LKS Gołuchów - podobnie jak Jarota Jarocin - nie może zaliczyć obecnego sezonu do udanych. Podopieczni Macieja Dolaty w czternastu spotkaniach uzyskali zaledwie jedenaście punktów, a więc tylko trzy więcej od JKS-u. Z takim dorobkiem zespół z powiatu pleszewskiego był przed tą kolejką na szesnastej pozycji w tabeli Artbud IV Ligi.
Skład Jaroty na mecz z LKS-em Gołuchów
W porównaniu do meczu z Nielbą Wągrowiec, w składzie Jaroty zabrakło Ivana Sukhenko. Ukrainiec musiał pauzować za kartki. Po przerwie za takowe wrócił za to Jacek Pacyński. W linii ataku JKS-u mieliśmy zatem zmianę jeden do jednego. Na ławce usiadł z kolei Kacper Pietrzak. W wyjściowej jedenastce zastąpił go Miłosz Korzeń.
I połowa. LKS częściej przy piłce, Jarota ma lepsze okazje
Od samego początku spotkania częściej przy piłce znajdował się LKS. Nie potrafił jednak tego przekuć na żadne satysfakcjonujące sytuacje. Ciekawe okazje miała za to Jarota. Już w 5. minucie gry gospodarze mogli wyjść na prowadzenie. Marcel Maćkowiak wystawił piłkę Mikołajowi Kowalskiemu. Ten uderzył na bramkę, ale zabrakło nieco dokładności. Na pierwszy celny strzał musieliśmy czekać do siedemnastej minuty gry. Oddał go także zawodnik Jaroty - Paweł Skórski, ale z jego obroną problemów nie miał Kacper Dziuba. Goście z Gołuchowa pierwszą poważną sytuację mieli dziesięć minut później. Na na dalszy słupek z rzutu wolnego dośrodkowywał Michał Grzesiek. Tam akcję zamykał Kamil Ziółkowski, ale jego strzał głową był minimalnie niecelny. Od tego momentu podopieczni trenera Dolaty coraz częściej mieli swoje okazje, ale pierwszy strzał oddali dopiero na dziesięć minut przed przerwą. Po rzucie rożnym uderzenie głową oddał Marcin Wandzel, ale skutecznie w bramce interweniował Mikołaj Marciniak.Tuż przed przerwą obie ekipy miały po jeszcze jednej sytuacji. Najpierw LKS po dośrodkowaniu w pole karne Kacpra Czajki reklamował zagranie w szesnastce przez Krzysztofa Matuszaka, ale sędzia nie przychylił się do prośby przyjezdnych. W odpowiedzi niezłą akcją popisał się Kowalski, który przedryblował Mikołaja Wybornego, ale w polu karnym zabrakło kogokolwiek z Jaroty, kto mógłby zamknąć tę sytuację i po pierwszych czterdziestu pięciu minutach mieliśmy bezbramkowy remis.
II połowa. Jarota otwiera wynik, LKS szybko odpowiada
W drugą część gry lepiej znów weszli goście i mieli kilka okazji. Najlepszą zmarnował w 50. minucie Kacper Zmyślony, który mimo że miał odkrytą sporą część bramki Mikołaja Marciniaka, to jednak pomylił się w taki sposób, że uderzył niecelnie. Sześć minut później przy dośrodkowaniu z prawej strony Kacper Dziuba faulował Marcela Maćkowiak, uderzając go rękawicą w głowę, co oczywiście skutkowało rzutem karnym dla Jaroty. Ten pewnie wykorzystał Łukasz Tomczak, czym dał prowadzenie gospodarzom. Radość JKS-u nie trwała jednak długo, bowiem zaledwie sto osiemdziesiąt sekund. W 61. minucie bezpośrednio z rzutu wolnego piłkę do siatki skierował Kacper Czajka.
II połowa. LKS obejmuje prowadzenie po kontrowersyjnej jedenastce
Pobudzony bramką zespół gości mógł szybko mógł objąć prowadzenie. Błąd popełnił Krzysztof Matuszak i dobrą sytuację miał ponownie Zmyślony, ale świetnie interweniował Mikołaj Marciniak. Dziesięć minut później LKS miał rzut karny. Jedenastka ta wzbudziła sporo kontrowersji z perspektywy Jaroty, bowiem została ona odgwizdana po zagraniu ręką Krzysztofa Matuszaka. Kapitan JKS-u zarzekał się, że został trafiony w brzuch, ale jego protesty nic nie dały. Mieliśmy drugi rzut karny. Drugi wykorzystany, bowiem Marciniaka pokonał Filip Morkowski.
II połowa. Legenda daje punkt Jarocie
Jarota oczywiście rzuciła się do odrabiania strat i już trzy minuty po golu dla ekipy z Gołuchowa miała niezłą okazję. Uderzenie z rzutu wolnego Nikodem Roguszczaka zostało jednak wybite na rzut rożny, a z tego stałego fragmentu niewiele wyniknęło. Gospodarze próbowali zagrozić gościom - m.in. poprzez dalekie rzuty z autu w wykonaniu Tomasza Pilarczyka, ale nie mogli znaleźć drogi do bramki Dziuby. Z kolei, podopieczni trenera Dolaty mogli zamknąć mecz. W pierwszej doliczonej minucie znów strzał Zmyślonego obronił Marciniak. Niewykorzystane okazje się mszczą i chwilę później mieliśmy remis. Kapitalnym strzałem z dystansu popisał się bowiem Jacek Pacyński. Legenda Jaroty dzięki temu dała swojemu zespołowi pierwszy od siedmiu tygodni punkt. Derby Jaroty z LKS-em pozostały więc bez rozstrzygnięcia, bowiem ten remis nie pasuje do końca żadnej ze stron.
Jarota Jarocin - LKS Gołuchów 2:2 (0:0)
Bramki:
58’ 1:0 Łukasz Tomczak (rzut karny)
61’ 1:1 Kacper Czajka
74’ 1:2 Filip Morkowski (rzut karny)
90’ + 2 2:2 Jacek Pacyński
Składy w spotkaniu Jarota Jarocin - LKS Gołuchów
Strzały celne: 3 - 5
Rzuty rożne: 1 - 3
Rzuty wolne: 23 - 23
Faule: 18 - 19
Zagrania ręką: 1 - 3
Spalone: 5 - 2
Żółte kartki: 1 - 5
Czerwone kartki: 0 - 0
Powiedzieli po meczu
Paweł Kryś, trener Jaroty Jarocin
Ze względu na to, jak ułożyło się to spotkanie cieszymy się z punktu. Dobrze rozpoczęliśmy drugą połowę i szkoda, że tak szybko straciliśmy wyrównującą bramkę. Mam spore wątpliwości, czy ekipie z Gołuchowa należał się rzut karny, ale cieszę się z tego, że przez cały czas dążyliśmy do wyrównania i w końcu to nam się udało. Jest pewien niedosyt, ale lepiej zostać z punktem niż bez niczego. Przy naszej sytuacji nie jest to wiele, ale zawsze coś. Najważniejsze jest to, że LKS nam nie uciekł w tabeli, a dodatkowo mam nadzieję, że będzie to duży bodziec dla naszego bardzo młodego zespołu. Ostatnie dwie kolejki nie będą łatwe. Zwłaszcza myślę tu o naszym najbliższym meczu z Piastem Kobylnicą. Jest to zespół nieobliczalny, ma bardzo różne wyniki, ale jednocześnie gromadzi sporo punktów. My jednak będziemy pracować w tygodniu i zrobimy wszystko by wrócić z kompletem punktów do Jarocina.
Maciej Dolata, trener LKS Gołuchów
Ten punkt nas w żaden sposób nie zadowala. Chcieliśmy, podobnie jak Jarota, wygrać to spotkanie. Jednak to było wszystko na co nas dzisiaj było stać, jeśli chodzi o grę ofensywną. Myślę jednak, że kibice, zwłaszcza ci z Jarocina, mogą być zadowoleni z tego, co dziś się działo na boisku, bo zobaczyli naprawdę dobre zawody. Od kilku tygodni trenujemy stałe fragmenty gry i to przynosi efekty, bo po raz kolejny zdobywamy z nich gole. Mały niedosyt jednak zostaje, bo jest to tylko remis, ale myślę, że fachowcy tak właśnie oceniliby dzisiejsze spotkanie, bo obie ekipy miały swoje sytuacje. Mieliśmy cel, by w ostatnich pięciu meczach zdobyć piętnaście punktów. Piłka jednak jest okrutna i pokazuje wszelkie braki - w naszym przypadku zwłaszcza te braki kadrowe, z którymi borykamy się praktycznie co sezon, co pokazuje nasza dzisiejsza ławka, gdzie mieliśmy dwóch zdrowych zawodników. Jeśli jednak w najbliższych dwóch meczach nie zdobędziemy co najmniej czterech punktów, to nasz los w IV lidze. Zimą może być ciężko pozyskać nowych graczy, a już pierwsi piłkarze zapowiadają swoje odejścia. Jeśli jednak teraz się nie utrzymamy, to piłka w Gołuchowie może się po prostu skończyć, bo utrzymać się w V lidze będzie dużo trudniej niż w czwartej. Dlatego też musimy zrobić wszystko, żeby w tych dwóch ostatnich meczach w tym roku zdobyć jak najwięcej punktów. Nie będzie to łatwe, ale broni nie złożymy.
