Gostyń ma kurtyny wodne, sąsiedni Krotoszyn ładną fontannę. Jarocin betonowogranitową pustynię. Ozdobny hydrant nie działa. Wczoraj burmistrz Jarocina Adam Pawlicki zdecydował, by na czas upałów w rynku rozwinąć wąż strażacki. Większości mieszkańców pomysł się spodobał. Były jednak wyjątki [ZOBACZ WIDEO].
- Pic na wodę. Fotomontaż. Leciało z pół godziny i nic więcej - skarżył się w południe mężczyzna obserwujący życie z rynkowej ławeczki. - W zeszłym roku w Pleszewie jak puścili rano, to dopiero zakręcili wieczorem. A tu co? Na pokaz zrobili?
Rzeczywiście już po kilku godzinach sikawka przez moment nie działała. Później węża pilnował przewodniczący osiedla Stare Miasto. Dlaczego woda została wyłączona? - Nic się nie zepsuło. Ktoś z kamienicy na rynku zauważył, że mu nie leci woda w mieszkaniu, to przyszedł, zakręcił i tyle - tłumaczył Zbigniew Gruchalski z leżaka z logiem miasta.
Sikawka największą frajdę sprawiła dzieciakom. Wczoraj po południu momentami przy wodzie bawiło się nawet kilkanaście maluchów. Byli też rowerzyści, którzy przejeżdżali przez krople dla ochłody. I obserwujący wszystko bywalcy ogródków piwnych.
Jedno jest pewne - choć z powodu upału, to na chwilę rynek zaczął żyć. Żyć, bo pojawili się tam ludzie. Bez kolejnej koncepcji rewitalizacji za grube pieniądze, drogich instalacji, czy ożywiania miasta ruchem samochodowym.
Złośliwi zauważyli, że burmistrz, choć pewnie nieopacznie, zrealizował przy okazji fragment swojego programu wyborczego. Zapowiadał przecież Rozwój. No i waż strażacki został rozwinięty.