Mecz z Nielbą, ze względu na historyczne animozje między kibicami obu klubów, był po raz kolejny spotkaniem podwyższonego ryzyka. W związku z tym na trybunach mogło zasiąść jedynie 199 kibiców. W związku z tym część fanów Jaroty zajęła jeszcze miejsce na wałach boiska ze sztuczną nawierzchnią.
Jarota zamiast hiszpańskiej "Corridy"
Ci, którzy zdecydowali się obejrzeć ostatni w tym sezonie mecz Jaroty na własnym boisku, a nie hit rozgrywek grupowych Mistrzostw Europy Hiszpania - Chorwacja, chyba nie powinni narzekać. Starcie Jaroty z Nielbą było bardzo emocjonujące i atrakcyjne dla widzów. Wiele było sytuacji podbramkowych, zwrotów akcji, a także żółtych i czerwonych kartek.
"Żubry" pomogły, utrzymanie przed gwizdkiem
Już przed rozpoczęciem spotkania Jarota wiedziała, że bez względu na wynik swojej potyczki z Nielbą, pozostanie w przyszłym sezonie w IV lidze. Stało się tak dzięki zwycięstwu gołuchowskich "Żubrów" nad Korona Piaski. Podopieczni Pawła Krysia mogli zatem bez stresu wyjść na boisko w Jarocinie i pokazać kibicom pełnię swoich umiejętności.
Średni pressing i groźne kontry
Młody zespół Jaroty tradycyjnie rozpoczął spotkanie w średnim pressingu, oddając prowadzenie gry rywalom. Jednak ten pomysł na grę trenera Pawła Krysia nie po raz pierwszy doskonale się sprawdził. Jarota coraz lepiej porusza się w formacjach i coraz trudniej jarocińskiemu zespołowi strzelić gola z gry. Niebiesko - żółto czerwoni doskonale za to wyprowadzają kontrataki, wykorzystując szybkość i umiejętności techniczne Miłosza Kowalskiego. To właśnie po faulu na kapitanie Jaroty w 10. minucie Łukasz Tomczak z rzutu wolnego oddał pierwszy groźny, choć niecelny, strzał na bramkę gości. W 17. minucie, po indywidualnej akcji Pawła Skórskiego, znów Miłosz Kowalski oddał kolejny "ostrzegawczy" strzał tuż obok słupka. Goście odpowiedzieli najpierw indywidualną akcją Karola Nowaka, po której kapitalną parada popisał się Mikołaj Marciniak, a następnie uderzeniem Gracjana Wysockiego z dystansu w poprzeczkę. W pierwszej połowie jeszcze w 41. minucie goście próbowali otworzyć wynik, ale Marciniak do spółki z obrońcami, zażegnali niebezpieczeństwo we własnym polu karnym.
Wymiana ciosów
Druga połowa mogła zacząć się znakomicie dla Jaroty. Bardzo dobrą indywidualną akcję przeprowadził Mateusz Hałas, który jednak nie znalazł miejsca na oddanie strzału i wystawił piłkę Mikołajowi Kowalskiemu. Boczny obrońca Jaroty w dobrej sytuacji strzelił jednak nad poprzeczką W 53. minucie z kolei na prawdzenie powinna wyjść Nielba. Sam przed Mikołajem Marciniakiem znalazł się Gracjan Wysocki, który próbował posłać piłkę po ziemi obok bramkarza Jaroty, ale Marciniak zdążył wystawić nogę i odbić piłkę na rzut rożny. W rewanżu dwie minuty później szarżował na bramkę zespołu z Wągrowca Miłosz Kowalski. Jego strzał zablokowali obrońcy, ale piłka znalazła się pod nogami Mateusza Hałasa. Pomocnik Jaroty uderzył dobrze, ale bramkarz Nielby zdołał przerzucić piłkę nad poprzeczkę.
Karny, szybka riposta i samobój
W 57. minucie, po kolejnej indywidualnej akcji, tym razem najbardziej doświadczonego zawodnika Nielby Rafała Leśniewskiego, Marciniak odbił piłkę po jego strzale, ale tak niefortunnie, że ta odbiła się od ręki jednego z obrońców Jaroty. Kapitan Nielby pewnym strzałem wykorzystał rzut karny i goście objęli prowadzenie. Odpowiedź Jaroty byał jednak natychmiastowa. Już w następnej akcji Tomasz Pilarczyk dośrodkował piłkę w pole karne, akcję zamykał Paweł Skórski, który zgrał ją na przeciwległy narożnik pola karnego, a Miłosz Kowalski złożył się do uderzenia lewą nogą. Piłka nieprzyjemnie skozłowała przed bramkarzem Nielby i Jarota szybko doprowadziła do wyrównania. Ten gol i reakcja trybun napędziły piłkarzy Jaroty, którzy z coraz większym rozmachem starali się atakować bramkę rywali. W 66. minucie Tomasz Pilarczyk przejął piłkę i zdecydował się na drybling. W końcu znalazł się w polu karnym i uderzył z ostrego kąta. Patryk Łagodziśńki odbił piłkę, ale tak nieszcześliwie, że ta trafiła nadbiegającego Kamila Cistowskiego. Bramkarz Nielby rzucił się, aby wygarnąć piłkę, ale dobrze ustawiony sędzia nie miał wątpliwości, że piłka przekroczyła juz linię bramkową.
