Sarna wbiegła pod toyotę. Ranna została pasażerka auta.
Do zdarzenia doszło wczoraj na drodze krajowej nr 12 na wysokości Roszkowa.
- Kierujący toyotą mieszkaniec powiatu poznańskiego zgłosił dyżurnemu policji , że uderzył w sarnę przebiegającą przez jezdnię. Obrażeń ciała doznała pasażerka samochodu - relacjonuje asp. Agnieszka Zaworska, oficer prasowy KPP w Jarocinie.
Na miejsce wezwano Zespół Ratownictwa Medycznego. Załoga karetki pogotowia ratunkowego udzieliła kobiecie doraźnej pomocy medycznej. Na szczęście nie wymagała hospitalizacji.
Kilka tygodni temu do podobnego zdarzenia również doszło na drodze krajowej nr 12. W Górze na ul. Jarocińskiej łania wbiegła pod BMW [ZOBACZ TUTAJ].
Według statystyk największe prawdopodobieństwo kolizji z dzikimi zwierzętami występuje jesienią i wiosną, po zmroku lub o zmierzchu, szczególnie na drogach wiodących przez lasy lub w pobliżu łąk. Coraz częściej zdarza się jednak, że mieszkańcy lasów pojawiają się też w miastach. Na widok stojącego przy drodze dzika lub sarny należy zwolnić i liczyć się z tym, że może spróbować w ostatniej chwili przebiec przed autem. Nie należy trąbić ani migać światłami, ponieważ wiele zwierząt reaguje w sposób trudny do przewidzenia. Zamiast uciec z drogi, może po prostu zastygnąć w bezruchu. Zdarza się, że niektóre kolizje są niegroźne i kończą się na strachu.
Częściej jednak spotkania z dzikiem, sarną czy jeleniem okazują się znacznie bardziej niebezpieczne. Wielu kierowców zapomina, że o potrąceniu zwierzęcia trzeba zawiadomić odpowiednie służby. Osoba, która nie zgłosi zdarzenia, naraża się na karę aresztu lub grzywny (do 5 tysięcy złotych).
Ponadto, jeśli sprawa trafi do sądu, może zostać orzeczona również nawiązka w wysokości do tysiąca złotych na cel związany z ochroną zwierząt. Na miejsce wypadku najlepiej jest wezwać policję. Funkcjonariusze nie tylko sporządzą odpowiednią notatkę, która może okazać się przydatna przy staraniu się o odszkodowanie, ale powiadomią również odpowiednie jednostki. Chodzi o problem uprzątnięcia zabitej zwierzyny lub skrócenie cierpień zwierzęcia jeszcze żyjącego. Kwestia dobicia stwarza jednak wiele problemów, ponieważ przepisy dotyczące dzikich zwierząt są nieprecyzyjne i „rozrzucone” po kilku ustawach.
Uśmiercanie zwierząt w przypadkach szczególnych nie stanowi czynności związanych z wykonywaniem polowania i w związku z powyższym nie podlegają uregulowaniom ustawy Prawo Łowieckie. Zagadnienia związane z koniecznością uśmiercania zwierząt (nie tylko łownych lub dziko żyjących) zawarte są w ustawie z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt. Ustawodawca w art. 33 stwierdza, iż uśmiercanie zwierząt może być uzasadnione wyłącznie: potrzebą gospodarczą, względami humanitarnymi - koniecznością sanitarną, nadmierną agresywnością, powodującą bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia lub życia ludzkiego, a także dla zwierząt hodowlanych lub dziko żyjących, potrzebami nauki, wykonywaniem zadań związanych z ochroną przyrody.
W przypadku potrąconego zwierzęcia dziko żyjącego problem stanowi konieczność uzyskania orzeczenia lekarza weterynarii (art. 33 ust. 2). Według ustawy konieczność bezzwłocznego uśmiercenia zwierzęcia mogą stwierdzić: lekarz weterynarii, członek Polskiego Związku Łowieckiego, inspektor organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, funkcjonariusz Policji, straży miejskiej lub gminnej, Straży Granicznej, pracownik Służby Leśnej lub Służby Parków Narodowych, strażnik Państwowej Straży Łowieckiej, strażnik łowiecki lub strażnik Państwowej Straży Rybackiej. Ryzyko popełnienia błędu w ocenie sytuacji powoduje, że wielu myśliwych uchyla się od udziału w dobijaniu rannej zwierzyny.
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.