To niesamowita wyprawa i niezwykli ludzie - prawdziwi twardziele. Nie boją się wyzwań, które stawiają sobie każdego dnia. Tym razem postanowili przejechać wzdłuż polskiego wybrzeża na rowerach. Będą jechać praktycznie bez przerwy 24 godziny na dobę, by pokonać 401 km.
Twardziele z Body Basement
Paweł Radziewicz jest właścicielem znanego studio treningów personalnych Body Basement. Arkadiusz Świerkowski to jego współpracownik i przyjaciel. Paweł był zawodnikiem MMA, Arkadiusz strongmanem.Panowie nie uprawiają już czynnie tych sportów, ale nadal są żądni przygód i szukają nowych wyzwań. Biorą udział w różnych biegach miejskich takich jak survival race czy też Runmageddon. W tym roku sami chcą zorganizować pierwszą edycję Hermageddonu w Hermanowie.
Uwielbiają też długie wyprawy rowerowe. Niektóre są ekstremalne, jak ta do Karpacza. Trasę z Jarocina przejechali rowerem, a potem weszli na Śnieżkę.
- Wróciliśmy już do Jarocina samochodem - śmieje się Paweł Radziewicz i dodaje, że próbowali też już raz przejechać polskie wybrzeże, ale popsuł się rower. Czy tym razem się uda?
Go To Hel dla dzieci z Fundacji „Ogród Marzeń”
Wyprawa Go To Hel to drugie podejście do pokonania 401 km w 24 godziny.
- Tym razem na pewno się uda. Mamy już przygotowane zapasowe rowery. Poza tym jest ogromna motywacja i cel - jedziemy dla dzieci z „Ogrodu Marzeń” - mówi Arkadiusz Świerkowski.
Trenerzy namówili większość osób, które trenują w Body Basement Studio do wsparcie inicjatywy. Sponsorzy płacą od 1 zł do 10 zł za przejechany km. Zebrane w ten sposób pieniądze przekazane zostaną Fundacji „Ogród Marzeń”
-My zorganizujemy za to kolejną wyprawę nad morze. Tym razem naszych podopiecznych. To będzie z pewnością wspaniałe przeżycie dla nich, tym bardziej, że zawodnicy pojadą z nami. Szykuje się więc podwójna wyprawa - mówi Beata Frąckowiak-Piotrowicz, prezeska Fundacji „Ogród Marzeń”
Paweł Radziewicz i Arkadiusz Świerkowski wyjadą z Jarocina w piątek 12 sierpnia 2022 roku do Świnoujścia. O świcie, 13 sierpnia, wyruszą w kierunku Helu i pojadą tylko z drobnymi postojami przez 24 godziny, by dotrzeć 14 sierpnia na Hel. W sumie do pokonania mają 401 km.
- Mamy nadzieje, że dotrzemy bez problemów do celu rano, zjemy śniadanie i wrócimy samochodem do Jarocina - opowiada Paweł
Wydaje się proste, ale z pewnością takie nie będzie. Trzeba pokonać sen, nocne zimno i potworne zmęczenie. Zawodników będzie z pewnością niosła idea i fakt, że każdy kilometr pokonują dla dzieci z Fundacji.
Na trasie będą ich wspierać przyjaciele z Jarocińskiego Klubu Motocyklowego FTW HDC Poland oraz quadowcy z ATV Jarocin, którzy będą pokonywać z rowerzystami po kilka kilometrów na różnych odcinkach drogi.
Sponsorzy Go To Hel
Ponad 40 firm i osób prywatnych zdecydowało się wesprzeć wyprawę finansowo.
Bardzo, bardzo dziękuję każdej osobie, z którą rozmawiałam. Wszyscy mają wielkie serca dla naszych dzieci. Cieszę się, że biznesmeni z Jarocina potrafią się dzielić i nieść dobro - mówi prezeska Fundacji.
[AKTUALIZACJA, sobota 13 sierpnia, godz. 9.30]
Ostatnie przygotowania i wyzwanie podjęte... Wyjechali z lekkim opóźnieniem, po godz. 9.00. Będą jechać przez cały dzień i noc. Na trasie zaplanowano trzy postoje.
Miłe wydarzenie na trasie. Właściciele restauracji "Zachodnia 14" w Mżerzynie, gdy dowiedzieli się o celu akcji, zasponsorowali ekipie Go To Hel obiad. To pierwszy przystanek po 80 km. Obiad skończony. Jadą dalej. Na razie nie widać po nich zmęczenia.
Panowie jechali początkowo trasą rowerową wytyczoną wzdłuż Bałtyku. Jednak przekonali się o tym, że nawierzchnie tych ścieżek gdzieniegdzie są crossowe. Paweł Radziewicz zaliczył upadek, ale na szczęście niegroźny. Poza tym jest mnóstwo pieszych, którzy spacerują tam, gdzie powinni zostawić drogę rowerzystów. Dlatego sportowcy zdecydowali, że opuszczą trasę rowerową, ponieważ stwierdzili, że na asfaltowkach jest bezpieczniej.
Do rowerzystów na trasie przyłączyli się najpierw motocykliści, a później quadowcy. Kolejny etap za nimi. Miejscowość Dąbki, połowa trasy. Gościmy całej ekipie udzielają Barbara i Grzegorz Boltowie z Koźmina.
Awaria na trasie. Pawłowi zepsuł się rower. Urwał się system przerzutek. Na szczęście udało się uniknąć upadku i potencjalnej kontuzji. Organizatorzy wydarzenia byli przygotowani również na taką ewentualność. Przesiadł się na zapasowy, który został zabrany na wszelki wypadek do wozu technicznego
[AKTUALIZACJA, niedziela 14 sierpnia, godz. 8.30]
Mordercza noc za nimi.
- Strasznie zmarzliśmy. Szczególnie dała się we znaki zimna mgła - mówi Paweł.
Od północy do 5 rano przejechali ponad 100 km. Najgorzej było nad ranem. Zmęczenie dawało się we znaki. Teraz śniadanie, krótki odpoczynek i ostatni etap do Helu. O godz. 8.30 do mety pozostało jeszcze około 60 km. Mgły opadły, pogoda dopisuje. Zapowiada się upalny dzień.
- Wylądowali na Helu. Misja się powiodła. Po chłopakach prawie nie widać zmęczenia, chociaż od kierownic mają nawet otarcia na nadgarstkach. Bardzo dziękują sponsorom, darczyńcom, ekipie motocyklistów i quadowców oraz wszystkim, którzy się przyczynili do tego, że wyprawa doszła do skutku i zakończyła sukcesem - relacjonuje Grzegorz Heluszka, który towarzyszył rowerzystom w czasie wyprawy i realizując reportaż z tego wydarzenia, który można będzie zobaczyć już niedługo
Na razie wiadomo, że udało się uzbierać ponad 20 tys. zł. Dokładne wyniki zostaną podane później. W trakcie wyprawy obaj sportowcy przejechali 405 km, 300m
- Cieszymy się, że dzieci, podopieczni fundacji ogród marzeń bedą mogli pojechać na wakacje tutaj, nad polskie morze - stwierdził na koniec Paweł Radziewicz. - Jak jest cel i chęci to można wszystko zrealizować.
Swój sukces uczcili szampanem, oczywiście - jak przystało na osoby prowadzące zdrowy styl życia - bezalkoholowym.
Loga sponsorów wyprawy znajdziecie poniżej.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.