Od 2 do 12 lat pozbawienia wolności grozi 58-letniemu mężczyźnie, który jadąc hondą na łuku drogi wypadł z jezdni, dachował, a potem zatrzymał się na polu. 32-letnia pasażerka zginęła na miejscu.
Jarocińska prokuratura postawiła zarzuty 58-letniemu obywatelowi Bułgarii w związku wypadkiem, do którego doszło w lipcu w Wilkowyi.
– Mężczyzna, jadąc hondą civic, na łuku drogi w lewo naruszył zasady bezpieczeństwa w ten sposób, że nie dostosował prędkości prowadzonego pojazdu do warunków drogowych oraz znajdując się w stanie nietrzeźwości spowodował wypadek - relacjonuje prokurator Sylwia Wróbel z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim [ZOBACZ TUTAJ]
Śledczy ustalili, że kierujący pojazdem zjechał na prawe pobocze, zahaczył o krawędź jezdni, po czym gwałtownie zjechał na lewy pas drogi, a następnie do rowu, gdzie koziołkował, zatrzymując się na polu. Pasażerka pojazdu zginęła na miejscu, a drugi z pasażerów 20-letni mężczyzna, doznał obrażeń ciała.
Czytaj również: Porzucił rozbitego busa. Dlaczego?
Prokuratura uzupełni jeszcze zarzut o stan nietrzeźwości kierowcy. Śledczy oczekują na ekspertyzę biegłych, którzy ustalą, jakie stężenie alkoholu miał mężczyzna w chwili wypadku.
Krew do badań pobrano po kilku godzinach od zdarzenia. Zarzut nie został na razie przedstawiony 58-latkowi, bo poszkodowany cały czas przebywa w szpitalu.
Obywatelowi Bułgarii grozi od 2 do 12 lat pozbawienia wolności.