Radni szukają przyczyny

Nowomiejski radny Marek Mroziński zwrócił się z prośbą do władz gminy o ustalenie przyczyny usychania drzew na Zielonym Rynku. Wniosek poparli jednogłośnie wszyscy radni obecni na posiedzeniu połączonych komisji. Zdaniem większości osób przyczyny należy szukać w umyślnym działaniu ludzkim. Zdaniem radnego Mrozińskiego za to, że 34 drzewa, które rosną od około 50 lat na Zielonym Rynku, zaczynają obumierać, nie można winić ani poziomu wód gruntowych ani soli, która wraz z piaskiem wysypywana jest zimą na drogi. Takich szkód nie mogły też wyrządzić opryski używane do usuwania chwastów ani długa i mroźna zima. - Czymś mi to śmierdzi. Rozumiem, żeby jedna lipa nie wypuściła, czy dwie. Ale żeby tak wszystkie od razu i obok siebie? Ktoś musiał wstrzyknąć coś pod korę albo wlać coś w korzenie. To musiał być bardzo silny środek. Czy można by zlecić analizę instytutowi dendrologii. Dobrze byłoby wiedzieć, czym to jest spowodowane. Żby w przyszłości taka sprawa się nie powtórzyła. Posadzimy nowe drzewa i też mogą nam za 10 lat uschnąć - tłumaczył Marek Mroziński, który sam jest leśnikiem. Jego zdanie poparła także skarbnik Elżbieta Mnich, która jednocześnie zwróciła uwagę na fakt, że usychają jedynie te lipy, które znajdują się w głównej alejce Zielonego Rynku. -  One zaczęły marnieć w przeciągu dwóch ostatnich lat. Nikogo za rękę nie chwyciłam, ale przy tak szybkim obumarciu drzew, to uważam, że były podlewane czymś, co od razu waliło im po korzeniach - powiedziała skarbnik. Radny Feliks Stratyński był początkowo nastawiony sceptycznie do pomysłu. Uważał, że drzew nie da się uratować, a gmina poniesie niepotrzebne koszty. Przewodniczący Janusz Janicki podkreślił, że on także spotkał się z opinią, że drzewa zostały wytrute. - Każdy to widzi, że nie to nie jest naturalne. Ważne jest stwierdzenie, co było przyczyną - powiedział Janicki. W imieniu rady poprosił sekretarz gminy Gabrielę Kosmalę o wystąpienie z wnioskiem o wydanie ekspertyzy do zakładu dendrologii w Kórniku.
(ls)