- Jechałem do myjni na ul. Św. Ducha w Jarocinie i cały odcinek drogi dojazdowej - prawie 100 metrów - jest pokryte dziwną, szarawą cieczą - poinformował nas za pośrednictwem DAJ ZNAĆ mieszkaniec Jarocina. - Wyciek może pochodzić z kanalizacji, ma ewidentny zapach rybny. To się rozlało nie tylko na drogę, ale też poszło na pobocze i do pobliskiego rowu. Kierowcy rozwieźli to na kołach dalej w miasto.
Do zdarzenia doszło na początku tygodnia. Nasz internauta zrobił zdjęcia [ZOBACZ GALERIA] i nagrał krótki film. Kiedy wracał, na miejscu zjawił się wóz asenizacyjny firmy Eko-Dbaj, która zajmuje się utrzymaniem sieci przesyłowych na terenie miasta.
- Był zator na kanalizacji i w ramach usług eksploatacyjnych, które świadczymy dla PWiK-u, usuwaliśmy tę awarię - tłumaczy Jolanta Kaczmarek, prezes Eko-Dbaj, który działa na zlecenie Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Jarocinie.
Szefowa spółki, twierdzi, że w tym wypadku nie było potrzeby zawiadamiania służb sanitarnych, jak choćby Sanepid czy Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
- To nie stanowiło żadnego zagrożenia. Nie była to poważna awaria, a tylko zator na sieci. Przy awariach, jeśli istnieje ryzyko zalania i skażenia terenu, informujemy standardowo mieszkańców i odpowiednie służby. Natomiast tutaj tak nie było. Nasza cała akcja trwała nieco ponad trzy godziny z posprzątaniem. Przy czym ścieki z kanału nie wypływały dłużej niż godzinę - dodaje prezes Jolanta Kaczmarek.
Nasza rozmówczyni przekonuje, że jakość ścieków jest cały czas monitorowana, a zrzuty pochodzące z zakładów działających w okolicy Św. Ducha nie przekraczają wymaganych parametrów.
Z informacji PWiK wynika, że kilka dni prze wyciekiem rurociąg w okolicy Św. Ducha przerwał Budimex, który buduje obwodnicę. - Rurociąg się zarwał i nawet nie wiedzieli o tym, przez dwa dni ścieki się zbierały, aż w końcu wypłynęły, bo nie miały ujścia - tłumaczy Remigiusz Nowojewski, prezes PWiK. - Eko-Dbaj zrobił szybką akcję, posprzątali to w ciągu kilku godzin i usunęli awarię. Nigdzie tego nie zgłaszaliśmy, bo zarówno my, jak i eksploatator sieci nie podejrzewaliśmy, że mogło dojść do jakiegoś skażenia terenu. To były zwykłe ścieki, pochodzące z terenów przemysłowych w okolicy ul. Św. Ducha.
Szef wodociągów podkreśla, że zgłoszenia podobnych przypadków, choćby do WIOŚ, pozostają zwykle bez echa. - Jak w Golinie w październiku była taka sytuacja, też coś wypłynęło z kanalizacji, zgłosiliśmy WIOŚ, to przyjechali po tygodniu i do dzisiaj żadnej odpowiedzi nam nie dali - dodaje Nowojewski. - Nawet w zeszłym tygodniu wysłaliśmy do nich kolejne pismo z prośbą o informację, bo dopominają się tego również mieszkańcy.