- Ma być takim elementem uzupełniającym, przygotowującym ludzi, którzy wiele lat nie funkcjonują w życiu zawodowym, żeby z powrotem mogli wejść do życia zawodowego - zapowiadał w świetle kamer burmistrz. A sekretarz gminy podkreślał, że „celem tej inicjatywy jest przywrócenie ludziom gonności”.
Jak się okazuje instytucja wciąż jest na początku swojej drogi. Co zrobiono do tej pory? Tymczasowy szef Centrum Igor Armon mówi o załatwieniu kwestii formalnych. - Udało się też przeprowadzić rekrutację w wyniku której wyłoniono 17 osób z typowanych na początku 30 - dodaje kierownik. Oficjalnie od tygodnia podopieczni przechodzą szkolenia w budynku przy ul. Przemysłowej.
- Tak naprawdę niewiele się dzieje. Przychodzimy tutaj i od kilku dni robimy… origami. Szkoda czasu - tłumaczy jedna z podopiecznych, która chce być anonimowa. Oficjalne oceny nie są dużo lepsze. - Na tą chwilę jesteśmy troszeczkę zdezorientowani, nie do końca wszystko wiemy, co będzie dalej. Czekamy - mówi Mariusz Kuna i wskazuje na niejasności dotyczące choćby wynagrodzenia.
To budzi kontrowersje, bo tzw. świadczenie integracyjne, to w miesiącu nieco ponad… 700 zł. Mniej niż zasiłek dla bezrobotnych. Ale dobrze sprawujący się podopieczni mogą liczyć na premię, a docelowo na zatrudnienie w Zakładzie Gospodarki Odpadami. Wcześniej przez rok będą uczyć się nowego fachu.
Czy szef CIS-u nie obawia się zarzutu poszukiwania „taniej siły roboczej”, co z pieniędzmi zewnętrznymi, które miały zasilić CIS i zapowiadanym remontem budynku? O tym i nie tylko w materiale WIDEO.