Krzysztof Matuszak, kapitan Jaroty Jarocin
Każda z drużyn miała dziś tylko jeden cel - zdobyć trzy punkty. To sprawiało, że ta gra nie była zbyt płynna i bardzo nerwowa. Nerwy w naszym przypadku będą jednak do końca, bo stawka kolejnych spotkań będzie bardzo wysoka. Mamy bardzo młody skład i taka presja na tych młodych chłopakach sprawia, że nie wszystko wygląda tak, jak byśmy tego chcieli. Mamy jednak zdecydowanie większe aspiracji i możliwości aniżeli pokazuje to tabela.
Kontrowersje związane z rzutami karnymi
W trakcie dzisiejszego spotkania arbiter Szymon Erenc podyktował dwa rzuty karne. Oba, z perspektywy poszkodowanych zespołów, były kontrowersyjne, do czego odnosili się w rozmowach pomeczowych Krzysztof Matuszak i Maciej Dolata
Rzadko wypowiadam się o pracy sędziów, jednak dziś uważam, że sędzia był jednym ze słabszych aktorów tego widowiska. Jeśli chodzi o rzut karny dla nas, to był on bardzo podobny do tego z meczu Polski z Argentyną na ostatnich Mistrzostwach Świata, bo kontakt między naszym zawodnikiem a bramkarzem gości na pewno był. Natomiast jedenastka dla Gołuchowa to jest dla mnie skandal. Ja rozumiem, że chcemy odmładzać kadrę sędziowską, ale my poświęcamy zdrowie i własny czas na to, by radować kibiców. Nie może zatem dziać się taka sytuacja, że ktoś przychodzi na półtorej godziny i psuje widowisko w taki sposób. Dostałem piłką w brzuch, a boczny sędzia, który stoi na wprost tej sytuacji, widzi to i nie reaguje. Mimo trzydziestu lat gry w piłkę, dawno czegoś takiego nie widziałem. Każda ze stron upierać się będzie przy swoim - mówił Krzysztof Matuszak.
Nieco inną perspektywę na te dwie sytuacje prezentuje Maciej Dolata.
Dwa tygodnie temu w Ostrowie podczas meczu z Ostrovią mieliśmy bardzo podobną sytuację, jak dziś przy rzucie karnym dla Jaroty. Wówczas Kamil Ziółkowski padł na murawę po kontakcie z bramkarzem i obserwator po meczu stwierdził, że sędzia powinien dla nas podytkowć rzut karny, czego nie zrobił. Dzisiaj sytuacja była podobna i - w opinii mojego bramkarza - powinno być tak samo. Jeśli chodzi o karnego dla nas, to uważam, że sędziemu łatwiej byłoby podjąć decyzję przy zagraniu Krzysztofa Matuszaka z pierwszej połowy, gdzie rzeczywiście piłka trafiła go w rękę i miał poszerzony obrys ciała. Przy sytuacji z drugiej części gry ciężko jest mi się wypowiadać, bo po prostu byłem za daleko i nie widziałem tego dokładnie. Kontrowersji trochę jednak było, i to mimo sędziego, który najczęściej gwiżdże w trzeciej lidze. Myślę jednak, że gwizdał równo i nie wypaczył wyniku tego spotkania - podsumowuje szkoleniowiec LKS-u.
Plusy i minusy spotkania Jarota Jarocin - LKS Gołuchów
+ Wreszcie punkt - długo kibice Jaroty musieli czekać na jakiekolwiek punkty a jeszcze dłużej na oczka zdobyte na własnym boisku. W końcu jednak są i małymi kroczkami Jarota być może zacznie się odbudowywać.+ Walka do końca - Jarota znów musiała odrabiać starty i znów robiła to z wielką ambicją. Tym razem ta walka się opłaciła i efektem jest remis.
- Bardzo dużo przerw w grze - 46 rzutów wolnych, 37 fauli, dużo spalonych i zagrań ręką. Sędzia co chwilę musiał sięgać po gwizdek. Z pewnością nie wpływało to na dobry odbiór tego spotkania.
Oceny piłkarzy Jaroty za mecz z LKS-em Gołuchów
Mikołaj Marciniak 5Mógł się lepiej zachować przy pierwszej bramce dla LKS-u. Rzut karny to oczywiście loteria i nie wiadomo, kto wygra wojnę nerwów, ale tym razem nie wybrał on nawet żadnego rogu i nie rzucił się. Poza tym, jednak dość solidnie, zanotował kilka ważnych interwencji.
Miłosz Korzeń 4,5
Bez żadnego większego błysku, choć kilka razy nieźle wyprowadził piłkę po swojej stronie. W obronie kilka razy dał się ograć, ale także bez żadnych większych błędów.
Piotr Stachowiak 6
Zagrał jak prawdziwy szef defensywy. Nie przegrał dziś chyba żadnego pojedynku, miał także kilka naprawdę ważnych interwencji, które powstrzymały ataki LKS-u. Dawno nie rozegrał takiego spotkania, a z pewnością przyda mu się ono, by nabrał pewności siebie.
Krzysztof Matuszak 4,5
Można mieć wątpliwości co do słuszności rzutu karnego, który sędzia podyktował po jego zagraniu ręką. Fakty są jednak takie, że ostatecznie jedenastka była, a LKS ją wykorzystał, wobec czego to wpływa na jego ocenę. Oprócz tego, miał kilka sytuacji, w których mógł się lepiej zachować w grze obronnej.
Vitalii Lysenko 5
Podobnie jak Stachowiak zagrał niezłe spotkanie. Parę razy jednak dał się ograć albo też nie zdołał wrócić po stałym fragmencie gry, stąd też nieco niższa ocena.
Mikołaj Kowalski 5
Widać było, że grając wyżej idzie mu zdecydowanie lepiej niż na pozycji obrońcy i chyba bok pomocy jest jego naturalnym środowiskiem. W kilku jego zagraniach brakowało jednak dokładności, wobec czego jest też coś do poprawy, ale na pewno zagrał solidnie.
Łukasz Tomczak 6
Pewnie wykorzystał rzut karny, a oprócz tego naprawdę solidnie prezentował się w środku pola. Ciężko mu dziś cokolwiek zarzucić i wspólnie ze Stachowiakiem zgarnia tytuł piłkarza meczu ze strony JKS-u.
Nikodem Roguszczak 4,5
Potrafi zagrać dużo lepiej. Dziś jego gra może nieco streścić to, co działo się na boisku - chaotyczność. Zdarzało mu się sporo dość niewymuszonych błędów, które mogły skończyć się dla JKS-u naprawdę źle.
Paweł Skórski 4,5
W dzisiejszym spotkaniu zapamiętany może być z trzech rzeczy. Po pierwsze - oddaniu pierwszego celnego strzału w dzisiejszym meczu. Po drugie - z dość dużej ilości spalonych, na których był łapany przez obrońców LKS-u. Po trzecie - z jedynej żółtej kartki złapanej przez Jarotę. Przez tę w przyszłym tygodniu będzie musiał pauzować, a w ostatnim czasie był ważnym punktem wyjściowej jedenastki.
Marcel Maćkowiak 4,5
Najlepiej mu dziś szło na początku obu połów. W pierwszej wypracował ładną okazję Kowalskiemu, a w drugiej wywalczył rzut karny. Zagrał lepiej niż w Wągrowcu, ale nadal nie było to sto procent jego możliwości.
Jacek Pacyński 5,5
Aż trudno w to uwierzyć, ale Jacek Pacyński czekał na swoją kolejną bramkę w barwach Jaroty Jarocin aż 531 dni. Po siedemnastu miesiącach legenda Jaroty może jednak cieszyć się z tego, że znów umieściła piłkę w siatce - i to w jak ważnym momencie. Oby teraz worek z bramkami Jacka Pacyńskiego rozwiązał się na dobre.
Tomasz Pilarczyk, Kacper Pietrzak 4,5
Obaj rezerwowi skrzydłowi nie wnieśli dziś zbyt wiele do gry Jaroty. W przypadku Pilarczyka, podobnie jak w przypadku Kowalskiego, często brakowało dokładności. Pietrzak z kolei zostanie zapamiętany z dzisiejszego spotkania po jednym świetnym powrocie, którym udaremnił kontratak LKS-u.
Oskar Olszewski - grał zbyt krótko, żeby go ocenić.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.