Polonia 1908 Marcinki Kępno - LZS Cielcza 2:0
W przerwie zimowej LZS Cielcza zapewnił sobie w końcu stabilizację na stanowisku trenera. Jesienią zespół z Cielczy dokonał zmiany na stanowisku trenera juz po trzech kolejkach. W dodatku Marcin Lewandowski miał prowadzić niebiesko - białych tylko do końca minionego roku. Na szczęście dla "Czelsi" po rundzie jesiennej z rozgrywek A klasy wycofał się Grom Golina, dzięki czemu do Cielczy mógł powrócić dobrze w tym klubie znany Aleksander Matuszewski, z którym w przeszłości LZS odnosił sopro sukcesów. Tym razem przed nowym trenerem stoi zadanie utrzymania drużyny z Cielczy w V lidze.
W pierwszym meczu rundy wiosennej nie udało się niebiesko - białym zdobyć choćby punktu, ale było ku tem niespodziewanie całkiem blisko. Mimo licznych braków kadrowych (trzech zawodników pauzowało za kartki, dwóch nie mogło się zwolnić z pracy) po pierwszej połowie meczu w Kępnie "Czelsi" powinno prowadzić. Zespół z Cielczy rozpoczął mecz z wyżej notowanym przeciwnikiem w niskiej, ale aktywnej obronie. Dobra asekuracja sprawiała, że gospodarze mieli problem z przedostaniem się pod bramkę Szymona Olejniczaka. Z kolei niebiesko - biali wyprowadzali groźne kontry. Dwie z nich powinny zakończyć się trafieniami. Najpierw w 17. minucie sam na sam z bramkarzem Polonii znalazł się Krzysztof Wyduba (przybył do Cielczy wraz z trenerem z Gromu Golina), ale strzelił niecelnie. Z kolei w 25. minucie od połowy boiska sam na bramkarza gospodarzy wybiegł Jakub Nowak i zamiast go minąć zdecydował się na uderzenie lobem. Przerzucił jednak nie tylko bramkarza, ale również bramkę.
Po zmianie stron dość szybko, bo w 56. minucie, Polonia 1908 Marcinki objęła prowadzenie. Obrońcy Łukaszowi Śmiataczowi wyszedł "strzał życia" z około 30 metrów i Szymon Olejniczak był bezradny. Goście dobrze jednak zareagowali na straconego gola, bowiem już chwilę później w polu karnym Polonii został sfaulowany Jakub Nowak i sędzina przyznała rzut karny. Nie było jednak wiadomo, ktto powinien go wykonać, gdyż pierwszy strzelec Nowak po faulu był opatrowany poza boiskiem, zaś drugi z wyznaczonych Łukasz Marchewka w tym spotkaniu pauzował za kartki. Ostatecznie ciężar wykonania tego stałego fragmentu wziął na siebie doświadczony Piotr Palczewski. Bramkarz obronił jego strzał, ale dobitka okazała się celna i wydawało się, że będzie remis. Sędzina jednak nakazała powtórzenie rzutu karnego, gdyż bramkarz zbyt szybko oderwał nogi od linii bramkowej. Do piłki ponownie podszedł Palczewski, a bramkarz Polonii Kamil Kosut po raz drugi wyczuł jego intencje i znów odbił piłkę. W końcówce spotkania, po szybko rozegranym rzucie wolnym, piłka ponownie znalazła się pod nogami Łukasza Śmiatacza i kapitan Polonii zdobył swojego drugiego gola.
- Nikt pewnie widząc tylko wynik meczu nie jest zaskoczony zwycięstwem Polonii, natomiast ja uważam, że mimo braków kadrowych to spotkanie powinniśmy wygrać, a przynajmniej zremisować. Już przed przerwą powinniśmy sobie zapewnic dwubramkowa przewagę, wykorzystując dwie znakomite sytuacje. Po przerwie mieliśmy rzut karny. Pechowo akurat Kuba Nowak był faulowany i nie mógł do niego podejść. Wziął tę odpowiedzialność Piotrek Palczewski i na raty, ale umieścił piłkę w siatce. Nie rozumiem decyzji sędziów o powtórzeniu tego rzutu karnego. Uważałem, że do powtórki powinien podejść już ktoś inny, ale stało się, jak się stało. Przy drugim golu tez sędziowie obiecali, że poczekają ze wznowieniem gry aż Kuba Nowak założy but, który mu rywal zdjął w poprzedniej akcji. Tymczasem gospodarze szybko wykonali rzut wolny, a sędzina puściła akcję. Kuby zabrakło w obronie, Bartek Roszyk miał dwóch rywali do krycia, bo i gospodarze to wykorzystali. Szkoda, bo mogliśmy znacznie lepiej rozpocząć wiosnę - rozpamiętywał kluczowe akcje meczu w Kępnie trener LZS-u Cielcza Aleksander Matuszewski.
