reklama

JAROCIN FESTIWAL 2015. Czym zaskoczy nas dziś Jarocin, czyli III dzień prawie live

Opublikowano:
Autor:

JAROCIN FESTIWAL 2015. Czym zaskoczy nas dziś Jarocin, czyli III dzień prawie live - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Trzeci i ostatni dzień festiwalu. W niedzielę miało być chłodniej. Nie jest. Może nie jest aż tak gorąco jak wczoraj, ale gorąco jest. Zapraszam na aktualizowaną relację (na gorąco). Zaglądajcie, komentujcie. Festiwalizujcie się!

Tradycyjnie dużą scenę otwierają laureaci sprzed roku. Zaczęło Black Radio. Zawodowe granie. Już rok temu grali nieźle. Fajnie się rozwinęli, bo to wciąż młode chłopaki są. Gdyby ich wysłać na jakiś zagraniczny festiwal, to wstydu nie przyniosą.

Po Black Radio gra Agyness B. Marry. Młoda dziewczyna kwiat - z gitarą. Plus bębny i bas. Skład skromny. Chyba się zmienił, bo grają zdecydowanie lepiej niż rok temu. Agyness ma dobrą prasę, krytycy chwalą...

Black Radio i Agyness B. Marry to wyróżnienia z poprzedniej edycji. W ubiegłym roku nagrodę jury i publiczności zgarnął polsko-francuski, a właściwie francusko-polski BE.MY. Wygrali i ...się rozpadli...
Tak też się w życiu zdarza...

15.55
Na scenie w namiocie gra band Shot For Mia. Brytyjski zespół z polskim wokalistą (i z Włochem w składzie). Grają bardzo miło, fajnie się tego słucha. Szkoda tylko, że kibicuje im tylko 29 osób (policzyłem). No, teraz to już 28, bo wyszedlem zaktualizować notatkę.

Na głównej scenie prawie gotów do akcji jest już Tymon & Transistors. Tymon wczoraj śpiewał piosenki Republiki w projekcie Nowe Sytuacje. Ciekawe jak wypadnie we własnej produkcji.

16.15
Tymon śpiewał coś o parzeniu na sianie... Taki kabareto-rock (lekki odlot). Na scenie jest też Robert Brylewski (pełny odlot). Nie dostał gitary. Dostał za to grzechotkę i tamburyn...

17.00
Relacja została przerwana, bo burza przerwała festiwal. Teraz już wszystko wróciło do normy. Jest nawet slońce. Burza nam nie straszna. Gramy dalej! JAROCIN - ROCK AND ROLL!

17.35
Na scenie Organek. - Nazywam się Organek, a to moi towarzysze podróży. I rozpoczął kolejną muzyczną wędrówkę na tym festiwalu.

Wracając do burzy. Przez moment było nieciekawie. Zawiało, lunęło. Namiot prasowy prawie wzniósł się w powietrze. Nie powiem. Strach był, ale wicher, tak jak szybko przyszedł i przeszedł, tak szybko odszedł. Patrząc na zdjęcia i relacje z tego, co działo się w innych miastach, to u nas w Jarocinie było dość spokojnie.

Zapytałem w tytule - Czym zaskoczy nas Jarocin?- ale burzy się nie spodziewałem... Choć mogłem sprawdzić prognozę pogody..

A Tymon przerwał koncert, ale po kilkunastu minutach wrócił na scenę i dokończył sztukę.

18.10
Powoli kończy Organek. Ciekawe. I energetycznie, i energicznie, i jak trzeba balladowo, a jak trzeba transowo... Czyli to i owo.

Przy głównym wejściu burmistrz Jarocina rozdaje 300 bezpłatnych wejściówek na festiwal, żeby ludzie mogli się osobiście przekonać, jak wygląda tegoroczna impreza od środka. Rozdaje, ale tylko jarociniakom z dowodami osobistymi. Patrząc na tłum wokół burmistrza (z ochroną) to okazuje się, że sporo osób nosi przy sobie dowód...(To kolejny - nota bene -dowód, siły internetu i mediów społecznościowych, bo info o wejściówkach pojawiło się dwie, trzy godziny temu. M.in. na portalu jarocinska.pl - Warto nas śledzić na bieżąco).

Ciekawskich i lubiących zobaczyć, co się tu dzieje zapraszam do GALERII (nie ma tam zdjęć burmistrza (AKTUALIZACJA - już są).

18.45
Zaczął Big Cyc. Zaczął po jarocińsku. Z wykopem i przytupem. O glanach i o tym, że mają to gdzieś! - A przecież mial grać Big Cyc - usłyszałem od zaskoczonego człowieka, który jeszcze nie zdążył dojść do sceny...

Witamy Jarocin po 24 latach - przywitał się Skiba. Dawno ich tutaj nie było. Czyli ostatnio byli na festiwalu w 1991 roku. Byłem... Śpiewali m.in. o skinie, który miał założyć czapkę, ale tego nie zrobił...

A jeżeli chodzi o wejściówki od burmistrza. To miłościwie nam panujący rozdał ich kilkanaście (starosta spisywał dowody, czy ktoś nie bierze kilka razy), a później wejściówki i opaski wydawane byly już normalnie, w kasie.

Wracam na Big Cyca. Namiot prasowy jest w tym roku daleko i za sceną, więc trzeba się trochę nachodzić, a czasem nabiegać...)

19.10
Zaśpiewali, że są najlepsi... Hmm. Ale w sumie to przecież taki trochę muzyczny kabaret.  

Teraz Skiba, ubrany w gustowny strój z poprzedniej epoki (kask Ormowca, policyjną pałkę i tarczę) razem z kolegami zaśpiewali o PRL-u. 

- Wiecie co to był PRL? - zapytał Skiba. - Nie było facebooka, nie było internetu, nie był nawet viagry. Był za to generał Jaruzelski i to w nadmiarze... Czyli trochę kombatanctwa.

Ludność zaśpiewała zespołowi sto lat, a zespół odpowiedział ostrym wykopem. - Aż trudno w to uwierzyć, ale kiedyś byliśmy punkowcami - powiedział Skiba.

Burza już dawno się skończyła, ale wciąż mocno powiewa. Wlaśnie wywiało nam internet (czyżby powrót PRL-u?)

19.55
Big Cyc, po bisach, skończył. Choć ludność nie bardzo chciała się z tym pogodzić. A koncert bardzo energetyczny. Była też część historyczna. - Jest rok 1988. Na festiwal do Jarocina przyjeźdźa grupa Big Cyc - zapowiedział Skiba. I na scenę wkroczyli bigcycowcy w irokezach. "Tu nie będzie rewolucji" zabrzmiało. I to jak zabrzmiało. A potem "Moherowe berety", z gościnnym udziałem Tymona Tymańskiego, który ze względu na rekwizyt, z jakim wystąpił na scenie, został "członkiem" zespołu.

Wcześniej była też babcia klozetowa i przegląd piosenek z dawnych lat. A na koniec bisów - Ballada o smutnym skinie (okazuje się, że jednak zagrali ją w 1990, a nie w 91 jak myślałem - pamięć ludzka jest zawodna jednak).

Piękny Roman wziął gitarę - zszedł do publiki - i popłynął song, wykrzyczany kilkoma tysiącami płuc.

Koncert nadspodziewnie dobry.

20.07
Zaczyna się The Rumjacks (czyli goście z Australii).

20.35
Australijczycy grają celtyckiego punka i nieźle wymiatają. Fajnie się tego słucha. Trochę ludzi tańczy, ale większość jednak słucha. A największa większość poszła do strefy gastronomicznej.

Z innej bajki. Wiatr wciąż jest, więc dla bezpieczeństwa zdjęto wszystkie banery zawieszone na płotach wokół terenu festiwalowego, więc od Maratońskiej można sobie zakukać...

W dziale video są filmy z dzisiejszych koncertów. Też można zakukać

A w dziale galeria najnowsze fotki - m.in. The Rumjacks

21.15
A chłopaki z The Rumjacks zagrali bardzo fajnie. Tygryski lubią to. Publika, po tym jak już się posiliła i napoiła, też dotarła pod scenę, ale jednak nie w ilościach hurtowych (choć można powiedzieć, że półhurtowo już prawie było). Potańczyli na tyle, że kapela reakcję publiki na FB wrzuciła. Ludzi było jednak mniej niż na Big Cycu. Co polskie, to jednak polskie. Można się więc spodziewać, że za chwilę znów będzie tłok, bo niebawem Acid Drinkers!

21.25
Stało się jak rzekłem. Titus i spółka to prawdziwe zwierzęta sceniczne. Zaczęli od covera, bo tak zaczynają i tak też kończą. Ring of Fire (Johnny Cash) zagrane z takim ogniem, że buty spadają. No i pod sceną już jest jeden wielki kocioł. I jest też kurz (a przecież było mokro, czyli publika musiała się dokopać do suchej warstwy).

- Nareszcie normalne granie - skomentował mój dobry znajomy. I tyle go widziałem. Pomknął w tłum, zaginął w kurzu. Mam nadzieję, że go jeszcze kiedyś zobaczę... 

22.15
Skończyli... Tylko dlaczego tak krótko? Acid jak zawsze w wysokiej scenicznej formie. Lud przytuptał w ilości sporej,. Sporo z nich zostawiło sporo zdrowia pod sceną. Ogólnie spory koncert. Teraz mokrzy, albo bardzo mokrzy wychodzą. Wielu już poza teren. Dla nich dzisiejsza gwiazda wieczoru - Peter Hook nie jest interesująca.

22.25
Przez burzę było kilkanaście minut obsuwy, dlatego chciałem sobie lekko odsapnąć w namiocie prasowym, żeby na spokojnie podejść do zwycięzców tegorocznych Rytmów Młodych, którzy mieli zacząć, zgodnie z rozpiską, o 22.30. Nagle coś zaczęło grać ze sceny... Czy to jakaś próba sprzętu? Nie, za dobrze to brzmi. No to biegiem pod scenę... Uwielbiam biegać...

22.50
Blue Deep Shorts - tak nazywają się tegoroczni zwycięzcy Jarocina. Są z Warszawy i grają naprawdę zawodowo. Nic dziwniego. Wszyscy członkowie kapeli mają muzyczne wykształxenie. Dali przecudny koncert. Krótki, ale za to na głównej scenie (już nie z boku) i tuż przed główną gwiazdą. Tak powinno być zawsze!

Wczoraj, o zagraniu w konkursie, mówili, że to jest ich najszczęśliwszy dzień w życiu. Napisałem wtedy, że - "Jak dobrze pójdzie, to najszczęśliwsi będą jutro..." - czyli dziś. Jestę prorokię...

23.05
Z kronikarskiego obowiązku muszę dodać, że nagrodę publiczności dostała grupa Envia (głosowanie odbywało się przez Facebooka). Nagrodę wręczono rano w spichlerzu. Faworyci publiczności nie zagrali jednak na głównej scenie. Być może dlatego, że głosowania internetowe, to... (tu proszę sobie wpisać własną odpowiedź), ale wypadałoby dać zespołowi szansę prezentacji. Na przykład w pierwszej części dzisiejszego dnia, po laureatach ubiegłorocznych.

23.15
Jest i on. Peter Hook. Czas na spotkanie z legendą (tym razem już nie jarocińską). This is the way, step inside - zaprosił basista Joy Division... *(translator wujka Googla mówi - To jest droga, wejdź do środka)

Ludzi sporo, ale niezbyt gęsto. Kontemplują sztukę w spokoju. Sporo osób naznaczonych czasem. Nastolatki i nastolatkowie w zdecydowanej mniejszości, lecz to akurat nie dziwi...

23.45
Wracając jeszcze na moment do laureata Rytmów Młodych - Blue Deep Shorts (trzeba się będzie nauczyć tej nazwy). Pod sceną można było dostrzec niesamowicie wzruszoną kobietę w średnim wieku. Okazało się, że jest to matka dwóch chlopaków z zespołu. Koło południa zadzwoniła do niej synowa i powiedziała jej o zwycięstwie. Bez namysłu, choć była pod Wyszkowem, wsiadła w auto (chyba w auto, bo nie dopytałem) i przyjechała do Jarocina. Szacun. Może być pani dumna z synów, a synowie z pani!

23.55
Wracając do gwiazdy...
- Trochę przynudza... - stwierdziła młodsza młodzież i poszła do domu, bo to już prawie koniec. 

- Jest całkiem ok... - stwierdziła starsza młodzież i jeszcze została, choć dla niej to już późna pora...

0.05
Jak młodsza młodzież sobie poszła, to zrobiło się dynamiczniej...(ale bez przesady).
Stąjący obok namiotu prasowego namiot Rock Radia już dawno został zwinięty. Nasz namiot też już opustoszał. Zostałem ja i ochroniarz. No to, co tak będę tutaj sam siedział...
Idę jeszcze pod scenę i do poczytania za rok...
Trzy zdania podsumowania napiszę już z domu... (i to pewnie jak się z tym festiwalem prześpię).
Jedno mogę napisać już teraz. To nie był zły festiwal. I powtórzę jeszcze raz to, co napisałem już w piątek. Nagłośnienie, światła, scena - liga światowa. (Choć Fotis chyba też nagłaśniał wcześniejsze festiwale - ale może była wybierana tańsza wersja...)

Zajrzyjcie jeszcze sobie na koniec do galerii ze zdjęciami i filmami

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo