Po zeszłotygodniowej porażce w Jarocinie z Polonią Golina 0:1, sympatykom drużyny, ale przede wszystkim sztabowi i piłkarzom, towarzyszyła złość. Nie dość, że Jarota przegrała ważny mecz, nie zdobyła żadnego punktu, który mógłby się okazać kluczowy w walce o utrzymanie, to jeszcze stało się to wszystko po golu, który nie pownien zostać uznany. A na domiar złego, w kolejnym spotkaniu w Poznaniu z Wiarą Lecha, nie mogli zagrać Krzysztof Matuszak i Szymon Komendziński, którzy w meczu z Polonią otrzymali żółte kartki i w następnym musieli pauzować. Trener Paweł Kryś miał spory problem jak zastąpić obu ważnych graczy, ale poradził sobie z nim bardzo dobrze. Miejsce Matuszaka w obronie zajął Miłosz Korzeń. Z kolei za Szymona Komendzińskiego na swoją nominalną pozycję defensywnego pomocnika przesunięty został Nikodem Roguszczak, zaś jego miejsce na prawej obronie zajął Dariusz Walczak. W porównaniu z meczem z Polonią doszło również do zmiany na pozycji wysuniętego napastnika. Miejsce to zajął Adrian Ratajczyk, zaś Ivan Sukhenko został przesunięty niżej. Z kolei Shinya Komoto z tego powodu zajął miejsce na prawym skrzydle.
Złość przekuta w jakość
Od początku spotkania w Poznaniu Jarota była równorzędnym partnerem dla zespołu stworzonego przez sympatyków Kolejorza. Co prawda to Wiara Lecha objęła prowadzenie, gdy w 11. minucie Krzysztof Kaźmierczak dośrodkował piłkę w pole karne, nie sięgnął jej Dariusz Walczak i Krzysztof Ratajczak pewnym strzałem pokonał Mikołaja Marciniaka. Nawet stracony gol nie podłamał jednak podopiecznych Pawła Krysia, którzy częściej byli przy piłce i swobodniej nią operowali. W końcu w 35. minucie przed szansą na zdobycie gola stanął Mikołaj Kowalski, ale jego strzał w ostatniej chwili został zablokowany. Lewy obrońca Jaroty pozostał jednak w pobliżu bramki rywali, co niezwykle się opłaciło. Bramkarz Wiary Lecha Wincenty Olesienkiewicz popełnił błąd, piłka znów trafiła pod nogi Kowalskiego, a golkiper poznańskiego zespołu nie znalazł innego sposobu na powstrzymanie zawodnika Jaroty jak faul. Rzut karny pewnie wykorzystał Ivan Sukhenko i doprowadził do wyrównania. Już przed przerwą Jarota zaprezentowała niezłą jakość piłkarską i zasłużenie remisowała z czołową drużyną IV ligi.
Spryt i stałe fragmenty dały zwycięstwo
Druga połowa wstrząsnęła kibicami Wiary Lecha. Zaledwie po kilkunastu sekundach od jej rozpoczęcia Jarota wyszła na prowadzenie! Czujny i szybki Ivan Sukhenko wykorzystał błąd rywali. Kuba Kałżyński zbyt lekko wyrzucił piłkę z autu w stronę swoich obrońców. Najskuteczniejszy zawodnik Jaroty przejął ją i w sytuacji sam na sam z bramkarzem oddał pewny strzał do siatki. Jarota poczuła się jeszcze pewniej. Zaczęła rozgrywać coraz więcej wielopodaniowych akcji i to rywale musieli częściej biegać za piłką. Z gry trudno było jednak pokonać bramkarza gospodarzy, ale w sukurs przyszły stałe fragmenty. Po godzinie gry prowadzenie Jaroty podwyższył Sukhenko, który tym sposobem skompletował hat-trick. Po rzucie rożnym i zamieszaniu w polu karnym na bramkę Wiary Lecha uderzał najpierw Jacek Pacyński, a potem dwukrotnie jego strzał dobijał Sukhenko. Przy drugiej próbie Ukrainiec skierował piłkę do siatki rywali. Czwarty gol dla Jaroty padł zaledwie trzy minuty później, po kolejnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego! Tym razem po zagraniu w pole karne na dalszy słupek Maurycy Przybył zgrał piłkę przed bramkę, a Mikołaj Kowalski przypieczętował swój dobry występ golem. Piąte trafienie było zasługą samego Przybyła, który celnie uderzył bezpośrednio na bramkę z rzutu wolnego.
Tym sposobem Jarota osiągnęła piękne i ważne zwycięstwo, które zszokowało przede wszystkim rywali w walce o utrzymanie. Mimo iż zarówno Warta Śrem (zwycięstwo 2:0 z LKS-em Ślesin) jak i LKS Gołuchów (remis 2:2 we Wrześni z Victorią) punktowały, to Jarota nie dała się wyprzedzić w tabeli i nadal utrzymuje się w strefie nad zespołami zagrożnymi spadkiem do V ligi.
W Wielką Sobotę o godz. 15.00 Jarota podejmować będzie w Jarocinie Polonię Chodzież.
Wiara Lecha Poznań - Jarota Jarocin 1:5 (1:1)
1:0 - Krzysztof Ratajczak (11.)
1:1 - Ivan Sukhenko - z rzutu karnego (36.)
1:2 - Ivan Sukhenko (46.)
1:3 - Ivan Sukhenko (60.)
1:4 - Mikołaj Kowalski (63.)
1:5 - Maurycy Przybył (76.)
Jarota: Mikołaj Marciniak - Dariusz Walczak, Vitalii Lysenko, Miłosz Korzeń, Mikołaj Kowalski (88. Kacper Pietrzak), Nikodem Roguszczak, Łukasz Tomczak, Shinya Komoto (72. Paweł Skórski), Maurycy Przybył (81. Oskar Olszewski), Ivan Sukhenko (83. Nikodem Parus), Adrian Ratajczyk (46. Jacek Pacyński)
Paweł Kryś - trener Jaroty:
- Po niezasłużonej porażce z Polonią Golina byliśmy źli. W dodatku wiedzieliśmy, że czeka nas trudny mecz w Poznaniu, z czołową drużyną ligi, a my będziemy bez dwóch ważnych graczy zawieszonych za kartki. Mimo to byłem przed tym meczem bardzo spokojny, gdyż widziałem, że ta złość z poprzedniego meczu została wykorzystana na mocną pracę na treningach przed spotkaniem z Wiarą Lecha. No i to dało efekt. W tej lidze z każdą drużyną można wygrać i my to dziś udowoniliśmy. Wygraliśmy przekonująco i zasłużenie. Zwycięstwo mogło być nawet jeszcze wyższe. Ale jeszcze bardziej niż rozmiary wygranej cieszy mnie nasza dobra gra. W tabeli też dobrze to wygląda. Nie pozwoliliśmy się wyprzedzić rywalom, którzy też w tej kolejce zapunktowali. W dodatku przybliżyliśmy się na jeden tylko punkt do zespołu ze Ślesina. Na kolejny mecz wrócą Matuszak i Komendziński. Wiem, że będzie problem, bo ktoś będzie musiał usiąść na ławce. Ale to dla mnie przyjemny problem i komfortowa sytuacja.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.