Karp żywy, czy już wypatroszony? A może w ogóle bez karpia na święta? Tylko czy się da? Ta dyskusja pojawia się zawsze przed Bożym Narodzeniem. Odwiedziliśmy z naszą portalową kamerą miejscowe gospodarstwo rybackie.
- Największą zaletą jest to, że ta ryba nie jest skądś sprowadzana. Klienci przyznawali się, że gdzieś kupili złotówkę czy dwa złote tańsze ryby, a po położeniu na patelnię okazywało się, że był tylko smród w domu, ryba była niejadalna, wyrzucali wszystko i przejeżdżali do nas - opowiada Henryk Wdowczyk, hodowca z Noskowa (gm. Jaraczewo). - Zdarzyło się, że ostatniego kupującego, miałem o godzinie… 16.00 w Wigilię. Podzieliłem się z nim swoimi gotowymi dzwonkami, żeby nie zaczęli świąt bez ryby.
A wy kupujecie żywe ryby na święta?
ZOBACZ WIDEO