reklama
reklama

Jarota nie dała rady Kotwicy

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Bez publiczności na trybunach, bez strzelonego gola i bez zdobytych punktów - tak wyglądał pierwszy mecz Jaroty w Jarocinie w tym sezonie III ligi. Kandydat do awansu do II ligi Kotwica Kołobrzeg była zespołem lepszym, ale pewnie nie wygrałaby w Jarocinie, gdyby dwóch fatalnych w skutkach błędów nie popełnił kapitan Jaroty Piotr Skokowski. Dzięki nim goście znad morza pokonali podopiecznych Piotra Garbarka 2:0.
reklama

Z powodu wymiany fragmentów murawy na płycie głównej stadionu w Jarocinie zespół Jaroty aż cztery pierwsze mecze w nowym sezonie III ligi rozegrał na wyjazdach. Dopiero w ostatnią sobotę sierpnia podopieczni Piotra Garbarka mogli wystąpić w roli gospodarzy meczu przeciwko Kotwicy Kołobrzeg. Pojedynek rozegrany został jednak na bocznym boisku przy ulicy Maratońskiej. Piłkarze Jaroty nie mogli też liczyć na wsparcie kibiców, gdyż decyzją organizatora tegorocznych trzecioligowych rozgrywek w grupie II, Kujawsko - Pomorskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej, mecz musiał się odbyć bez udziału publiczności. Tylko nieliczni zdecydowali się na oglądanie spotkania zza parkowego płotu czy przez siatkę. Pojedynek rozpoczął się z nieoczekiwanym opóźnieniem, gdyż arbitrzy spotkania poprosili Jarotę o wymianę siatek w bramkach.

W pierwszej połowie mecz nie zachwycił. Delikatną przewagę mieli dysponujący lepszymi warunkami fizycznymi goście z Kołobrzegu. Ale pierwszy celny strzał na bramkę Sebastiana Lorka oddali dopiero po kwadransie. Bramkarz Jaroty nie miał jednak problemu z jego obroną. Piłkarze Kotwicy strzelali w tej części jeszcze dwukrotnie, ale efekt był podobny. Lorek bez większego wysiłku łapał piłkę. Z kolei podopieczni Piotra Garbarka uderzali na bramkę Kotwicy dwukrotnie. Zarówno strzał Krzysztofa Bartoszaka jak i uderzenie Wojciecha Krygera pewnie obronił bramkarz Kotwicy.

Natychmiast po rozpoczęciu drugiej połowy goście znad morza mocno zintensyfikowali swoje działania. Przyspieszyli tempo rozgrywania akcji, zagrali wysokim pressingiem i wywierali presję na piłkarzach Jaroty. Przez pierwsze pięć minut podopiecznym Piotra Garbarka trudno było wyprowadzić piłkę na połowę przeciwnika. Pierwszą groźną sytuację piłkarzy z Kołobrzegu, w 47. minucie, udało się wybronić, dzięki skutecznej interwencji Sebastiana Lorka. Jednakże w 49. minucie nie udało się zapobiec nieszczęściu. Wydawało się, że dośrodkowanie w pole karne Jaroty nie będzie zbyt groźne, bowiem piłka ominęła już wszystkich graczy Kotwicy wbiegających w pole karne, ale niestety odbiła się od nogi kapitana Jaroty Piotra Skokowskiego i wróciła na środek pola karnego. Z takiego prezentu skorzystał Grzegorz Goncerz i pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Po chwili od wznowienia gry Kotwica ponownie przedarła się w pole karne Jaroty, ale kolejny groźny strzał Sebastian Lorek zdołał obronić.

Na ten szturm piłkarzy z Kołobrzegu po godzinie gry zareagował trener Jaroty Piotr Garbarek. Wymienił obu skrzydłowych - Mateusza Dunaja i Wojciecha Krygera. Właśnie do bocznych pomocników szkoleniowiec jarocińskiego zespołu miał po meczu najwięcej uwag. Co prawda obaj starali się. Szczególnie Dunaj był widoczny w kilku akcjach. Ale ani on, ani młody piłkarz pozyskany przez Jarotę z Lecha, nie potrafili wygrywać indywidualnych pojedynków i dzięki temu stwarzać sytuacji, choćby Krzysztofowi Bartoszakowi. Na ich miejsce pojawili się Marcin Łażewski i Mateusz Stochniałek. Niewiele to jednak zmieniło. Łażewski tylko raz zdołał przeprowadzić rajd, po którym wycofał piłkę przed pole karne i groźnie na bramkę rywali uderzył Mateusz Ławniczak. Rywale już też rzadziej zagrażali bramce Sebastiana Lorka, ale miało się ciągle wrażenie, że jednak mają mecz pod kontrolą.

Gdy wydawało się, że w końcówce spotkania zespół z Jarocina rzuci wszystkie siły do ataku, dążąc do wyrównania, w 83. minucie goście przypieczętowali swoje zwycięstwo. Po raz kolejny sprawcą nieszczęścia w polu karnyum Jaroty stał się jej kapitan Piotr Skokowski. Tym razem dośrodkowaną w pole karne piłkę odbił w taki sposób, że wpadła do bramki jarocińskiego zespołu.

Na pewno jeden z faworytów rozgrywek był zespołem lepszym. Kotwica dominowała warunkami fizycznymi, ale też lepszą techniką. Gdyby jednak nie pech Skokowskiego i dwa jego kuriozalne błędy, to Jarota nie musiałaby schodzić z boiska pokonana.

Jarota Jarocin - Kotwica Kołobrzeg 0:2 (0:0)

0:1 - Grzegorz Goncerz (49')

0:2 - Piotr Skokowski - gol samobójczy (83')

Jarota: Sebastian Lorek - Szymon Komendziński (82. Piotr Stachowiak), Jędrzej Ludwiczak, Marcin Maćkowiak, Piotr Skokowski, Mateusz Dunaj (59. Marcin Łażewski), Mateusz Ławniczak, Kacper Szymankiewicz (85. Antoni Prałat), Wojciech Kryger (59. Mateusz Stochniałek), Damian Pawlak (59. Dawid Idzikowski), Krzysztof Bartoszak

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama