Czy w jarocińskim starostwie zwalniają ludzi? Do naszej redakcji dotarły nieoficjalne informacje, że kilku ważnych pracowników urzędu może stracić stanowiska, a z niektórymi już przeprowadzono rozmowy, po których pozostaje im tylko szukać innej pracy.
W listopadzie ubiegłego roku zmieniła się władza w powiecie jarocińskim. Rządy objęły kobiety - starostą została Lidia Czechak, a jej zastępczynią Katarzyna Szymkowiak [więcej przeczytasz TUTAJ]. Jak każda zmiana, ta też spowodowała niepokój wśród pracowników starostwa i podległych jednostek - zwłaszcza tych na konkretnych stanowiskach.
Wszyscy zastanawiali się, jak to będzie, jakie plany ma nowa władza, czy będzie chciała wymienić ekipę urzędników na swoich ludzi. Ci, którzy w samorządzie pracują nie od wczoraj dobrze też wiedzą, że jest coś takiego, jak zobowiązania wyborcze. Niemal zawsze po wyborach, rzadziej w trakcie kadencji w urzędach dokonywano zmiany regulaminu organizacyjnego, co zwykle pociągało za sobą przetasowania w zespole [ZOBACZ TUTAJ]
W rozmowach na ten temat najczęściej padało nazwisko Leszka Mazurka. Wszyscy zastanawiali się, czy po zmianie władzy pozostanie na stanowisku prezesa szpitala. Tym bardziej, że reprezentuje konkurencyjne ugrupowanie - Platformę Obywatelską - do nowego starosty Lidii Czechak, która jest liderką jarocińskich struktur Prawa i Sprawiedliwości. Sytuacja została jednak dość szybko wyjaśniona. Lidia Czechak w wywiadzie dla „Gazety Jarocińskiej” krótko po wyborze stwierdziła:
- Zmiana na tym stanowisku w tym momencie mogłaby pociągnąć za sobą mnóstwo problemów organizacyjnych. Obecny prezes jest przecież na bieżąco ze wszystkimi niuansami naszej lecznicy - mówi starosta.
To jednak nie gwarantuje Mazurkowi stabilizacji na stanowisku prezesa w dłuższej perspektywie. Sam zainteresowany przyznaje, że „nie wie, co będzie z nim dalej”.
O wymianie urzędników w starostwie czy w podległych jednostkach przez dwa miesiące, które minęły od wyborów w powiecie, nic się nie mówiło. Do teraz.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że stanowisko może stracić szef referatu dróg powiatowych Piotr Banaszak. I rzeczywiście jego służbowa komórka milczy. Drugą osobą, którą miały dotknąć zmiany jest ponoć długoletnia szefowa od powiatowych inwestycji - Honorata Śmigielska. Ta ostatnia miała zostać zdegradowana, co wiąże się również ze znacznym obniżeniem wynagrodzenia.
I jeśli w przypadku Piotra Banaszaka rozbrat ze starostwem może nie dziwić, bo przecież był on przez jakiś czas związany z urzędem miejskim i burmistrzem Adamem Pawlickim, to reperkusje wobec Honoraty Śmigielskiej są chyba dużym zaskoczeniem - nie dość, że dla samej zainteresowanej, co dla obserwatorów powiatowego samorządu również.
Przez lata - i zmianę kolejnych starostów - wiadomo było, że szefowa wydziału rozwoju ma powiatowe inwestycje w „jednym paluszku”, a pisanie wniosków i pozyskiwanie przez nią pieniędzy z zewnątrz zazwyczaj kończyło się sukcesem.
Nazwiskiem, które się wymienia w kontekście zmian jest także Jan Bartczak, obecny sekretarz powiatu. Człowiek związany z Polskim Stronnictwem Ludowym „zasłynął” jeszcze za rządów starosty Teodora Grobelnego, kiedy wyszło na jaw, że jego oświadczenie lustracyjne dotarło do Instytutu Pamięci Narodowej z półtorarocznym opóźnieniem [szczegóły TUTAJ].
Jak na razie jednak nie ma konkretnych informacji, żeby w najbliższym czasie miała nastąpić wymiana sekretarza powiatu.
Zmiany w starostwie wiążą się ponoć z planowaną reorganizacją powiatowego urzędu.
