reklama

Jarota gościła sympatyków "Kolejorza"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportPiłkarze Jaroty Jarocin zremisowali 2:2 z drużyną Wiary Lecha Poznań. Podopieczni Piotra Garbarka bliscy byli odniesienia zwycięstwa, choć dwukrotnie musieli odrabiać straty.
reklama

STADION W JAROCINIE WYPEŁNIONY KIBICAMI!

Piłkarze Jaroty i Wiary Lecha Poznań stworzyli piłkarskie widowisko, jakiego dawno nie widziano na stadionie w Jarocinie! Były emocje, wiele sytuacji podbramkowych, niezły poziom, a przede wszystkim stadion wypełniony kibicami, którzy przez całe spotkanie dopingowali oba zespoły. Ten ostatni czynnik wpłynął na to, że kolejny mecz ligowy w Jarocinie miał wreszcie, tak jak przed wielu laty, atmosferę piłkarskiego święta.

BYŁE GWIAZDY W JAROCINIE

Do Jarocina przyjechała drużyna Wiary Lecha, a więc zespół złożony z sympatyków i legend "Kolejorza". Wielu kibiców przyszło na jarociński stadion nie po to, aby zobaczyć w akcji prezesa Jaroty Krzysztofa Matuszaka, czy długoletniego kapitana jarocińskiego zespołu Piotra Skokowskiego. Większość tych, którzy zjawili się na obiekcie przy ulicy Sportowej, ciekawiła obecna forma sportowa byłych mistrzów Polski - Błażeja Telichowskiego, Jakuba Wilka, czy Siergieja Kriwca

reklama

WILK POKAZUJE TECHNIKĘ, PECH ODPOWIADA

W pierwszych minutach spotkania podopieczni Piotra Garbarka wyglądali tak, jakby sami z zaciekawieniem obserwowali grę piłkarzy, których kilka lat temu podziwiali, głównie przed telewizorem, albo na stadionie przy Bułgarskiej, w barwach Lecha Poznań. W efekcie goście z Poznania dominowali, dość długo utrzymywali się przy piłce, próbując organizować swój atak pozycyjny. Szybko jednak gracze Jaroty przekonali się, że nawet byłym asom biało - niebieskich można odebrać piłkę i skonstruować groźny kontratak. Pierwszy z nich, po odbiorze Miłosza Kowalskiego, zakończył się w 9. minucie zbyt słabym strzałem Macieja Sanockiego. W 17. minucie Wiara Lecha objęła prowadzenie, a próbkę rzadko widywanych na stadionie w Jarocinie umiejętności technicznych zaprezentował Jakub Wilk. Przyjął on sobie spokojnie na dwudziestym metrze od bramki Jaroty piłkę na klatkę piersiową, odwrócił się i zanim futbolówka opadła, posłał ją tuż przy słupku obok bezradnego młodego bramkarza Jaroty Mikołaja Marciniaka.

reklama

Po tym golu to Jarota przejęła inicjatywę i zaczęła stwarzać zagrożenie pod bramką gości. W 23. minucie podopieczni Piotra Garbarka przeprowadzili pierwszą składną, wielopodaniową akcję, którą zakończył strzałem z dystansu Kaito Imai. Piłka jednak otarła się tylko o pprzeczkę. Dwie minuty później Jarota śmiało zaatakowała lewym skrzydłem. Miłosz Kowalski dośrodkował w pole karne, a Maciej Sanocki spróbował powtórzyć wyczyn Wilka. Również odwrócił się z piłką w kierunku bramki przeciwnika, ale uderzył mniej precyzyjnie od piłkarza Wiary Lecha i trafił tylko w słupek. Już po tych dwóch akcjach Jarota zasługiwała na wyrównanie. Stało się ono faktem w 27. minucie. Kolejną akcję ofensywną Jaroty zainicjował najlepszy w tym dniu piłkarz na boisku Kaito Imai. Japończyk zagrał piłkę na prawą stronę boiska do swego rodaka Yuto Taira, a ten zagrał ją w pole karne do Patryka Pecha. Niepozorny pomocnik Jaroty zdołał przepchnąć się w polu karnym gości między dwoma obrońcami i uderzył lewą nogą tuż przy słupku - nie do obrony!

reklama

IMAI NAJLEPSZY, ALE NIESKUTECZNY

Jarota szukała swoich szans na zdobycie gola dającego prowadzenie. Jednakże Imai, choć swoją grą w tym spotkaniu przyćmił byłe gwiazdy Lecha, ze skoncentrowanym zbytnio na dyskusjach z sędziami Siergiejem Kriwcem na czele, to jednak brakowało mu w tym dniu szczęścia w wykańczaniu akcji. Również Pech nie zdołał po raz drugi umieścić piłki w siatce Wiary Lecha, mimo iż miał ku temu niezłą okazję w końcówce pierwszej połowy.

