Niewiele brakowało, a doszłoby do kolejnej tragedii na torach w Witaszycach. Na policję zadzwoniła dróżniczka stacji PKP w Witaszycach. Poinformowała dyżurnego, że jakiś mężczyzna wypytywał ją, kiedy pojedzie najbliższy pociąg, bo chce się pod niego rzucić.
Błyskawicznie do Witaszyc udali się policjanci. - Zauważyli w ciemnościach jakąś postać stojącą na końcu peronu. W odległości kilkuset metrów widać było światła nadjeżdżającego pociągu. Sierżant Mariusz Szybiak i posterunkowy Michał Walczak natychmiast pobiegli w kierunku potencjalnego samobójcy. Gdy dotarli do desperata, mężczyzna stał na krawędzi peronu i patrzył w kierunku nadjeżdżającego pociągu towarowego. Policjanci odciągnęli go w bezpieczne miejsce - relacjonuje st. sierż. Agnieszka Zaworska, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jarocinie.
Maszynista nadjeżdżającego składu został poinformowany o zdarzeniu i w odległości kilkudziesięciu metrów od funkcjonariuszy zatrzymał pociąg.
33-letni mieszkaniec Witaszyc przyznał, że chciał targnąć się na swoje życie. Desperat miał w organizmie prawie 2 promile alkoholu. Trafił pod opiekę lekarzy.
W tym roku życie na torach w gminie Jarocin straciły już 3 osoby, a dwie zostały ranne.
Czytaj też:
Pociąg potrącił trzy osoby. Jedna nie żyje
Kobieta zginęła pod kołami pociągu
Śmierć na torach