Ponad 2 tysiące złotych zapłacił starosta jarociński Bartosz Walczak na poczet składek członkowskich w Prawie i Sprawiedliwości. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jego deklaracja członkowska nie została nigdy rozpatrzona, a co za tym idzie, nigdy do tej partii nie należał.
Starosta komentuje cała sytuację w ostrych słowach. - To jest tak podłe, nie fair i nieuczciwe. Nie postępuje się tak, jak się jest normalnym, rozsądnym człowiekiem. Nie oszukuje się ludzi - mówi oburzony Walczak, który, jak twierdzi przez około rok płacił po 200 zł miesięcznie skarbnikowi jarocińskich struktur PiS-u.
Włodarz powiatu twierdzi, że kiedy się dowiedział, jak naprawdę wygląda jego członkostwo w PiS-ie, nie chciał „robić problemu” działaczom lokalnych struktur partii. - Ale niespodziewanie któregoś grudniowego dnia przed Bożym Narodzeniem dostałem przekaz pieniężny w wysokości tych zapłaconych przeze mnie składek - mówi włodarz powiatu.
Szef jarocińskiego PiS-u Janusz Krawiec przyznaje: - Nie ukrywam, trochę było bałaganu. Ja nie wiedziałem, jaka jest sytuacja członkowska w PiS-ie. W ubiegłym roku w czerwcu był zjazd okręgowy. A, że panu Walczakowi zależało na tym, żeby uczestniczyć w tym zjeździe, to jednorazowo wpłacił zaległe składki. Żadnych innych składek na bieżąco nie regulował - zapewnia Krawiec, który w połowie grudnia został zwolniony przez starostę ze stanowiska dyrektora Domu Pomocy Społecznej w Kotlinie.
Szef jarocińskich struktur PiS-u przyznaje, że takich osób, które - podobnie jak Bartosz Walczak bezpodstawnie płaciły składki członkowskie, może być więcej.
Więcej w najnowszym wydaniu „Gazety Jarocińskiej”.