Nie będą dobrze wspominać wyjazdu do Lęborka piłkarze Jaroty Jarocin.
Spotkanie od początku nie układało się po ich myśli. Stracone dwa gole w 16 minut szybko ustawiły mecz, a zawodnikom JKS-u trudno było odrabiać straty. Gospodarze niesieni dopingiem i szybkim objęciem prowadzenia nabrali wiatru w żagle i robili wszystko, by nie dać sobie wydrzeć trzech punktów.
Udała im się ta sztuka, choć goście zdołali strzelić dwa gole w końcówkach pierwszej i drugiej połowy. Nie brakowało jednak kontrowersji i pretensji do sędziego. - Do przerwy powinniśmy prowadzić 3:0, ale to jesteśmy my i musieliśmy sobie zrobić horror do samego końca. Czuję się po tym meczu, jakbym przerzucił ze trzy tony węgla. Ale taka jest rola trenera i trzeba to wszystko znosić - powiedział dla klubowej telewizji Waldemar Walkusz, trener Pogoni Lębork.
- Momentami graliśmy bardzo dobrze w piłkę, ale powinniśmy być w pełni skoncentrowani przez całe 90 minut, a nam na początku tej koncentracji zabrakło - wyjaśnił Janusz Niedźwiedź, trener Jaroty.
Pogoń Lębork - Jarota Jarocin 3:2 (2:1)
1:0 - Mateusz Wachowiak (4.)
2:0 - Mateusz Madziąg (16.) - z rzutu karnego
2:1 - Mateusz Molewski (45+2.) - z rzutu karnego
3:1 - Mateusz Wachowiak (55.)
3:2 - Hubert Antkowiak (90+4.)
Jarota: Sebastian Kmiecik - Jędrzej Ludwiczak, Piotr Garbarek, Dawid Piróg, Taras Maksymiv (46. Krystian Stolarczyk) - Jakub Czapliński (83. Alan Janowski), Michał Grobelny, Mateusz Molewski, Jacek Pacyński (63. Krystian Łukaszyk) - Damian Pawlak, Hubert Antkowiak