Myślicie, że w meczu z beniaminkiem nie można się skompromitować? Szkoda, że nie było Was w sobotę przy ul. Maratońskiej.
Jak mawiał klasyk: "dzisiaj nie ma już łatwych przeciwników". Można by użyć tego cytatu w kontekście Unii Solec Kujawski, która pół roku temu awansowała do III ligi. I choć ekipa z północy Polski do piątku 27 października nie wygrała meczu, dzień później powetowała sobie wszystkie gorzkie chwile, jakie spotkały ją w tym sezonie. Do tego zrobiła to z nawiązką, bo zwycięstwo 6:0 nad Jarotą Jarocin sprawiło, że rywale JKS-u schodzili do szatni poruszając się niemal pół metra nad ziemią.
Ci, którzy przyszli obejrzeć spotkanie na żywo, czekali z niecierpliwością na objęcie prowadzenia przez gospodarzy, które wszystkim wydawało się rzeczą oczywistą. Tym bardziej, że przed polem karnym popłoch siał Evans Frimpong, a na skrzydle grasowali Dominik Chromiński i Piotr Skokowski, którzy w obecnej edycji rozgrywek mocno się wyróżniają.
ZOBACZ TEŻ: Gdyby mecz Jaroty trwał do 89. minuty...
Tymczasem wynik otworzyli rywale i to po niepozornie wyglądającej akcji. Druga bramka padła podobnie. Trzecia, czwarta, piąta i szósta - również. Nie pomogło bardziej ofensywne ustawienie, ani zawodnicy wchodzący z ławki. Rywale grali niczym weterani trzecioligowych rozgrywek, a Jarota szukała drogi do bramki, co nie przyniosło skutku nawet w spostaci honorowego trafienia.
Jarota Jarocin - Unia Solec Kujawski 0:6 (0:3)
0:1 - Michał Chyrek (30.)
0:2 - Dmytro Plakhtyr (32.)
0:3 - Krystian Born (38.)
0:4 - Krystian Born (75.)
0:5 - Wojciech Ernest (91.)
0:6 - Patryk Nowicki (90+2.)
Jarota: Mateusz Filipowiak - Jakub Czapliński (81. Miłosz Kowalski), Dawid Piróg, Piotr Garbarek, Piotr Skokowski - Dominik Pawłowski (63. - Damian Sierant), Gerard Boruń, Jakub Nowak, Dominik Chromiński, Evans Frimpong - Mateusz Dunaj