskiej bagietki. Francuzi cenią sobie zamiłowanie do niekończących się rozmów, które sączą się przy stole jak wino. To na pewno nas Polaków bardzo odróżnia od Francuzów. Poza tym polskie święta mają wymiar bardziej religijny i są wyjątkowo rodzinne, natomiast francuskie są bardziej przyjęte w charakterze "społecznego wypoczynku". Oczywiście, nie brakuje też spotkań z rodziną czy znajomymi. We Francji jest tylko jeden dzień świąteczny - 25 grudnia, podczas gdy w Polsce świętujemy już od 24 grudnia, czyli z dniem wigilii.
Co odróżnia święta francuskie od polskich? Jak już wcześniej nadmieniłam, te polskie są obchodzone bardziej religijnie. Francja jest krajem laickim, zatem Francuzi nie odczuwają takiej potrzeby uczestniczenia w nabożeństwach religijnych - my, Polacy gromadzimy się na tzw. “pasterce”. Nie mogę za bardzo generalizować, bo to jest też trochę uzależnione od mentalności i kultury danego regionu we Francji. I tak dla przykładu Boże Narodzenie na południu Francji ma wymiar bardziej widowiskowy i laicki, a w Alzacji znajdzie się z pewnością większa grupa Francuzów, która podobnie jak my, Polacy, docenia aspekt duchowości tych świąt. Mieszkając wcześniej w Strasburgu, a obecnie w Nicei, muszę przyznać, że każde z tych miast ma swoje własne tradycje wielopokoleniowe. Jedyne, co z pewnością jest dla nich wspólne na pierwszy rzut oka, to słynne “marché de Noel”, czyli jarmark bożonarodzeniowy, który jest oblegany i przez samych Francuzów, i przez turystów. Francuzi uwielbiają tego typu atrakcje, gdzie można zjeść specjały z danego regionu i wypić lampkę grzanego wina z przyprawami. Nie ukrywam, że atmosfera z “marché de Noel” również mnie urzekła. Co roku podziwiamy małe kramiki z “różnościami” regionalnymi. W Nicei dla przykładu można kupić na takim “marché de Noel” pyszną “soccę” (mały chrupiący placek z mąki z ciecierzycy) i mały flakonik esencji lawendowej dla bliskiej osoby.
Jak wygląda stół świąteczny we Francji? Z pewnością nie znajdziemy na nim dwunastu potraw, bo któż by sobie zaprzątał głowę z całą tą bieganiną i gotowaniem, gdy ma się tylko jeden dzień na celebrowanie świąt Bożego Narodzenia. Francuzi, jak już wcześniej powiedziałam, szukają świątecznego wypoczynku od tzw. codziennego “szumu zawodowego”. Oczywiście, co region to inna kuchnia i tradycje. Na francuskim stole nie zabraknie na pewno na święta tzw. pâté de foie gras, czyli paszteciku z gęsiej wątróbki na przystawkę, do którego podaje się bagietkę oraz sałatę. Danie główne składa się zazwyczaj z drobiu i warzyw. Następnie na stole pojawia się cała paleta serów. No i bardzo ważny jest deser na koniec uczty. Francuzi nie mogliby go sobie odmówić. Jest to kwintesencja smaku à la française. Na ogół serwuje się ciasto czekoladowe, “mousse au chocolat”, tudzież różnego rodzaju tarty owocowe, czyli francuskie “friandises”. Nie ukrywam, że jako Polka zachowałam smak polskich świątecznych dań. Jako smakoszowi kapusty z grzybami i świątecznego karpia trochę trudno mi przełknąć francuskie pâté. Dlatego postanowiłam wcielić w życie kilka polskich tradycji kulinarnych do francuskiego domu. I tutaj z zaskoczeniem muszę powiedzieć, że kapusta z grzybami zrobiła po prostu furorę (do tego z polskimi grzybkami w środku). Podobnie jak ryba zapiekana w papilotach.
Po świątecznej wieczerzy szukamy prezentów pod francuską choinką. No i tutaj nie brakuje ilości ani jakości. Dzieci są szczególnie obdarowywane przez Świętego Mikołaja, czyli Père Noel. Dorośli również nie mogą narzekać. Przede wszystkim przyjęty jest zwyczaj we Francji, że dzieci szukają swoich prezentów w tzw. czerwonych skarpetach świątecznych, które zawiesza się w domu zgodnie z tradycją francuską. Francuzi uwielbiają ten świąteczny obyczaj obdarowywania najbliższych różnymi prezentami, począwszy od dobrej książki, kaszmirowego sweterka, wykwintnych trunków, a skończywszy na jeszcze bardziej kosztownych pomysłach. Choć od pewnego czasu zwracają uwagę na zasobność swoich portfeli i kontrolują wydatki. Koszty życia rosną nieustannie, a co za tym idzie - rodzi się też potrzeba kontroli wydatków, nawet świątecznych.
