20 zł łapówki miał wziąć diagnosta jednej ze stacji w powiecie jarocińskim. W zamian za to dopuścił do ruchu pojazd, który nie przeszedł żadnych badań technicznych. Akt oskarżenia przeciwko 28-letniemu diagnoście sporządziła jarocińska prokuratura. Ustalono, że mężczyzna w czterech przypadkach - dwa auta osobowe i dwa ciągniki - dokonał wpisów o przeprowadzonych badaniach technicznych, mimo że żadne badania nie miały miejsca. - W opisie czynów wskazano, że w rejestrze badań technicznych potwierdził poprzez dokonanie wpisu, odcisk pieczęci oraz złożenie podpisu wykonanie badań technicznych pojazdów, co w rzeczywistości nie miało miejsca. W jednym zarzucie opisano ponadto, że w związku z poświadczeniem nieprawdy oskarżony przyjął od właściciela pojazdu korzyść majątkową w kwocie 20 zł - informuje Janusz Walczak, zastępca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wielkopolskim.
Zarzut wręczenia łapówki usłyszał właściciel pojazdu, a jeszcze innego mężczyznę oskarżono o nakłanianie diagnosty do poświadczenia nieprawdy.
Z ustaleń prokuratury wynika, że auta osobowe dojechały na stację diagnostyczną, jedno z nich na lawecie. Ciągników rolniczych 28-latek nie widział na oczy, a wymagane pieczątki w dowodach rejestracyjnych zostały wbite, kiedy ich właściciele przyjechali na przegląd z samochodami..
(era)