reklama

Dagmara Leszkowicz-Zaluska: Miałam poczucie, że Pleszew postrzegany jest jako ubogi krewny Jarocina

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Dagmara Leszkowicz-Zaluska: Miałam poczucie, że Pleszew postrzegany jest jako ubogi krewny Jarocina - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościWywiad z Dagmarą Leszkowicz-Zaluską. Co autorka książki "Dziewczyna z kamienicy" mówi o Pleszewie z dzieciństwa? Jakie ma plany literackie na przyszłość?
reklama

Ukazał się już drugi tom powieści „Dziewczyna z kamienicy”, której akcja toczy się w Pleszewie. Główna bohaterka sagi, Helena - mieszkająca w kamienicy przy ul. Gnieźnieńskiej 10 (obecnie Daszyńskiego 10) - dorasta. Podejmuje pierwszą pracę i rozpoczyna pierwszy poważny związek. Stoją przed nią nowe wyzwania.

Z nimi musiała zmierzyć się też Dagmara Leszkowicz-Zaluska – zarówno podczas pracy nad pierwszym, jak i drugim tomem swojej książki. Postać Heleny wzorowana jest na jej babci. Ona sama do 19. roku życia mieszkała w Pleszewie. Wyprowadziła się z naszego miasta w pogoni za marzeniami. Przez wiele lat pracowała jako korespondentka agencji Reuters, a od 2018 roku jest redaktor naczelną anglojęzycznych redakcji Polskiej Agencji Prasowej. Ma już trzech synów i mieszka pod Warszawą. Teraz czuje, że powraca do rodzinnego miasta. 

reklama

Z autorką książki "Dziewczyna z kamienicy" rozmawia Bartosz Grześkowiak.

Od kiedy interesuje się pani pisaniem?

Dagmara Leszkowicz-Zaluska: Pierwszą książkę napisałam, kiedy miałam pięć lat. Była oczywiście koszmarna - chociaż podobała się rodzicom. Opowiadała o dziewczynce, która poleciała w kosmos. Potem było też coś o piesku i plagiaty „Ani z Zielonego Wzgórza" (śmiech). Mówiąc już poważnie -  to, że będę pisać, wiedziałam od zawsze. Pytanie było tylko, kiedy i na jaki temat.

I zapewne w jakiej formie. Pani droga do wydania książki prowadziła przez dziennikarstwo.

Jako dziennikarz pracowałam zawodowo od studiów. Uważam, że dla każdego przyszłego pisarza dziennikarstwo to niesamowita nauka warsztatu.

reklama

Kiedy zdecydowała pani, że chce wydać pierwszą książkę?

Tak naprawdę na tę decyzję nakierował mnie kto inny, a ja się po prostu zgodziłam. Wydawnictwo, z którym współpracowałam, zaproponowało mi napisanie sagi, nie narzucając jej tematu. Przedstawiłam więc trzy pomysły. Byłam przekonana, że zostanie wybrany inny, ale zainteresowano się historią małej dziewczynki z wielkopolskiego miasteczka. I tak to się zaczęło.

Napisanie książki było pani marzeniem. Czy stanowiło również wyzwanie?

To było ogromne wyzwanie. Szczególnie pierwszy tom „Czas nadziei". Jego akcja rozgrywa się podczas pierwszej wojny światowej, czyli w okresie, kiedy Pleszew był jeszcze pod zaborem pruskim. W związku z tym było bardzo ciężko o materiały źródłowe, bo te znajdują albo w Poznaniu, albo w samych Niemczech. Wyzwaniem było również zmierzenie się z własną przeszłością. Dlatego, że ta książka to mój powrót do korzeni – miejsca i mentalności, z której wyrosłam i którą porzuciłam w wieku 19 lat.

reklama

Jak wspomina pani Pleszew z okresu swojego dzieciństwa?

Bardzo dobrze. Jednak kiedy byłam dzieckiem, nie miałam wątpliwości, że się stąd wyprowadzę - bo wiedziałam, co chcę robić w przyszłości. Natomiast człowiek zupełnie inaczej postrzega pewne miejsca z biegiem czasu. Ostatnio często powtarzam, że opuściłam Wielkopolskę, ale Wielkopolska nie opuściła mnie. Dopiero teraz zaczynam doceniać, to w jakim miejscu wyrosłam i jakiej mentalności się tutaj nauczyłam.

Jak oceniłaby pani zmiany, jakie zaszły w Pleszewie od tamtego czasu do teraz?

To pytanie, które zawsze bardzo mnie cieszy, a jeszcze bardziej raduje mnie odpowiedź na nie. Ja wychowałam się w Pleszewie, ale do liceum chodziłam do Jarocina. Nie jest tajemnicą, że zawsze była cicha rywalizacja między tymi dwoma miastami. Myślę, że dlatego, że są zbliżonej wielkości, a poza tym dawniej na zmianę były miastami powiatowymi. Jednak w czasach, kiedy byłam nastolatką miałam poczucie, że Pleszew postrzegany jest jako ubogi krewny Jarocina. Teraz rośnie mi serce, jak tu przyjeżdżam i widzę, że Pleszew pięknieje. Chce mi się tu wracać, bo jest coraz ładniej. Cieszę się, że ten status ubogiego krewnego został porzucony.

reklama

Jak wspomina pani Jarocin z okresu szkoły średniej?

Chodziłam do klasy matematyczno-fizycznej z językami obcymi. Przyjeżdżałam do Jarocina, jak było ciemno i wracałam, jak było ciemno, żeby przygotowywać się na kolejny dzień szkoły. Tak naprawdę nie miałam czasu, żeby to miasto wyeksplorować. Myślę, że inaczej niż u wielu osób, okres liceum nie był dla mnie momentem dużej beztroski. Było dosyć trudno. Ale do dzisiaj mam mnóstwo wspaniałych przyjaźni, które zawiązałam w Jarocinie.

Z jakimi reakcjami na książkę spotyka się pani w Pleszewie?

To są bardzo szczególne reakcje. Pleszew jest w ogóle szczególnym miejscem na mapie, jeśli chodzi o moje spotkania autorskie. Tutaj zawszę wychodzę do czytelników z największą tremą, bo wiele osób – mówiąc wprost i brutalnie – patrzy mi na ręce i zwraca uwagę na najmniejsze szczegóły, jeśli chodzi o fabułę książki. Jednak reakcje na ogół są pozytywne. Co ciekawe, ludzie odnajdują się w tej historii - mimo że jej większa część jest przeze mnie wymyślona. Wydaje mi się więc, że jest to wiarygodnie napisane. Przynajmniej mam taką nadzieję.   

Badając dzieje naszego miasta, odkryła pani więcej historii, o których warto napisać książki?

Tak. Jest takie słynne powiedzenie ludzi, którzy zajmują się zawodowo pisaniem czy kręceniem filmów - życia nam nie starczy na opowiedzenie tych wszystkich fantastycznych historii, które się wydarzyły. A życie pisze najlepsze scenariusze. W Pleszewie tych historii jest mnóstwo. Szczerze mówiąc, niekiedy gdy pracuję nad książką chciałabym je wszystkie w niej zawrzeć, ale niestety się nie da. Muszę pewne rzeczy odsiewać. Mogę tylko zdradzić, że zakładam, że do Pleszewa jeszcze wrócę w następnych książkach.

Czy możemy spodziewać się ekranizacji „Dziewczyny z kamienicy"?

Każdy pisarz życzyłby sobie tego, żeby zekranizowano jego książkę. Na razie nie mogę powiedzieć zbyt wiele, ale są jakieś przymiarki do tego, żeby „Dziewczyna z kamienicy" była w przyszłości sfilmowana.

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu zpleszewa.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama