reklama

LZS Cielcza znów z punktem, choć blisko zwycięstwa

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Paweł Witwicki / Archiwum

LZS Cielcza znów z punktem, choć blisko zwycięstwa - Zdjęcie główne

Piłkarze LZS-u Cielcza w drugim meczu z rzędu stracili szansę na odniesienie zwycięstwa w ostatnich minutach spotkania | foto Paweł Witwicki / Archiwum

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportLZS Cielcza zdobył drugi punkt w V lidze, po remisie z Kanią Gostyń. GKS Jaraczewo zremisował w meczu "na szczycie" w klasie okręgowej z MTS-em Pawłowice. GKS Żerków skutecznie wykorzystuje atut własnego boiska i tym razem pokonał rezerwy Pogoni Nowe Skalmierzyce.
Reklama lokalna
reklama

LZS Cielcza - Kania Gostyń 1:1

Nic dwa razy się nie zdarza - pisała noblistka Wisława Szymborska. Piłkarze LZS-u Cielcza udowodnili jednak, że można w ciągu zaledwie tygodnia dwukrotnie w doliczonym czasie gry stracić prowadzenie i komplet punktów w rozgrywkach V ligi. Przed tygodniem pozwolili w ostatniej akcji meczu wydrzeć sobie zwycięstwo w pojedynku z Ravią Rawicz, a tym razem, także już w doliczonym czasie gry, stracili gola i komplet punktów w meczu z Kanią Gostyń.

Kania przed szóstą kolejką spotkań w V lidze znajdowała się na trzecim miejscu w tabeli, mając na swoim koncie trzy zwycięstwa i remis w poprzedniej kolejce z liderem. Faworyt był więc jasny, ale w Cielczy goście z Gostynia zagrali swój najsłabszy mecz w tym sezonie i niespodziewanie powinni ponieść porażkę. Silniejszy fizycznie zespół z Cielczy odebrał młodej drużynie Kanii większość jej atutów i goście zaprezentowali się słabo. "Czelsi", mimo iż także miało problemy ze stwarzaniem sytuacji pod bramką zespołu z Gostynia, powinno już przed przerwą prowadzić co najmniej różnicą dwóch goli. Dwie dobre okazje do pokonania bramkarza Kanii miał Jakub Nowak. Szczególnie blisko trafienia był w drugiej sytuacji. Skrzydłowy niebiesko - białych uderzył z rzutu wolnego, ale piłka obiła jedynie zewnętrzną część słupka. Podopieczni Łukasza Kaczałki schodzili jednak do szatni z minimalnym prowadeniem. W 40. minucie, po dośrodkowaniu Karola Oczkowskiego z rzutu wolnego, do siatki gości trafił uderzeniem głową kapitan zespołu z Cielczy Łukasz Marchewka.

Po zmianie stron było kilka okazji dla gospodarzy na podwyższenie prowadzenia, ale żadna nie została wykorzystana. Kania również w tym meczu nie raziła skutecznością, ale w pierwszej minucie doliczonego czasu gry zdołała doprowadzić do wyrównania. Po dalekim podaniu, którego nie zdołał przeciąć rezerwowy Bartek Kantek, Bartosz Mikołajczak przelobował Kamila Kaczmarka i doprowadził do remisu.

- Szkoda, że nie zdołaliśmy dziś wykorzystać słabości Kanii. Zespół z Gostynia, choć plasuje się wysoko w tabeli, zaprezentował się w tym meczu słabiej niż goszczące wcześniej w Cielczy zespoły Orła Mroczeń, czy nawet Ravii Rawicz. Ale ponownie w doliczonym czasie gry daliśmy sobie wydrzeć zwycięstwo. Szkoda, bo po tych dwóch meczach powinniśmy mieć na koncie sześć punktów, a mamy tylko dwa - żałował straconych szans na zwycięstwa trener LZS-u Cielcza Łukasz Kaczałka.

LZS Cielcza - Kania Gostyń 1:1 (1:0)

1:0 - Łukasz Marchewka - po podaniu Karola Oczkowskiego (41.)

1:1 - Bartosz Mikołajczak (90.)

LZS: K. Kaczmarek - M. Szatkowski (37. B. Kantek), Ł. Marchewka, M. Stamierowski, J. Bierła, K. Zawacki, E. Radziejewski (85. Ł. Zawacki), M. Zięciak (69. F. Taczała), J. Nowak, K. Filipiak (80. O. Danyliuk), K. Oczkowski (90. T. Kapturek)

GKS Jaraczewo - MTS Pawłowice 1:1

GKS Jaraczewo w minioną środę odpadł z tegorocznej edycji Okręgowego Pucharu Polski, przegrywając na własnym boisku 1:3 z piątoligowym Orłem Mroczeń. Tym samym podopieczni Kamila Stefaniaka nie powtórzą zeszłorocznego sukcesu i nie znajdą się ponownie w finale tych rozgrywek.

Zespół z Jaraczewa za to świetnie spisuje się w rozgrywkach ligowych. W 6. kolejce doszło do pojedynku liderów. Do Jaraczewo przyjechał prowadzący w tabeli MTS Pawłowice. Przez pierwsze dziesięć minut goście dominowali, stosując wysoki pressing. Nie zdołali jednak zagrozić bramce Marcina Wojciechowskiego. Potem kontrolę nad meczem przejęli gospodarze. Pierwszym ostrzeżeniem dla rywali była akcja braci Rzepków. Patryk dośrodkował w pole karne do Przemka, ale ten posłał piłkę minimalnie nad poprzeczką. Jednak GKS zdołał jeszcze w pierwszej połowie objąć prowadzenie. W 44. minucie Patryk Rzepka prostopadłym podaniem między stoperów MTS-u wyprowadził na pozycję "sam na sam" z bramkarzem młodego Bartosza Marciniaka. Junior, który swojego pierwszego gola w barwach GKS-u strzelił w środę przeciwko Orłowi Mroczeń, trafił do siatki także w drugim z rzędu meczu, tym razem ligowym.

Druga połowa rozpoczęła się obiecująco dla zespołu z Jaraczewa, bowiem bliski podwyższenia prowadzenia był Przemysław Rzepka. Próbował on z ostrego kąta przerzucić piłkę nad bramkarzem MTS-u, ale Kamil Adamczak końcami palców przerzucił ją nad poprzeczką. W 57. minucie nieoczekiwanie sędzia spotkania podyktował rzut karny dla gości, za rzekome uderzenie łokciem przeciwnika przez Dariusza Józefiaka. Była to kontrowersyjna decyzja, ale bramkarz MTS-u Adamczak skutecznie wykonał "jedenastkę" i dprowadził do wyrównania. Nadzieje na odniesienie zwycięstwa przez gospodarzy odżyły w 63. minucie, gdy zawodnik gości Michał Koszyczarek obejrzał drugą żółtą kartkę i GKS przez blisko pół godziny mógł grać w przewadze. Goście z Pawłowic skupili się jednak wszystkimi siłami na szczelnej obronie przedpola bramkowego i trudno było podopiecznym Kamila Stefaniaka sforsować liczny blok obronny. Tylko raz przedarł się przez niego Patryk Rzepka, ale po raz kolejny świetnie spisał się bohater spotkania w zespole gości, bramkarz Kamil Adamczak.

GKS Jaraczewo - MTS Pawłowice 1:1 (1:0)

1:0 - Bartosz Marciniak (44.)

1:1 - Kamil Adamczak - z rzutu karnego (58.)

GKS: M. Wojciechowski - K. Wieliński, J. Adamkiewicz (58. K. Tomczak), M. Urbaniak, D, Józefiak, A. Maciejowski (75. H. Kubiak), Patryk Rzepka, M. Kordus (44. M. Wyrwas), B. Marciniak (75. Sz. Kubiak), Przemysław Rzepka (75. J. Tomaszewski), K. Stefaniak (59. D. Czabański)

GKS Żerków - Pogoń II Skalmierzyce 2:1

GKS Żerków w środę odpadł z Okręgowego Pucharu Polski, przegrywając na własnym boisku 0:2 ze Stalą Pleszew, z którą zmierzy się także w ramach rozgrywek klasy okręgowej. Żerkowianie już w sobotę udowodnili, że w lidze w tym sezonie są na własnym boisku niezwykle groźni. Dotychczas u siebie tylko raz zremisowali, a dwukrotnie wygrali. Zwycięstwo nad rezerwami Pogoni było zatem już trzecim sukcesem podopiecznych Grzegorza Burchackiego przed własną publicznością.

Pojedynek z Pogonią był typowym meczem ligowym, w którym dominowała ambicja i walka nad typowo piłkarskimi umiejętnościami. Oba zespoły rzadko przedostawały się pod pole karne przeciwnika. Nieco bardziej skuteczni w swych działaniach okazali się gracze GKS-u. Prowadzenie objęli goście, zdobywając gola w 32. minucie z rzutu karnego, podyktowanego po faulu Bartosza Kujawy. Już sześć minut później gospodarze wyrównali. Na szesnatym metrze Marcin Jujka wyłożył piłkę Michałowi Rzepie, a ten umieścił ją w siatce. W drugiej połowie Bartosz Kujawa zrehabilitował się za faul popełniony przy golu dla gości. W 57. minucie doskonale przymierzył z rzutu wolnego i zdobył gola na wagę zwycięstwa.

GKS Żerków - Pogoń II Skalmierzyce 2:1 (1:1)

0:1 - Adam Sobczyk - z rzutu karnego (32.)

1:1 - Michał Rzepa (38.)

2:1 - Bartosz Kujawa (57.)

GKS: D. Wieliński - D. Pilarczyk, T. Potocki, M. Cyrulewski, P. Dutkowiak, F Kardasz (88. J. Kardasz), M. Rzepa (70. P. Kujawa), B. Kujawa, W. Rzepa, M. Hetmańczyk, M. Jujka

Grom Golina - Czarni Dobrzyca 1:5

Beniaminkowi A klasy nie udało się powstrzymać lidera rozgrywek. Czarni przed spotkaniem 4. kolejki w Golinie mieli na swym koncie komplet trzech zwycięstw. Kolejne wywalczyli przeciwko Gromowi. Bardziej doświadczony zespół z Dobrzycy kontrolował boiskowe wydarzenia i już po szesnastu mminutach zapewnił sobie dwubramkowe prowadzenie. Nadzieje na korzystny wynik przywrócił podopiecznym Aleksandra Matuszewskiego w 32. minucie napastnik Krzysztof Potarzycki, który pięknym strzałem z dystansu zdobył gola kontaktowego. Niestety, w kolejnym meczu Grom jeszcze w pierwszej połowie traci zawodnik. Tym razem juz w 26. minucie boisko musiał opuścić Argentyńczyk Juan Astete, a jego miejsce zajął Kacper Łakomy. Czarni nadal mieli przewagę, ale dość długo grali nieskutecznie. Dopiero pod koniec pierwszej połowy zdobyli trzeciego gola. Po przerwie zespół z Dobrzycy dołożył jeszcze dwa trafienia i obok Huraganu Szczury jest drugim zespołem w rozgrywkach z kompletem punktów. Grom zaś nadal pozostaje jeszcze bez zwycięstwa.

Grom Golina - Czarni Dobrzyca 1:5 (1:3)

0:1 - Jakub Baranowski (9.)

0:2 - Krystian Młynarczyk (16.)

1:2 - Krzysztof Potarzycki (21.)

1:3 - Jakub Baranowski (43.)

1:4 - Kacper Maciejewski (58.)

1:5 - Michał Frąszczak (81.)

Grom: K. Banaszak - T. Benuszak, P. Zietek, J. Goździaszek, A. Bryll, F. Kornobis, Ł. Goździaszek (46. C. Janicki), F. Tomaszewski (46. D. Słomiński), T. Zaremba (67. M. Bazelak), J. Astete (26. K. Łakomy), K. Potarzycki (76. P. Maciejewski)

W B klasie Błękitni Sparta Kotlin zremisowali 1:1 w Czeluścinie z miejscoym Gromem, rezerwy GKS-u Żerków przegrały 1:6 w Koźminie Wlkp. z rezerwami Białego Orła Koźmin, a Phytopharm Klęka z powodu licznych kontuzji, chorób i innych zbiegów okoliczności nie pojechał na mecz z Sokołem Chwaliszyn.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama