Gazeta Jarocińska 14/2020. Tylko w najnowszym numerze Gazety niecodzienny wywiad z panią Moniką*, która jako pierwsza z naszego terenu zachorowała na koronawirusa.
Szczęśliwie wyzdrowiała i szczerze opowiada o swojej walce nie tylko z chorobą, ale też z systemem opieki zdrowotnej.
Kiedy wystąpiły pierwsze objawy?
W szóstym dniu kwarantanny miałam pobrany wymaz, a wynik był ujemny. Nagle w trzynastym dniu kwarantanny dostałam pierwsze objawy - bóle mięśni, ból głowy i wieczorem miałam 38 stopni gorączki. Zgłosiłam to jarocińskiemu sanepidowi i zadzwoniłam do mojej pielęgniarki epidemiologicznej do Puszczykowa. Obydwie panie radziły, żeby wsiąść w samochód i pojechać na Szwajcarską do Poznania (szpital zakaźny - przyp. red.). Jak tylko mogłam, to się zabezpieczyłam i pojechałam z mężem, ale na teren szpitala weszłam już sama.
Wypełniłam ankietę, zmierzyli mi temperaturę i saturację. Po chwili przyszedł lekarz. Powiedział, że on sprawdził w systemie, że mam wynik ujemny, a to, co mam, to zwykła infekcja i mam wracać do domu, brać leki przeciwgorączkowe, a jeśli się pogorszy, to kontaktować się z lekarzem rodzinnym. Po prostu mnie odstawił. Nie mogłam uwierzyć...