Jeśli ktoś w gminie Jarocin mówi o czarownicach, to skojarzenie zazwyczaj pada na Cielczę. Nic bardziej mylnego. Kobiety z Cielczy okazały się bowiem prawdziwymi… czarodziejkami. Skrzyknęły się i zorganizowały wigilię na ponad 100 osób.
Świąteczne spotkanie było pierwszą dużą imprezą, którą zorganizowało reaktywowane Koło Gospodyń Wiejskich w Cielczy. Panie przyjęły nazwę „Cielczanki”. I okazuje się, że nie tak do końca odżegnują się od legendy o cieleckiej czarownicy, bowiem do niej właśnie nawiązuje ich logo.
Jest jednak zdecydowanie bardziej przyjazne, bo prezentuje nowoczesną kobietę - nie czarownicę, ale raczej czarodziejkę, która zawsze coś - nawet z niczego - wyczaruje. „Cielczanki” udowodniły to, przygotowując pierwszą wigilię dla ponad 100 członkiń koła.
Przygotowania rozpoczęły się na długo przed wyznaczoną datą. Każdy, kto mógł przychodził na salę i starał się pomóc w organizacji wydarzenia.
Bardziej doświadczone gospodynie pod wodzą przewodniczącej KGW Zofii Głowackiej - piekły placki, zaprawiały śledzie, gotowały kapustę z fasolą, a w sobotnie przedpołudnie smażyły ryby. Młodsze gospodynie, którymi dowodziła wiceprzewodnicząca koła Ewelina Zegar - dekorowały salę, podawały do stołu, zmywały naczynia i czuwały nad całością organizacji.
Przy pięknie udekorowanych stołach zasiadły różne pokolenia kobiet z Cielczy oraz… kilku panów, wśród nich sołtys Mariusz Cypryan a także radni: gminny - Rajmund Banaszyński oraz powiatowy - Julian Zegar.
Był też dyrektor miejscowej szkoły Roman Przybylski oraz brat Krzysztof, który pochodzi z Cielczy, ale od kilku lat jest misjonarzem w Ameryce Południowej.
W świąteczny nastrój wprowadził występ dzieci ze Szkoły Podstawowej w Cielczy, które pod czujnym okiem nauczycieli przygotowały i zaprezentowały Jasełka. Szkolny chórek z kolei zachęcał do śpiewania. Wspólne kolędowanie słychać było jeszcze długo.