– Ktoś zawiadomił policję, akurat trzy auta stały na naszej drodze. Dostałem wezwanie na komisariat, 100 zł mandatu i 1 punkt. Uzasadniali to tym, że znak jest, a ja się nie zastosowałem do niego – tłumaczy Tomasz Majusiak, mieszkaniec ul. Łąkowej w Wilkowyi.
Prawie rok temu, gdy na ul. Łąkowej w Wilkowyi położono kostkę brukową, ustawiono też znak drogowy D-40, oznaczający strefę zamieszkania. – Znak mówi o tym, że parkować można tylko w miejscach wyznaczonych, ale na mojej ulicy takich miejsc wyznaczonych nie ma – oburza się mieszkaniec Wilkowyi.
– Dlaczego nie mogę zaparkować przed własną posesją? – pyta. Dodaje, że czasem przyjeżdżają goście i wszystkie pojazdy nie są w stanie zmieścić się na podwórku, a niektórzy mieszkańcy Łąkowej podwórka nie mają wcale.
Czy można usunąć ten znak? Hubert Kujawa z Urzędu Miejskiego w Jarocinie uważa, że tak. – Jeżeli mieszkańcy chcą zmiany, to nie widzę problemu. Wystarczy tak naprawdę tylko wniosek mieszkańców czy też sołectwa (…). Wtedy możemy wprowadzić zmianę organizacji ruchu – informuje.
[AKTUALIZACJA – godz. 13.40]
Do naszej redakcji napisał Adam Zaworski, który nie zgadza się z opinią Tomasza Majusiaka. „Nieco dziwi mnie oburzenie pana Majusiaka na zakaz parkowania samochodami na naszej ulicy. Akurat jego rodzina ma do dyspozycji dwa podwórka wcale nie najmniejsze, a do tego korzysta jeszcze z podjazdu sąsiadów, którzy nie przebywają u siebie w domu. Owszem zakaz parkowania niektórym osobom nie posiadającym podwórka utrudnia życie, ale dla mnie ważniejsze jest aby droga była w pełni przejezdna, bo przed wizytą Policji zdarzało się, że drogą nie można było przejechać” – pisze mieszkaniec.
Dodaje też, że prawie nikt nie stosuje się do panującego na ul. Łąkowej ograniczenia prędkości.
„Moich gości sumiennie informuję, że przyjeżdżając do mnie muszą zaparkować we wjeździe do mojego garażu lub na innej ulicy. Jakoś nikt problemu nie widzi w spacerze 100 m. Ulica ta ma przede wszystkim służyć nam mieszkańcom i nie mam ochoty obawiać się, że moje dzieci bawiąc się na ulicy będą strąbione przez kierowców bądź ulegną wypadkowi, lub że ktoś przyjdzie z pretensjami o uszkodzonym samochodzie bo dziecko mu rowerkiem lakier uszkodziło próbując lawirować pomiędzy samochodami” – dodaje Adam Zaworski.
[AKTUALIZACJA - godz. 16.20]
Tomasz Majusiak wyjaśnia, że należy do niego jedno podwórko i dodatkowo korzysta z podwórka sąsiada, a nie - jak pisał Adam Zaworski - parkuje samochody na trzech podwórkach.