Polonia 1908 Marcinki Kępno - LZS Cielcza 2:0 (0:0)
1:0 - Łukasz Śmiatacz (56.)
2:0 - Łukasz Śmiatacz (80.)
LZS Cielcza: Sz. Olejniczak - B. Kantek, P. Krobski, B. Borysiak, B. Roszyk, K. Wyduba (80. W. Mąka), P. Palczewski (80. Ł. Zawacki), B. Szyszka (80. J. Nadobny), E. Kowalski (75. K. Giertych), J. Nowak, K. Oczkowski
GKS Jaraczewo - Wisła Borek Wlkp. 1:0
GKS Jaraczewo po raz drugi w tym sezonie wygrał derbowy pojedynek z Wisłą Borek Wlkp. i dzięki temu wyprzedził w tabeli zarówno swych niedzielnych rywali, jak również LZS Cielcza. Mecz nie zachwycił swoim poziomem, ale po niezbyt udanej rundzie jesiennej dla obu beniaminków V ligi najważniejszym celem w rundzie wiosennej będzie gromadzenie punktów, aby zapewnić sobie utrzymanie. Mecz miał swoje fazy. Początkowo przewagę mieli goście z Borku. Już w 5. minucie groźny strzał oddał Jakub Błaszczyk, ale Oliwier Browarny zdołał odbić piłkę na rzut rożny. Dwadzieścia minut później goście mieli znakomitą okazją, którą absolutnie powinni zamienić na prowadzenie. Jeden z obrońców GKS-u próbował wybić piłkę z własnego pola karnego, ale posłał "świecę" w górę. Spadającą piłkę przejął kapitan Wisły Dawid Robak i z bliskiej odległości przestrzelił obok bramki. Końcówka pierwszej połowy należała juz do GKS-u. W 39. minucie Patryk Rzepka dośrodkowując w pole karne obił poprzeczkę. Chwilę później znakomite podanie w pole karne posłał Przemysław Rzepka. Świetnie w tempo wybiegł do niego debiutujący w barwach GKS-u brazylijski napastnik Mizraim Dos Santos, ale po jego uderzeniu głową piłka przeleciała obok słupka. Z kolei w 44. minucie najpierw groźnie uderzał an bramkę Wisły Krystian Wawrzyniak, ale po rykoszecie piłka wyleciała na rzut rożny, a po chwili tuż obok słupka uderzał Przemesław Rzepka.
Po zmianie stron mecz był nadal wyrównany, ale w 65. minucie nastąpiła kluczowa akcja meczu. Najpierw prawą stroną boiska szarżował drugi z nowych nabytków GKS-u Konrad Stefaniak i został sfaulowany. Z rzutu wolnego piłkę w pole karne posłał Patryk Rzepka. Tam dopadł do niej kapitan zespołu z Jaraczewa Marcin Urbaniak i pewnym strzałem pod poprzeczkę zapewnił gospodarzom prowadzenie. Jak się później okazało był to zwycięski gol. Wisła dążyła do zdobycia gola wyrównującego. Na boisku pojawił się najlepszy strzelec zespołu z Borku Piotr Galusik i to on w końcówce spotkania przeproawdził trzy rajdy, po których mógł doprowadzić ponownie do wyrównania. W najlepszej z sytuacji zdołął już minąć bramkarza GKS-u Oliwiera Browarnego, ale zabrakło mu paru centymetrów, aby skierować jeszcze piłkę w światło bramki. Ostatecznie komplet punktów pozostał w Jaraczewie.
- Odnieśliśmy wymęczone zwycięstwo, ale najważniejszy był dla nas komplet punktów. Był to mecz "do pierwszej bramki". Kto strzeli pierwszy, ten ma ogromne szanse na wygraną. Borek też miał swoje sytuacje i równie dobrze to oni mogli zdobyć pierwsi gola, a wówczas nam pewnie byłoby ciężko odrobić straty. Gra nie była zbyt ładna. Brakowało płynności. Ale był to dla nas pierwszy mecz na naturalnej trawie. W okrosie przygtowawczym wszystkie sparingi rozgrywaliśmy na sztucznej murawie, stad teraz nie jest łatwo przestawić się na inną nawierzchnię - usprawiedliwiał poziom derbowego pojedynku trener GKS-u Kamil Stefaniak.
GKS Jaraczewo - Wisła Borek Wlkp. 1:0 (0:0)
1:0 - Marcin Urbaniak (65.)
GKS: O. Browarny - K. Wieliński, J. Bolek (60. D. Małecki), M. Urbaniak, J. Adamkiewicz (87. B. Chybki), D. Józefiak (75. J. Tomaszewski), K. Wawrzyniak, Patryk Rzepka, B. Marciniak (60. Konrad Stefaniak), Przemysław Rzepka (83. M. Wyrwas), M. Dos Santos (75. T. Zaremba)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.