Takiego dreszczowca nikt się nie spodziewał.
Kłopoty kadrowe Jaroty Jarocin rozpoczęły się dzień przed meczem z Chemikiem Bydgoszcz, a było ich tyle, że można by nimi obdarować co najmniej kilka zespołów (więcej we wtorkowym wydaniu "Gazety Jarocińskiej"). Mimo tego, piłkarze JKS-u stanęli na wysokości zadania i dzielnie stawiali czoła rywalom.
Do przerwy z murawy wiało nudą, ale po zmianie stron gospodarze regularnie atakowali bramkę Chemika. Bezskutecznie. Piłka po dośrodkowaniach najczęściej nie znajdowała adresata, a strzały kończyły się wznowieniem gry od bramki. Pech chciał, że to rywale wyszli na prowadzenie w 83. minucie po strzale po długim słupku Roberta Kawałka. Jarocie udało się wyrównać dosłownie rzutem na taśmę. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego gola zdobył Piotr Garbarek.
- Jedna sytuacja wystarczyła Chemikowi, żeby zdobyć bramkę. My mieliśmy ich pięć czy sześć i mnóstwo strzałów i dośrodkowań. Nasza ogromna nieskuteczność spowodowała, że po straconym golu nagle zaczęło się robić nerwowo. To był mecz, który powinniśmy wygrać - powiedział po spotkaniu trener Jaroty, Janusz Niedźwiedź.
Jarota Jarocin - Chemik Bydgoszcz 1:1 (0:0)
0:1 - Robert Kawałek (83.)
1:1 - Piotr Garbarek - (90+4.)
Jarota: Jakub Zolech - Jędrzej Ludwiczak, Piotr Garbarek, Dawid Piróg, Krystian Stolarczyk - Jakub Czapliński, Michał Grobelny, Damian Pawlak, Jacek Pacyński (75. A. Janowski), Krystian Łukaszyk, Hubert Antkowiak