Na koniec chciałabym dokonać krótkiej puenty dotyczącej moich odczuć. Jako Polka mieszkająca obecnie we Francji, muszę przyznać, że niekiedy odczuwam brak polskiej, świątecznej atmosfery. Pomimo że lubię Francję za jej ogromne bogactwo kulturowe i język, to dorastając w Polsce, trudno byłoby mi przejść obojętnie obok Świąt Bożego Narodzenia bez ich duchowego wymiaru, który we Francji jest mniej widoczny i odczuwalny. Na pewno też polska mentalność postrzegania Świąt Bożego Narodzenia jest inna niż francuska. I to z pewnością nas dzieli kulturowo, a także historycznie.
NORWEGIA
Kupują prezenty wcześniej
MARIUSZ SZYBIŃSKI
Święta w Norwegii są podobne do tych w Polsce. Zależy też, w jakich regionach. Mam na myśli potrawę świąteczną tzw. pinnekjøt - to jagnięcina robiona na parze przez minimum 3 godziny. Do tej potrawy podaje się także kålrabistappe, czyli bardzo smaczną brukiew. W Norwegii jest dużo jarmarków, na których sprzedaje się różności. Osobiście nie spędzałem tu świąt, ale wiadomo, że na całym świecie jest szał przedświąteczny. Z tego, co wiem, dużo Norwegów kupuje wcześniej prezenty aniżeli my w Polsce. Poza tym jest prawie tak samo. Chociaż tu nie ma tylu katolików.
HOLANDIA
Zapukałem do drzwi i spytałem, czy znajdzie się wolne miejsce przy stole...
PIOTR BANDYK
Święta w Holandii są bardzo specyficzne. Już od października można kupować w sklepach artykuły świąteczne, a nawet czekoladowe Mikołaje. Holendrzy w swojej naturze kochają robić zakupy, często kupują coś, co jest im po prostu nie potrzebne. Same zakupy i chodzenie po sklepach to dla nich ogromna radość, ponieważ lubią wydawać pieniądze. Potencjalny św. Mikołaj (Sinterklaas) jest obchodzony 5 grudnia, który przypływa na statku razem z pomocnikami (Zwarte Piet - czarny Piotruś). Z dniem 5 grudnia pojawiają się choinki w domach. 24 grudnia, w Wigilię rodziny spotykają się wieczorem na małe poczęstunki, na których zazwyczaj jest serwowana kawa i ciasto. Często zapraszają też znajomych. 25 grudnia (pierwsze święto) Holendrzy wymieniają się prezentami - są to skarpetki, perfumy lub telewizory i inne sprzęty. Prezenty, prezenty, prezenty dla wszystkich, od wszystkich - uwielbiają je! Nieważne, co to za prezent. 26 grudnia (drugie święto) to zwykły dzień, wszyscy wracają do pracy, a ozdoby świąteczne znikają z domów.
Holendrzy wychodzą na imprezy, spotykają się w restauracjach.... Nie ma tutaj czegoś takiego, ze na stole pojawia się ryba. Zajadają się mięsem wołowym (Holendrzy praktycznie wcale nie jedzą wieprzowiny) i musem z jabłek. Nie mają typowych dań świątecznych. Holendrzy nie przywiązują wagi do religii, nie chodzą do kościoła. Zdarza się, że i same święta spędzają z przyjaciółmi lub wylatują na wakacje.
Dla mnie święta to czas z rodziną, czas, kiedy wszyscy się razem spotykają, a już w samą Wigilię czuć nastrój świat. Polska to kraj głębokiej tradycji, którą mamy we krwi już od dziecka. Święta dla Polaków są mega ważne, dlatego ja nie wyobrażam sobie ich bez rodziny, polskiego karpia, opłatka, kapusty z grzybami i pierogów. Kiedy mieszkałem w Polsce, zbliżające się święta było widać i czuć dookoła. Święta Bożego Narodzenia dla każdego Polaka to jest taki magiczny czas, który od dziecka zostaje w pamięci jako ten najpiękniejszy. Bo tylko w święta Polak do Polaka potrafi się uśmiechnąć i podać rękę. Dużo bym dał za to, by święta w Polsce były przez cały rok.
Pamiętam, jak pewnego roku miałem problem, by pojawić się na święta w Polsce. Do ostatniego momentu byłem przekonany, ze spędzę je w Holandii. W ostatniej chwili zwolniło się jedno miejsce w samolocie, kupiłem bilet od razu. To wszystko działo się w sama Wigilię. Przyleciałem do Polski, złapałem pierwszą taksówkę na lotnisku i szybko do domu. Była już godzina wieczorna. Przez okno widziałem, jak mama szykuje jedzenie. Zapukałem do drzwi i spytałem, czy znajdzie się wolne miejsce przy stole... Radość, łzy, szczęście, święta z rodzina = najpiękniejszy prezent!
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się. Również w sieci.