reklama
reklama

Samobój w ostatnich sekundach zdecydował o losach piłkarek Jaroty w Stęszewie

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Paweł Witwicki

Samobój w ostatnich sekundach zdecydował o losach piłkarek Jaroty w Stęszewie - Zdjęcie główne

Kinga Waszak zdobyła w Stęszewie gola, ale wróciła do Jarocina mocno poobijana przez rywalki | foto Paweł Witwicki

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Piłkarki Jaroty Jarocin przegrały drugi mecz z rzędu w rozgrywkach IV ligi kobiet. Podopieczne Mirosława Czajki w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry, po trafieniu samobójczym, uległy w Stęszewie miejscowemu Lipnu 1:2.
reklama

Niezwykle nieszczęśliwe dla piłkarek Jaroty są w obecnym sezonie pojedynki z Lipnem Stęszew. Właśnie z tą drużyną zawodniczki z Jarocina odpadły z rozgrywek Pucharu Polski. Przegrały w Jarocinie, tracąc jednego z goli po strzale samobójczym. Historia niemalże identycznie potoczyła się w pojedynku ligowym.

Podopieczne Mirosława Czajki pojechały do Stęszewa osłabione brakiem chorych Alicji Krzykos i Oliwii Krysińskiej. Dla jarocińskiego zespołu była to duża strata.

- Jestem przekonany, że z tymi dwoma zawodniczkami w składzie przywieźlibyśmy ze Stęszewa komplet punktów - mówi z przekonaniem trener Jaroty Mirosław Czajka.

Jednakże jarocinianki bardzo dobrze rozpoczęły spotkanie w Stęszewie. W 11. minucie Alicja Oczkowska wykonywała rzut wolny, zagrała piłkę na bliższy słupek, a wbiegające idealnie na piłkę Kinga Waszak zdobyła gola dającego Jarocie prowadzenie.

Doświadczone zawodniczki Lipna przejęły inicjatywę, ale grały nieskutecznie. W najgroźniejszej sytuacji pod bramką Eweliny Czajki obiły tylko poprzeczkę. Jarota wyprowadzała groźne kontrataki, ale często zawodniczki ze Stęszewa przerywały je faulami. Szczególnie upatrzyły sobie Kingę Waszak. Zdobywczyni gola dla Jaroty niemal przy każdym kontakcie z piłką padała na murawę po ostrych atakach zawodniczek Lipna. Arbiter jednak tylko raz zdecydował się ukarać piłkarkę gospodarzy meczu żółtą kartką.

W drugiej połowie piłkarki Lipna nadal nie grzeszyły skutecznością, ale jednak w 60. minucie zdołały doprowadzić do wyrównania. Im bliżej było do końca spotkania, tym częściej piłkarki ze Stęszewa wywierały presję fizyczną na zawodniczkach Jaroty. W zespole z Jarocina nie pozostawała dłużna rywalkom Alicja Oczkowska. Kapitan jarocińskiego zespołu najpierw wdała się w utarczkę słowną z jedną z przeciwniczek, za co otrzymała po raz pierwszy żółtą kartkę. A w końcówce spotkania, po ataku wślizgiem, arbiter pokazał jej drugi żółty kartonik i czerwony, po którym musiała opuścić boisko. Podopieczne Mirosława Czajki dzielnie broniły się w osłabieniu, ale sędzia doliczył aż sześć minut do regulaminowego czasu gry. W piątej z tych minut zdarzyło się nieszczęście. Wprowadzona w końcówce spotkania na boisko Klaudia Sopniewska strzałem samobójczym zmusiła do kapitulacji Ewelinę Czajkę i Jarota w ostatnich sekundach straciła remis.

- Ten mecz mogliśmy wygrać. Chociaż przed tygodniem przeciwko UAM Poznań zagraliśmy nasz najlepszy mecz, a dzisiaj zdarzył nam się najgorszy, to i tak nie byliśmy gorsi od zespołu ze Stęszewa. Należał nam się przynajmniej remis, ale dziewczyny pewnie niejednokrotnie przekonają się jeszcze, że piłka nie zawsze bywa sprawiedliwa - żałował straconego punktu trener Mirosław Czajka.

Lipno Stęszew - Jarota Jarocin 2:1 (0:1)

0:1 - Kinga Waszak - po podaniu Alicji Oczkowskiej (11.)

1:1 - Ewa Telążka (60.)

2:1 - Klaudia Sopniewska - gol samobójczy (90.+5)

Jarota: E. Czajka - J. Urna, J. Zięta, A. Nawrocka, A. Oczkowska, B. Wrembel (87. K. Sopniewska), M. Rebelka (73. A. Wojciechowska), K. Szalczyk (65. J. Urbańska), P. Tylak, K. Waszak, J. Słomianna

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama