Wisła Borek Wlkp. - LZS Cielcza 0:1
Oba zespoły podeszły do spotkania w Borku Wlkp. z dużym wzajemnym respektem. Gracze LZS-u Cielcza częściej byli przy piłce i prowadzili grę, ale z kolei Wisła wyprowadzała dość groźne kontrataki. Obie drużyny dbały jednak o bezpieczeństwo przed własnym polem karnym, więc okazji do zdobycia goli było niewiele. W pierwszej połowie bramkarz "Czelsi" Robert Sobczak raz uratował swój zespół w groźnej sytuacji pod jego bramką. Podopieczni Łukasza Kaczałki z kolei mieli sporo stałych fragmentów, ale wszystkie strzały zawodników z Cielczy były blokowane lub niecielne.
Po zmianie stron trener zespołu z Cielczy wykazał się niesamowitym wyczuciem. W 55. minucie wprowadził na boisko Eryka Kowalskiego, a już dwie minuty później ten właśnie zawodnik zdobył zwycięskiego, jak się później okazało, gola. Błąd popełnił bramkarz Wisły, który wybiegł pod linię pola karnego, aby uprzedzić jednego z napastników "Czelsi", ale wybił piłkę wprost pod nogi Kowalskiego. Rezerwowy LZS-u Cielcza nie miał problemu z umieszcze niem z około 30 metrów piłki w opuszczonej przez bramkarza Wisły bramce. Po tym kluczowym momencie spotkania role się odwróciły. To gospodarze przejęli inicjatywę, a LZS Cielcza kontratakował. Nie zmieniło to już jednak wyniku spotkania.
- Od początku spotkania było można wyczuć, że będzie to mecz do pierwszego gola i zwycięzcą może zostać ta drużyna, której uda się go strzelić. Cieszymy się, że to nam się powiodło. Oczywiście raduje też seria pięciu zwycięstw, w tym, co najważniejsze, aż czterech wyjazdowych. Teraz już będziemy się skupiać na najbliższym meczu derbowym z GKS-em Żerków - podsumował trener LZS-u Cielcza Łukasz Kaczałka.
Wisła Borek Wlkp. - LZS Cielcza 0:1 (0:0)
0:1 - Eryk Kowalski (57.)
LZS: R. Sobczak - B. Roszyk (63. M. Szatkowski), K. Zawacki, B. Kantek, J. Bierła, E. Radziejewski, M. Zięciak, J. Nowak, P. Palczewski, K. Filipiak (80. Ł. Zawacki), J. Orzłowski (55. E. Kowalski)
Juna-Trans Stare Oborzyska - GKS Jaraczewo 1:2
Kibice w Starych Oborzyskach obejrzeli emocjonujący mecz, choć głównie za sprawą waleczności obu drużyn i twardej gry. Lepiej zaczęli go goście z Jaraczewa. W 11. minucie podopieczni Kamila Stefaniaka objęli prowadzenie, za sprawą braci Rzepków. Przemysław Rzepka wyłożył idealnie piłkę przed bramkę swojemu bratu Patrykowi, a ten nie zmarnował okazji na zdobycie gola.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli gospodarze. W 57. minucie, w zamieszaniu po rzucie rożnym, zdobyli gola wyrównującego. W ciągu kolejnych dziesięciu minut "poszli za ciosem" i stworzyli sobie trzy doskonałe okazje do wyjścia na prowadzenie. Na szczeście wszystkie zmarnowali. Z kolei decydującą akcję w całym meczu przeprowadzili znów bracia Rzepkowie. Ponownie Przemysław dośrodkował, a Patryk strzałem pod poprzeczkę zdobył zwycięskiego gola. Końcówka spotkania była bardzo emocjonująca. Najpierw bardzo dobrą okazję do strzelenia trzeciego gola dla GKS-u miał młodziutki Marcin Wyrwas. Potem bramkarz gospodarzy popisał się świetną interwencją po strzale Patryka Rzepki z rzutu wolnego. Oba zespoły nie dokończyły spotkania w pełnych składach. Najpierw czerwoną kartkę zobaczył zawodnik gospodarzy, za uderzenie Patryka Rzepki w twarz. Jednakże pięć minut później drugą żółtą kartkę dostał również Przemysław Rzepka.
Juna-Trans Stare Oborzyska - GKS Jaraczewo 1:2 (0:1)
0:1 - Patryk Rzepka (11.)
1:1 - (57.)
1:2 - Patryk Rzepka (72.)
GKS: S. Krawczyk - K. Wieliński (82. F. Glinkowski), M. Urbaniak, A. Cepa, D. Józefiak, D. Małecki, J. Tomaszewski (65. K. Tomczak), Przemysław Rzepka, M. Nowak, W. Kamiński (72. M. Wyrwas), Patryk Rzepka
GKS Żerków - Pogoń Książ Wlkp. 1:1
Kibice w Żerkowie liczyli na to, że w spotkaniu z Pogonią Książ piłkarze GKS-u odniosą wreszcie pierwsze w tej rundzie zwycięstwo. I choć Piotr Dolata przełamał wiosenną niemoc strzelecką zespołu z Żerkowa, to jednak nie udało się wywalczyć podopiecznym Tomasza Szymkowiaka kompletu punktów. Kilka problemów pokrzyżowało zespołowi z Żerkowa szyki. Po pierwsze: mecz został rozegrany w Klęce, gdyż boisko w Żerkowie zostało poddane renowacji i na razie piłkarze GKS-u nie mogą na nim ani trenować, ani grać. Po drugie: znów zespół z Żerkowa, przez różne sprawy losowe, musiał radzić sobie bez kilku graczy z pierwszego składu.
Mecz nie był efektowanym widowiskiem. Dużo było walki fizycznej, a niewiele okazji strzeleckich. Oba zespoły niezbyt dobrze też sobie radziły na grząskiej murawie dużego boiska w Klęce. W końcu w 65. minucie podopiecznym Tomasza Szymkowiaka udało się przeprowadzić składąa akcję, zakończoną celnym strzałem Piotra Dolaty i w piątym wiosennym meczu piłkarzom GKS-u wreszcie udało się pokonać bramkarza rywali. Na prowadzeniu gracze z Żerkowa utrzymali się zaledwie trzy minuty. Pogoń wyrównała po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i strzale niepilnowanego zawodnika. Mecz, który sprawiedliwie powinien zakończyć się remisem, mógł w ostatniej minucie doliczonego czasu gry przechylić się na korzyść zespołu z Książa Wlkp. W szóstej doliczonej minucie napastnik Pogoni wpadł na Marcina Marciniaka, który zastępował w bramce GKS-u chorego Damiana Wielińskiego, i sędzia nieoczekiwanie podyktował rzut karny dla gości! Marciniak jednak spisał się znakomicie i obronił uderzenie z "jedenastki", ratując zespołowi z Żerkowa cenny punkt.
- Dobrze, że mamy drugą drużynę, bo mieliśmy przed tym spotkaniem spore problemy kadrowe. Liczne choroby i kontuzje sprawiły, że w porównaniu z poprzednim meczem brakowało nam dzisiaj sześciu zawodników. Mamy w tej rundzie ogromnego pecha, bowiem praktycznie w każdym meczu gramy w innym składzie. To wpływa na zgranie zespołu. Dlatego cieszy przynajmniej jeden zdobyty punkt - przyznaje trener GKS-u Tomasz Szymkowiak.
GKS Żerków - Pogoń Książ Wlkp. 1:1 (0:0)
1:0 - Piotr Dolata (65. )
1:1 - (68.)
GKS: M. Marciniak - T. Grzelak (15. M. Cyrulewski), T. Potocki (70. J. Mikołajczak), B. Kujawa, P. Kujawa, P. Dolata, K. Hetmańczyk, W. Kidoń, K. Witczak (50. K. Kanafa), M. Rzepa (46. P. Karcz), P. Zalewski (70. M. Hetmańczyk)
Zieloni Koźminek - Jarota II Witaszyce 1:0
Pomimo porażki trener Krzysztof Matuszak był zadowolony z gry swoich młodych podopiecznych w Koźminku. Podjęli bowiem fizyczną walkę z rosłymi rywalami. Po raz kolejny zdarzył się graczom rezerw indywidualny błąd przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy boiska, który zadecydował o wyniku spotkania. Ciągle jeszcze młodzi wychowankowie Jaroty muszą zwracać uwagę na dokładność w tym elemencie gry. Mimo jak zwykle dominacji w posiadaniu piłki, gracze rezerw rzadko dochodzili do dobrych sytuacji do zdobycia goli. Podopieczni Krzysztofa Matuszaka oddali sporo strzałów z dystansu, ale wiele z nich zostało przez obrońców zablokowanych. W efekcie Jarota II doznała w Koźminku minimalnej porażki.
Zieloni Koźminek - Jarota II Witaszyce 1:0 (0:0)
1:0 - (63.)
Jarota II: A. Sobczyk - W. Wojtczak, J. Ziętkowski, Sz. Bogaczyk, Mikołaj Kowalski, I. Rybarczyk, Ł. Tomczak, W. Lamprecht, F. Borkowski (57. B. Marciniak), W. Mąka, M. Siekierski (67. A. Maciejewski)
W rozgrywkach B klasy tym razem z zespołów ziemi jarocińskiej najlepiej spisał się Phytopharm Klęka, który w spotkaniu wyjazdowym pokonał 3:1 Grom Czeluścin. Remisem 3:3 zakończył się w Koźminie Wlkp. mecz rezerw GKS-u Jaraczewo i rezerw Białego Orła. Porażki natomiast ponieśli: Grom Golina (1:3 w Kobylinie z Piastem), Błękitni Sparta Kotlin (1:2 w Chwaliszewie z Sokołem) i rezerwy GKS-u Żerków (1:2 w Daniszynie z Błyskiem).
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.