W minioną sobotę Jarota odniosła pierwsze zwycięstwo w rundzie wiosennej rozgrywek III ligi, pokonując 1:0 Stolem Gniewino. Był to pierwszy od niemal roku komplet punktów wywalczony przez podopiecznych Piotra Garbarka na własnym boisku. Trener jarocińskiego zespołu wierzył, że ten sukces pomoże jego drużynie przełamać złą passę i osiągać w kolejnych meczach lepsze wyniki. Liczył na to, że tak długo oczekiwane zwycięstwo zdejmie z jego podopiecznych presję oczekiwań, a to wpłynie nie tylko na ich jakość gry, ale także na liczbę zdobywanych punktów.
Jeśli mecz z zespołem z Gniewina miał być przełomem w formie i wynikach osiąganych wiosną przez Jarotę, to już następny pojedynek w Szczecinie ze Świtem Skolwin brutalnie rozwiał te nadzieje. Gospodarze odnieśli łatwe zwycięstwo, a zawodnicy Jaroty nadal wyglądali na przygniecionych presją zajmowanego w tabeli miejsca.
Szczecin nie jest tej wiosny zbyt gościnny dla Jaroty. Już na początku rundy rewanżowej zespół z Jarocina uległ w tym mieście wysoko, bo 0:4, rezerwom Pogoni. Dotychczas była to najwyższa porażka jarocińskiego zespołu w tej rundzie. Świt niestety okazał się dla Jaroty zespołem jeszcze bardziej bezlitosnym. Podopieczni Piotra Klepczarka już przed przerwą prowadzili 4:0, dorównując tym samym swemu lokalnemu rywalowi, a w końcówce spotkania zdobyli jeszcze piątego gola, odbierając rezerwom Pogoni miano zespołu, który w tej rundzie pokonał Jarotę najwyżej.
Jarota Jarocin - Świt Skolwin. 0:4 w pierwszej połowie
Gospodarze worek z golami rozwiązali już w 8. minucie. Po zagraniu Ołeha Synyci, Jakuba Bauta po raz pierwszy w tym meczu pokonał Patryk Paczuk. Ledwie pięć minut później grający swobodnie i z polotem piłkarze Świtu podwyższyli prowadzenie. Zdobywca pierwszego gola - Patryk Paczuk - przepuścił w polu karnym piłkę, a Adam Ładziak minął zwodem obrońcę i pewnym strzałem pokonał po raz drugi Jakuba Bauta.Już w 32. minucie trener Jaroty Piotr Garbarek zdecydował się dokonać pierwszej korekty kadrowej. W podstawowym składzie wybiegł na boisko w Szczecinie Dawid Idzikowski, ale już po pół godzinie gry zastąpił go Piotr Stachowiak.
- Z Dawidem po tym meczu będę musiał usiąść i porozmawiać. Bardzo na niego liczyliśmy, bo dał świetną zmianę w poprzednim meczu ze Stolem. Dał wtedy duży impuls drużynie i miał spory wkład w zwycięstwo. Tym razem coś nie wyszło. Stąd tak szybka zmiana. Ale cały czas na Dawida bardzo liczę i uważam, że to jest silny punkt naszej drużyny - tłumaczył tak szybką zmianę zawodnika trener Jaroty Piotr Garbarek.
Zamieszanie w szeregach obronnych Jaroty, spowodowane tą zmianą, piłkarze Świtu bardzo szybko wykorzystali. Zaledwie dwie minuty później, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, celnym strzałem z woleja popisał się kolejny ukraiński zawodnik w drużynie Świtu - Dmytro Sydorenko i zespół ze Szczecina prowadził już 3:0. Jednakże jeszcze przed przerwą, w 41. minucie, czwartego gola dla gospodarzy zasłużenie zdobył Ołeh Synycia.
Gospodarze w 85. minucie przypieczętowali zwycięstwo
W przerwie Piotr Garbarek dokonał kolejnych dwóch zmian. Na boisko na drugą połowę nie powrócili już dwaj z trójki najbardziej doświadczonych zawodników Jaroty - Sebastian Kamiński i Jacek Pacyński. Ich miejsce zajęli młodzi - Wojciech Lamprecht i Patryk Pech.
