W jakich konkurencjach wystartował Igor Bogaczyński?
Zawodnik MKL-u Jarocin został zgłoszony aż do trzech startów. Pierwszego dnia miał pobiec na 100 i 400 metrów. Drugiego jego nazwisko widniało na liście startowej biegu na 200 metrów, a więc tego samego dystansu, na którym pokazał się świetnie tydzień temu podczas Drużynowych Mistrzostw Europy i gdzie miał apetyt na medal z najcenniejszego kruszcu.
Sprinty domeną Bogaczyńskiego
Już w pierwszym starcie na najkrótszym możliwym dystansie - stu metrów - Bogaczyński nie dał szans rywalom. Pewnie prowadził od startu do mety i z czasem 10.48 znokautował wszystkich rywali, zdobywając złoty medal. Drugiego i trzeciego zawodnika na mecie podopieczny Mateusza Gościniaka wyprzedził odpowiednio od trzynaście i siedemnaście setnych sekundy, co w przypadku biegu na sto metrów jest bardzo dużą różnicą. Należy także dodać, że zawodnicy rywalizowali z metrowym wiatrem w twarz, a więc mocno niesprzyjającym dobrym wynikom, co może oznaczać, iż tempo Bogaczyńskiego byłoby w innych warunkach dużo lepsze i poprawiłby on swoje najlepsze osiągnięcie w tym sezonie (10.41).Również na 200 metrów Igor był bezkonkurencyjny. Komentatorzy zakładali już przed startem, że Jarociniakowi złoto można przyznać w ciemno i nie pomylili się. Zawodnik MKL-u rozniósł w pył swoich rywali, wygrywając z czasem 20.83. To wprawdzie sporo wolniej od tego, co pobiegł tydzień temu w Madrycie, ale i tak wystarczyło na złoto, gdyż drugi zawodnik przybiegł z czasem 21.37, a więc stracił do Bogaczyńskiego ponad pół sekundy.
To koniec z 400 metrami?
Trzecim startem biegacza z Jarocina był bieg na 400 metrów, a więc jak do tej pory jego nominalnej konkurencji biegowej. Tym razem jednak po starcie i przebiegnięciu trzydziestu metrów Igor zszedł z trasy. Wydawało się, że to oszczędzanie sił po złocie na 100 i odpoczynek przed biegiem na 200 metrów, ale w wypowiedzi dla mediów Bogaczyński nieco szerzej rozwinął swoją decyzję.
- Moja głowa musi odpocząć i wyluzować się od przed bieganiem na 400 metrów. Poza tym chcę też sprawdzić się w sprintach. Powiedzmy, że bieganie 400 metrów bardzo odbiło się na mojej głowie. Bywa, że robi mi się niedobrze, kiedy myślę o tym dystansie, dlatego chcę dać sobie czas. Jest jednak coraz lepiej. Nie ukrywam, że to jest trudny temat. Sam do końca nie wiem, co siedzi w mojej głowie. Cały czas próbuję to odgadnąć i mam nadzieję, że kiedyś się dowiem - czytamy na portalu Interia.pl
Wygląda zatem na to, że od teraz mamy jarocińskiego króla nie jednego koła a najkrótszy możliwych dystansów w lekkiej atletyce.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.