1 stycznia weszła w życie ustawa refundacyjna. Zaczęła też obowiązywać nowa lista leków refundowanych oraz rozporządzenie określające sposób i tryb wystawiania recept lekarskich.
Nowe przepisy wprowadziły nowy wzór recepty z informacją o poziomie odpłatności pacjenta za lek. Zapowiadano, że lekarze będą protestować i przystawiać pieczątki: „Refundacja leku do decyzji NFZ”.
- Nie stawiamy tych pieczątek. Porozumienie Zielonogórskie jest za tym, by nie bojkotować tej ustawy, by działać, tak jak sobie życzy NFZ i ministerstwo, zgodnie z ustawą, zgodnie z prawem. Próbujemy działać, ale to jest szaleństwo. Wyszukujemy leki z listy leków refundowanych i to zajmuje bardzo dużo czasu - wyjaśnił anonimowo jeden z lekarzy z powiatu jarocińskiego.
Lekarze, oceniając obecną sytuację, stwierdzają: „bałagan”. - Pacjenci muszą być przyjęci i staramy się, by tego nie odczuli, co się dzieje. Oni nie są temu winni - zapewnia Marek Bartkowiak, lekarz rodzinny, kierownik przychodni w Jaraczewie.
- Zawsze przy wprowadzaniu czegoś nowego są obawy ze strony lekarzy, aptek i pacjentów. Myślę jednak, że przy odrobinie dobrej woli oraz współpracy między aptekami i lekarzami, pacjenci nie będą mieli tak dużo kłopotów - mówi Fawaz Abou-Raeid, lekarz rodzinny pracujący w żerkowskiej przychodni. Wypisanie recept zajmuje więcej czasu. - Jak jest wypisywanych pięć leków i każdy ma inną odpłatność, robi się „kicha” - dodaje Marek Bartkowiak.
Czytaj w najnowszym numerze „Gazety Jarocińskiej”.
(akf)