- W przerwie zrobiłem już zmiany z myślą o meczu z Unią Solec Kujawski. "Kamyk" jest cały czas zagrożony pauzą. Jedna żółta kartka i będzie musiał odpocząć, a chciałem go mieć do dyspozycji na pojedynek z Unią. "Paca", ze względu na sprawy zawodowe, praktycznie przez cały tydzień nie trenował. Dodatkowo w przerwie zgłosił, że czuje problem z mięśniem czworogłowym, dlatego też dałem mu odpocząć - tłumaczył Piotr Garbarek.
Gospodarze, zadowoleni wysokim prowadzeniem, nie forsowali już tak wysokiego tempa akcji i dopiero w 85. minucie przypieczętowali swoje wysokie zwycięstwo. Po przerzucie piłki na drugą stronę boiska, w wykonaniu Adama Ładziaka, na linię pola karnego do Ołeha Synyci dośrodkował ją Dominik Dziąbka. Ukraiński snajper Świtu pewnym strzałem pokonał Bauta i ustalił wynik spotkania.
Świt świetnie rozpoczął długi weekend majowy, zaś piłkarze Jaroty świąteczny tydzień spędzą w niezbyt dobrych nastrojach. Jeśli nadal chcą przedłużyć szanse zespołu na utrzymanie, to za tydzień, w sobotę - 6 maja - o godzinie 17.00 na stadionie miejskim w Jarocinie będą musieli zdobyć komplet punktów, czyli pokonać Unię Solec Kujawski.
Świt Skolwin (Szczecin) - Jarota Jarocin 5:0 (4:0)
1:0 - Patryk Paczuk (8.)
2:0 - Adam Ładziak (13.)
3:0 - Dmytro Sydorenko (34.)
4:0 - Ołeh Synycia (41.)
5:0 - Ołeh Synycia (85.)
Świt: Przemysław Matłoka - Jakub Białczyk (ż) (86. Nika Mazan), Kacper Wajdak, Ernest Hulisz (75. Alan Kosiński), Bartosz Winkler, Dawid Kisły, Jakub Kuzka (ż) (46. Szymon Kapelusz), Adam Ładziak, Dmytro Sydorenko, Patryk Paczuk (60. Dominik Dziąbek), Ołeh Synycia
Jarota: Jakub Baut - Szymon Soiński (ż), Adam Saktura, Dawid Idzikowski (32. Piotr Stachowiak), Piotr Skokowski, Wojciech Kryger, Michał Marszałkiewicz (81. Łukasz Tomczak), Szymon Komendziński, Sebastian Kamiński (46. Wojciech Lamprecht), Jacek Pacyński (46. Patryk Pech), Adrian Ratajczyk
Piotr Garbarek - trener Jaroty:
- Spodziewałem się więcej po tym meczu. Ale w pierwszej połowie rywale wszystkie nasze błędy wykorzystali w stu procentach. Tak naprawdę już po piętnastu minutach wiedziałem, że mecz jest w zasadzie zamknięty. Próbowaliśmy coś ratować, ale nie byliśmy w tym dniu dobrze dysponowani. Nasza wygrana w zeszłym tygodniu była bardzo ważna, ale w ciągu tygodnia okazało się, że nasz mikrocykl przygotowań do meczu ze Świtem nie będzie odpowiedni. Mieliśmy wiele nieobecności na treningach. Dlatego nie mogliśmy na treningach przećwiczyć tego, co mieliśmy robić w spotkaniu ze Świtem. Niektórzy zawodnicy widzieli nasze założenia tylko na papierze, czy na slajdach na odprawie. Obejrzałem cztery mecze Świtu na nagraniach, kilka jeszcze skrótów i muszę przyznać, że sam byłem zaskoczony agresywnością tej drużyny. Trzeba przyznać, że zagrali najlepszą połówkę z tych, które widziałem, a my z kolei najsłabszą połowę w tej rundzie i dlatego nas wypunktowali. W pierwszej połowie to była największa różnica, jaka dzieliła nas od jakiegokolwiek z rywali w tej rundzie. W przerwie powiedziałem chłopakom, żeby podnieśli głowy do góry i pokazali w drugiej połowie, że nie jesteśmy aż o tyle słabsi. Chciałem zbudować w nich poczucie swojej wartości przed kolejnym ważnym meczem z Unią i mam nadzieję, że to się udało.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.