W poniedziałek trener Łukasz Kaczałka wraz z piłkarzami obejrzał nagranie z pierwszego spotkania i przygotował taktykę na mecz rewanżowy. Zadanie nie było łatwe, gdyż okazało się, że w środowym meczu rewanżowym opiekun "Czelsi" nie będzie mógł skorzystać z dwóch bohaterów pierwszego spotkania: strzelca dwóch goli Eryka Kowalskiego, który sobotnie zwycięstwo okupił kontuzją oraz zdobywcy piątego gola w pierwszym pojedynku - Kamila Filipiaka. W związku z tymi absencjami oraz korzystnym wynikiem pierwszego spotkania, taktyka musiała być skupiona wokół gry defensywnej.
LZS Cielcza z historycznym awansem do V ligi
Zgodnie z przewidywaniami, Pogoń na własnym boisku od początku zaatakowała i zepchnęła drużynę z Cielczy do defensywy. Ta spisywała się dobrze, ale siła ofensywna, wobec braku Filipiaka i Kowalskiego, skupiała się głównie na Jakubie Nowaku, który był też pieczołowicie przez gospodarzy pilnowany. Mimo wszystko, raz zdołał swych "opiekunów" wyprowadzić w pole i znalazł się w dogodnej do zdobycia gola sytuacji, jednak nie udało mu się pokonać bramkarza Pogoni. Pierwsza część gry, mimo optycznej przewagi gospodarzy, była dość wyrównana.Po zmianie stron, Pogoń przypuściła jeszcze silniejszy atak, a podopieczni Łukasza Kaczałki opadli nieco z sił i długimi fragmentami nie byli w stanie wyjść z akcją z własnej połowy boiska. Piłka co chwilę znajdowała sie w polu karnym gości. Jednak mądra i uważna gra bramkarza - Roberta Sobczaka i obrońców pozwoliła długo zachowywać czyste konto.
W jednej z sytuacji gospodarze domagali się rzutu karnego, ale sędzia nie zdecydował się na użycie gwizdka. Jedyny raz Roberta Sobczaka udało się pokonać, podobnie jak w Cielczy, Damianowi Wieczorkowi, ale dopiero w 77. minucie. Wydawało się, że końcówka meczu będzie jeszcze bardzo nerwowa, ale zmiany dokonane przez trenera Łukasza Kaczałkę pozwoliły gościom odzyskać kontrolę spotkania, a poza tym - piłkarzom Pogoni również zaczęło już brakować sił.
Ostatecznie więcej goli nie padło i, po końcowym gwizdku, piłkarze "Czelsi" - wraz z liczną grupą dobrze zorganizowanych i przygotowanych kibicówz Cielczy - mogli świętować największy sukces w długiej historii klubu - awans niebiesko-białych do V ligi!
- Po końcowym gwizdku żartowałem z piłkarzami, że jeszcze nie widziałem nigdy takiej radości po przegranym meczu! Ale jednak to był dwumecz i zawodnicy oraz trener Pogoni sami przyznali, że przegrali go w pierwszej połowie meczu w Cielczy. Udało nam się nieco przeciwników zmylić, bo w ostatnim ligowym meczu z Mosiną, na który przyjechali nas obserwować, troszkę "namieszałem" w składzie. Ukryliśmy w ten sposób nasze atuty i zaskoczyliśmy zespół ze Śmigla - podkreślił trener LZS-u Cielcza - Łukasz Kaczałka. - Inna sprawa, że naprawdę zagraliśmy w sobotę najlepszą połówkę w tym sezonie. Pomógł nam również wysoko przegrany mecz w Kamionkach. W tej rundzie głównie wygrywaliśmy, ale właśnie bolesna porażka z Avią pokazała nam, jak ważne jest trzymanie się założeń w spotkaniach, w których zmuszeni jesteśmy do przyjęcia taktyki defensywnej i gry w niskim pressingu. Te doświadczenia pomogły nam wygrać te baraże. Zdajemy sobie sprawę, że w piątej lidze musimy wykazać się większym profesjonalizmem.
Pogoń Śmigiel - LZS Cielcza 1:0 (0:0) - pierwszy mecz 2:5
1:0 - Damian Wieczorek (77.)
LZS: R. Sobczak - M. Szatkowski, P. Kropski, Ł. Marchewka, M. Stamierowski (63. D. Wrzalik), K. Zawacki, F. Taczała, M. Zięciak (75. T. Kapturek), P. Palczewski (90.+4 B. Roszyk), Ł. Zawacki (46. J. Bierła), J. Nowak
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.