Żerkowscy radni zostali zaproszeni do strażnicy Kurkowego Bractwa Strzeleckiego.
Na miejscu czekała kawa, herbata, domowe wypieki i rozpalony ogień w kominku.
Bracia chcieli opowiedzieć o swojej działalności, o problemach i współpracy z gminą. - Nie chcemy, żebyście myśleli, że jesteśmy jakąś hermetyczną organizacją, że nie wiadomo co, że się odgradzamy - powiedział prezes bractwa Henryk Michalak.
- Takie głosy nieraz są - nieprzychylne, że banda pijaków. A to jest nieprawda. Łatwo jest komuś łatkę przykleić i krzywdę wyrządzić. Pewnie, że są imprezy, spotykamy się i czemu piwa nie wypić? Po strzelaniu, zaznaczam - zapewnił.
Bracia opowiedzieli uczestnikom spotkania o historii organizacji. Mówili też o majątku, który do niej należał i planach na przyszłość. - Chcielibyśmy, żeby została uregulowana sprawa strzelnicy, bo ona nie jest do nas przypisana. Chociażby była w wieczystym użytkowaniu, żebyśmy mogli tam inwestować - stwierdził strzelmistrz Zygmunt Żukrowski.
Członkowie KBS-u zwrócili też uwagę na problem dostępu do strzelnicy osób postronnych. - W ostatnim czasie zamontowaliśmy bramę, bo odbywają się tam różne imprezy. Nie zawsze na stadionie jest ubikacja. Ludzie korzystali z ustronnych miejsc i chodzili na strzelnicę. Bywało, że przyszliśmy w poniedziałek, a tu wszystko obsikane. Niestety. I dlatego zdecydowaliśmy się na taki drastyczny krok, żeby się odgrodzić - poinformował Żukrowski.
- Niemniej, jeśli gmina będzie organizowała jakieś imprezy, to brama zawsze będzie otwarta. Wystarczy z nami tylko to uzgodnić - zapewnił strzelmistrz.
O szczegółach spotkania, między innymi o tym, jak do tego doszło, że wiceprzewodnicząca walnęła kura, a burmistrz wziął puchar - czytaj w „Gazecie Jarocińskiej”.
(ann)
Fot. A. Konieczna