Jarota w "dziesiątkę"
Po tym samobójczym golu Jarota szczęśliwie, ale zasłużenie objęłą prowadzenie. I nadal atakowała! W 74. minucie w dobrej sytuacji znalazł się Miłosz Kowalski, który uciekł obrońcom, ale miał zbyt ostry kąt, aby pokonać bramkarza. Do odbitej piłki próbował dobiec Mateusz Hałas, ale zderzył się z bramkarzem Nielby. Sędzia ukarał żóltymi kartkami zarówno zawodnika Jaroty jak i bramkarza Nielby, ale dla Mateusza Hałasa była to juz druga żółta kartka (pierwszą w głupi sposób zarobił za odkopnięcie piłki po gwizdku) i przez ostatni kwadrans Jarota musiała grać w osłabieniu. Co ciekawe, Nielba długo nie potrafiła znaleźć sposobu na wykorzystanie przewagi liczebnej i zagrożenie bramce Jaroty. Podopieczni Pawła Krysia, za sprawą Miłosza Kowalskiego, wyprowadzali zaś groźne kontrataki.
W karnych lepsza Nielba
Niestety, w 83. minucie Dariusz Walczak próbując wybić piłkę rywalowi trafił również w jego nogi. Zawodnik Nielby wykorzystał okazję i upadł, a sędzia bez wątpliwości podyktował drugi w tym meczu rzut karny dla gości. Rafał Leśniewski ponownie zmylił Mikołaja Marciniaka i Nielba doprowadziła do wyrównania. Ale to nie był koniec emocji w tym meczu. W 87. minucie w polu karnym gości sfaulowany został Miłosz Kowalski i tym razem to Jarota otrzymała szansę na zdobycie prawdopodobnie zwycięskiego gola z rzutu karnego. Do wykonania "jedenastki" podszedł Dawid Idzikowski. Patryk Łagodziński wyczuł jednak intencje strzelca i rzucił się we właściwą stronę, odbijając piłkę po strzale obrońcy Jaroty. W doliczonym czasie Miłosz Kowalski jeszcze dwukrotnie uciekał obrońcom Nielby, ale w obu sytuacjach jakoś rywale zdołali go dogonić i zablokować uderzenia.
Mimo niedosytu z braku zwycięstwa, które było "na wyciągnięcie ręki", młodzież Jaroty dorzuciła do swego dorobku kolejny punkt, udowadniając, że nie musiała liczyć w walce o utrzymanie tylko na pomoc innych drużyn, ale chciała na nie zasłużyć samodzielnie. Przy takiej postawie w kolejnym sezonie ten zespół powinien bez problemu uplasować się przynajmniej w środku tabeli.
Jarota Jarocin - Nielba Wągrowiec 2:2 (0:0)
0:1 - Rafał Leśniewski - z rzutu karnego (58.)
1:1 - Miłosz Kowalski (60.)
2:1 - gol samobójczy (66.)
2:2 - Rafał Leśniewski - z rzutu karnego (84.)
Jarota: M. Marciniak - D. Walczak, K. Matuszak, D. Idzikowski, Mikołaj Kowalski, N. Roguszczak, Ł. Tomczak, M. Hałas, P. Skórski (68. M. Maćkowiak), T. Pilarczyk (77. J. Pacyński), Miłosz Kowalski
Pomeczowa opinia trenera Jaroty Pawła Krysia:
- Gołuchów nam pomógł w utrzymaniu, ale to my wcześniej wywalczyliśmy cenne dziewięć punktów, bez których tego utrzymania by nie było. Przed rundą wszyscy skazywali nas na ten spadek, jednak nasza młodzież bardzo szybko zaadaptowała się do czwartoligowych warunków, za co trzeba przed nimi pochylić czoła. Ale czeka ich nadal wiele pracy, bo były mecze, które mogliśmy nawet wygrać, a doświadczenia nam wówczas zabrakło. Cieszymy się z tego utrzymania, na które uważam, że zasłużyliśmy.
Dzisiaj nawet grając w "dziesiątkę" mielismy rzut karny, który mógł przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. Szkoda, ale cieszymy się nawet z jednego punktu wywalczonego w tak prestiżowym meczu. Szkoda, że nie mogła tego meczu obejrzeć większa liczba kibiców.
Chcemy podziękować kibicom, że znów przychodzą oglądać nasze mecze i nas wspierają. Ten doping jest fajny i mocno nam pomaga. Oby tak było w następnym sezonie.
Fajnie funkcjonujemy na boisku. Nawet grając w osłabieniu dobrze się zorganizowaliśmy na boisku i to my tworzyliśmy sytuacje, po których mogliśmy strzelić zwycięskiego gola. Chłopacy wiedzą, że potrafią grać w piłkę. Trzeba było też w nich uwierzyć, a oni fajnie zareagowali w połowie tej rundy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.