Kalinę Jędrusik. Każdy z nas pamięta jej niezwykłe role, jej występy w Kabarecie Starszych Panów i… seksapil. Wystąpi w ramach projektu Wielki Teatr w Małym Mieście. To niemożliwe? Teatr to magia. Tu wszystko jest możliwe.
Tegoroczny Wielki Teatr w Małym Mieście dobiega końca. Przed nami ostatni spektakl Kalina z Teatru Nowego w Poznaniu. To już pora na podsumowanie. Maciej Śledzianowski i Małgorzata Niestrawska-Kaźmierczak ze Stowarzyszenia Jarocin XXI z zupełnie innych perspektyw patrzą na teatr. Co sądzą o tegorocznej edycji? Zapraszamy na krótką rozmowę.
Marta Szych: WTWM dobiega końca. Jak podsumujecie tę edycję?
Małgorzata Niestrawska: Zmiany, zmiany, zmiany. Na etapie planowania wiedzieliśmy, że z teatrem chcemy zanurzyć się w przeszłość. Od razu nasz wybór padł na Żyjemy w najlepszym z możliwych czasów i Obwód głowy. Potem dokładaliśmy kolejne klocki, w międzyczasie pojawił się Teatr Polska - projekt Instytutu Teatralnego i pierwotne plany trzeba było weryfikować. Z bólem serca w ostatnich dniach zrezygnowaliśmy z Obwodu Głowy, ale na rzecz Kaliny, którą rok temu bardzo chcieliśmy mieć, a wtedy Anna Mierzwa była w ciąży i nie wyszło. Poza tym my lubimy zmiany, a lżejsza Kalina to ciekawsza propozycja na grudzień, na przedświąteczną atmosferę.
Maciej Śledzianowski: Dla mnie zawsze największym wyzwaniem jest techniczne przeniesienie spektaklu z desek teatru do naszych jarocińskich przestrzeni, sprawienie, żeby widz czuł się jak w teatrze. Ten rok niby nie był wyzwaniem, bo gramy głównie w kinie oraz JOKu, ale to tylko pozory. Jak sprawić, żeby w sali JOK 200 osób widziało scenę, w której aktorka leży na podłodze i jak z kina zrobić kameralną salę na intymne zwierzenia bohaterów. W tym roku moim hasłem było: bez kompromisów. Jeśli ma być podłoga baletowa- będzie, jeśli widzowie mają słyszeć szept – będą. Na razie się udaje. Boję się tylko, że Kalina za dobrze „się sprzeda” i widownia na 200 osób nie wystarczy, a większej w JOKu jeszcze nie budowaliśmy.
M.Sz.: Taki projekt to działanie długofalowe, który etap jest najprzyjemniejszy? A który najtrudniejszy?
M.N.: Najbardziej lubię dwa momenty, gdy piszę wniosek i szukam spektakli, mogę bezkarnie jeździć do teatru, oglądać i czytać, chłonąć. Potem układanie tego w całość, jak puzzle. Żeby wpasowało się w koncept, żeby się spodobało, żeby Maciej zgodził się na rider techniczny.
M.Ś.: Przecież ty nigdy nie pytasz, ty mówisz: robimy teatr, powiedź Romanowi (od redakcji: Roman Wyduba - szef firmy VEGA od samego początku WTWM związany z projektem, wykonawca techniki). Ale fakt, ja też to lubię. Przychodzą skomplikowane ridery, teatry wątpią czy zagrają u nas, a potem jest oczarowanie naszym miastem. Teraz już jest tak, że jak dzwonimy gdzieś, teatr mówi: chcemy Parowozownię albo coś lepszego. Mamy chyba dobrą opinię.
M.Sz.: A dlaczego Kalina zastąpiła Obwód Głowy? Były plakaty, informacje w mediach, a tu nagle zmiana.
M.Ś.: Teatr to żywy organizm, ktoś jest chory, ktoś wyjechał. Obwód Głowy w Teatrze Nowym został chwilowo zawieszony, ale na szczęście pracują tam cudowni ludzie i wrócił pomysł z Kaliną, na którą się strasznie cieszymy, choć nie będzie łatwo, bo choć to monodram to poza aktorką na scenie pojawia się czteroosobowy zespół muzyczny. To będzie pełnoprawny koncert.
M.N. : Kalina to też wyzwanie dla aktorki, która wciela się w postać tak ikoniczną- Kalinę Jędrusik. Każdy z nas pamięta jej niezwykłe role, jej występy w Kabarecie Starszych Panów.
M.Ś.: …i seksapil.
M.N.: I seksapil. Anna Mierzwa sama wybierała piosenki do spektaklu, świadomie budowała repertuar tego koncertu. Kalina Jędrusik chyba nigdy nie występowała w Jarocinie, ale w ten środowy wieczór może damy się zwieść i uwierzymy, że to ona we własnej osobie. Ot, magia teatru.