Jarota w pierwszej połowie sprawiała lepsze wrażenie i już na początku drugiej części gry stworzyła sobie kolejną okazję do objęcia prowadzenia. Tym razem po dośrodkowaniu Piotra Skokowskiego z rzutu rożnego w polu karnym Wiary Lecha powstało ogromne zamieszanie, ale strzały Sanockiego i Imai zostały zablokowane. Goście także największe zagrożenie pod bramką Mikołaja Marciniaka sprawiali w drugiej połowie po stałych fragmentach. W 56. minucie Kriwiec dośrodkował z rogu, a po uderzeniu Wilka z woleja piłka po rykoszecie od pleców jednego z obrońców Jaroty spadła na poprzeczkę. W końcu po jednym z kolejnych stałych fragmentów piłka trafiła na dwudziesty piąty metr pod nogi rezerwowego Kacpra Dolskiego, a ten zdecydował się na strzał. Mimo iż futbolówka leciała w środek bramki, to minęła Marciniaka i spadła tuż pod poprzeczką. W 70. minucie goście z Poznania znów prowadzili.

reklama

JAROTA ODRABIA STRATY

Piłarze Jaroty tym razem jednak do końca meczu wierzyli w odwrócenie losów spotkania. Swoje szanse na zdobycie wyrównującego gola mieli Imai i Sanocki. Udało się jednak dopiero w 83. minucie. Jeden z piłkarzy Wiary Lecha dość przypadkowo sfaulował tuż przed polem karnym Dawida Idzikowskiego. Rzut wolny wykonał Miłosz Kowalski. Uderzył obok muru, bramkarz poznańskiego zespołu Mikołaj Nowrowski zdołał odbić piłkę przed siebie, ale z dobitką pospieszył rezerwowy Mateusz Rosiak. Zawodnik, który do Jaroty trafił z Poloniii Środa Wlkp, zdobył swego premierowego gola i uratował podopiecznym Piotra Garbarka cenny punkt.

KRIWIEC OSŁABIA WIARĘ

Jarota dążyła jeszcze do wywalczenia kompletu punktów, zwłaszcza że w doliczonym czasie gry za kwestionowanie decyzji sędziowskich drugą żółtą kartkę otrzymał Białorusin Kriwiec. Jarociński zespół szalę zwycięstwa na swoją korzyść mógł przechylić nawet w ostatniej akcji meczu, ale strzał rezerwowego Łukasza Tomczaka poszybował nad poprzeczką. 

Kibice na trybunach bawili się bardzo dobrze, mecz trzymał w napięciu do samego końca, a Jarota zdobyła cenny punkt. Pozostał jednak pewien niedosyt, bo jarociński zespół, mimo iż, dwukrotnie odrabiał straty, rozegrał najlepszy mecz w tej rundzie i bardziej od rywali zasługiwał na wygraną.

Jarota Jarocin - Wiara Lecha Poznań 2:2 (1:1)

0:1 - Jakub Wilk (17.)

1:1 - Patryk Pech (27.)

1:2 - Kacper Dolski (70.)

2:2 - Mateusz Rosiak (83.)

Jarota: Mikołaj Marciniak - Piotr Skokowski, Vitali Lysenko, Dawid Idzikowski, Piotr Stachowiak, Krzysztof Matuszak (71. Łukasz Tomczak), Kaito Imai, Patryk Pech (76. Mateusz Rosiak), Yuto Taira, Miłosz Kowalski, Maciej Sanocki

Wiara Lecha: Mikołaj Nowrowski - Dawid Czerniejewicz, Błażej Telichowski, Artur Adamski, Daniel Munkiewicz (70. Jakub Kieliszewski), Mikołaj Hudziak (77. Marcin Daniel), Siergiej Kriwiec, Mateusz Szeląg (87. Bartosz Świątek), Jakub Wilk, Łukasz Szumiński (58. Kacper Dolski), Krzysztof Kaźmierczak (58. Michał Niedźwiedzki)

Trener Jaroty Piotr Garbarek:

Dzisiaj przyjechała do nas Wiara Lecha z kilkoma piłkarzami przez duże P. Stąd kultura gry była na pewno wyższa niż w innych meczach. Dlatego też nam się grało dobrze z takim zespołem. Przez pierwszy kwadrans doping i atmosfera z trybun nas przytłoczyły. Ostatni raz taki doping był w Jarocinie chyba wtedy, gdy na początku istnienia Jaroty walczyliśmy o awans z "okręgówki". Byliśmy wyraźnie pod kreską. Stąd znów kuriozalnie stracony gol. W szatni sobie personalnie powiemy kto co zrobił źle, ale nie możemy tracić goli w ten sposób. To jest nasza bolączka. Ile sytuacji my musimy stworzyć, żeby strzelić gola? Pięć stuprocentowych? A tracimy gole tak łatwo. W Ostrowie też już w pierwszej połowie powinniśmy zamknąć mecz. Wiem, że chłopacy się starają, robią wszystko, co mogą. Ja też analizuję przeciwników, podpowiadam w czasie meczu. Ale sytuacji tworzymy mnóstwo i nieweiele wykorzystujemy, a tracimy sporo. Kaito dziś ewidentnie był liderem na boisku, ale szkoda tych kilku sytuacji, które miał do strzelenia goli. Następny mecz gramy już w czwartek z LKS-em Gołuchów, a mamy wąską kadrę. To jest też naszą bolączką, ale każdy ma w tej lidze swoje problemy. W czwartek Maciek będzie chciał zrobić wszystko, aby wygrał Gołuchów, a ja by wygrała Jarota. Ale po meczu wspólnie usiądziemy i zjemy kolację.

 

PLUSY:

- wypełnione trybuny stadionu w Jarocinie i wreszcie piłkarska atmosfera, stworzona przez kibiców obu drużyn

- dużo sytuacji do zdobycia goli, wypracowanych przez piłkarzy Jaroty

- bardzo dobra forma "jarocińskich Japończyków", zwłaszcza Kaito Imai

- Jarota, mimo iż dwukrotnie przegrywała, nie załamała się i potrafiła odrobić straty

- istotny wpływ na losy meczu miał rezerwowy Mateusz Rosiak

MINUSY:

- słaba skuteczność

- Jarota "tylko" zremisowała mecz, w którym stworzyła więcej sytuacji od rywali i powinna odnieść zwycięstwo

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama