Po jabłko do banku [WIDEO]

Afera polityczna czy rzeczywiste zagrożenie?

Dzisiaj pierwszy dzień zakazu wwożenia polskich jabłek do Rosji. Sprzedawcy ze straganów na targowisku miejskim w Jarocinie jeszcze nie przejmują się pogróżkami z Moskwy - „Jestem za mały, by stawiać się Putinowi” – mówi żartobliwie jeden z nich. Dla większości jest to wyłącznie afera polityczna. Nieliczni niepokoją się, że może nie skończyć się na jabłkach, a embargo dotknie innych warzyw i owoców.

Jak wyliczono, wystarczy, że każdy Polak kupi 2 kg jabłek więcej niż zwykle, a nadwyżki spowodowane utratą punktu zbytu wyrównają się. O tym jak ważne jest wspieranie polskiego sadownictwa opowiedział Jan Grzesiek, prezes Banku Spółdzielczego w Jarocinie, w którym dzisiaj częstowano wszystkich interesantów jabłkami z rodzimych sadów.

W jabłkową aferę włączyli się również internauci. Powstał profil facebook’owy „Jedz jabłka na złość Putinowi”, który ma już ponad 20 tys. fanów oraz tag #jedzjabłka wykorzystany przy wpisach wielu użytkowników portali społecznościowych.

(dag)