W sobotę, 7 marca po raz ostatni zawodnicy Jaroty Jarocin zaprezentowali się w meczu ligowym w tym roku. Później wszystko szybko zostało zatrzymane – mecze, treningi. Z koronawirusem przegrał świat sportu i nie tylko. Jak wyglądały te dwa miesiące dla Jaroty Jarocin? Kiedy poznamy ostateczną decyzję dotyczącą rozgrywek III ligi i niższych? Wywiad z trenerem Jaroty, Piotrem Garbarkiem.
Jak wyglądają aktualnie treningi w wykonaniu zawodników Jaroty? Jest to jedno z największych wyzwań dla trenera w obecnej sytuacji.
Przede wszystkim nie jest to nic przyjemnego wysyłać treningi zawodnikom przez internet. Gdy w połowie marca podjęta została decyzja o zawieszeniu rozgrywek, podjęliśmy się treningów w rytmie meczowym. Były to obciążenia zaplanowane na okres startowy. W kwietniu dochodziły do nas takie sygnały, że III liga może nie ruszyć. Jednak nie została podjęta ostateczna decyzja. Wówczas zeszliśmy z intensywności treningów. Aktualnie jesteśmy coraz bliżej decyzji, która ma zapaść 11 lub 12 maja. Jeszcze nie wiemy, jaki będzie ostateczny komunikat, ale wiele wskazuje na to, że rozgrywki III ligi zostaną zakończone. Do tego czasu mamy pracę tlenową, może z jakimś mocniejszym akcentem. Nawet w sytuacji, gdy będzie decyzja o wznowieniu ligi, będziemy mieli około trzech-czterech tygodni na przygotowania.
W przypadku trzech najwyższych klas rozgrywkowych wszystko wskazuje na to, że za chwilę rozgrywane będą już mecze. Od IV ligi w dół często pojawiały się informacje, że sezon zostanie zakończony. Natomiast III liga jest taką przejściową i nie do końca wiadomo, co z nią zrobić.
Ja mam wrażenie, że ludzie, którzy wypowiadają się o tych ligach, czasami się gubią. Pierwsze trzy ligi są super zawodowe, a od IV ligi to już jest granie amatorskie. Z kolei o tej III ligi nie wiadomo, co powiedzieć. Dużo osób pewnie chciałoby, aby te rozgrywki zostały wznowione, ale patrząc na obostrzenia w tych trzech ligach centralnych, będą to ogromne koszty. Nie sądzę, aby wojewódzkie związki zdołały podołać temu zadaniu i robić dwa razy w tygodniu wszystkim zawodnikom testy na koronawirusa. Ktoś obliczył, że to jest koszt około miliona złotych.
Była kiedyś nadzieja, że uda się szybko wrócić do normalności, czy od początku była tendencja ku zakończeniu sezonu?
Myślę, że na początku niewielu spodziewało się, że jest to aż tak poważna sprawa. Przy ogłoszeniu decyzji o zawieszeniu rozgrywek i treningów, pewnie wiele osób spodziewało się, że uda się wygrać z epidemią. Wiadomo, że nie w ciągu tygodnia, ale w ciągu np. dwóch miesięcy. Natomiast życie pokazało, że jest to dużo poważniejsza sprawa. Z tygodnia z na tydzień te nadzieje – przynajmniej u mnie – spadały. Teraz pojawiła się informacja o treningach, możliwości wznowienia rozgrywek. Trzeba jednak założyć, że koronawirus nie zniknie do sierpnia i musimy się zastanowić, jak miałoby wyglądać granie i trenowanie w nowym sezonie. Finanse pewnie się nie zmienią, choć od nowego sezonu rozgrywki III ligi przejmie PZPN, więc może coś się poprawi. Na razie skupiamy się na tym sezonie, który prawdopodobnie nie zostanie dokończony, ale czekamy na oficjalną decyzję.
W klubie są jakieś obawy, co do składu III ligi, czy jesteście pewni utrzymania?
Dopóki ktoś tego nie ogłosi na 100%, ciężko o tym mówić. Dochodzą nas takie głosy, że w III lidze będą awanse, ale nie będzie spadków. Tak to ma wyglądać, ale ja nie będę spokojny, będę śledził tę sytuację, dopóki ktoś tego nie potwierdzi.
Twoim zdaniem takie rozwiązanie – awanse, ale bez spadków – byłoby w aktualnej sytuacji najlepszym rozwiązaniem?
Bardzo podobało mi się jedno zdanie Zbigniewa Bońka w kwestii rozwiązania tej sytuacji. Powiedział, że zawsze jakiś zespół będzie niezadowolony. Ktoś inwestuje w awans, ktoś inwestuje w utrzymanie. Z mojej obecnej perspektywy jest to słuszna decyzja, ale jestem pewny, że w Raduni Stężyca myślą dokładnie odwrotnie. Nie da się wszystkim dogodzić, ale trzeba szukać kompromisu. Myślę, że to rozwiązanie z awansami i bez spadków jest najlepszą opcją.
Macie w klubie pewne poczucie niedosytu? Dużo pracy włożyliście zimą w przygotowanie zespołu do rundy wiosennej. Po wzmocnieniach wydawało się, że Jarota to zespół na co najmniej środek tabeli, ale nie da się tego aktualnie zweryfikować.
Zawsze powtarzam, że zdrowie jest najważniejsze, ale na pewno jest jakiś niedosyt. Liczyliśmy na zdecydowanie lepszą rundę wiosenną. Udało nam się pozyskać zawodników i nasza siła była dużo większa niż jesienią, co pokazał już pierwszy mecz z Kotwicą Kołobrzeg, która była kandydatem do awansu. Straciliśmy bramkę w ostatnich minutach, ale przez większość meczu graliśmy z nimi jak równy z równym. To był naprawdę dobry prognostyk na kolejne spotkania. Nikt wtedy nie przypuszczał, jak rozwinie się sytuacja. Jest niedosyt, ale chcemy poznać ostateczną decyzję i budować zespół na kolejny sezon.
Obecnie jesteście w pewnym sensie zawieszeni w próżni, bo nie wiadomo, czy dokończony zostanie ten sezon, niewiele też wiadomo o kolejnym. Jak z perspektywy klubu wygląda budowa kadry na kolejny sezon?
Oczywiście, rozmawiamy z zarządem, zawodnikami – albo osobiście, jeżeli jest taka możliwość, albo poprzez wideo-rozmowę. Na razie to są nasze decyzje wewnętrzne, bardziej polegające na pewnych założeniach. Daleko do oficjalnych rozmów na ten temat.
Kiedy możemy poznać bardziej konkretne decyzje odnośnie najbliższej przyszłości III ligi?
Ta data 11 czy 12 maja to będzie ostateczna decyzja dotycząca obecnego sezonu. Zakończona, niezakończona, w jakim kształcie, dlaczego, po co – tych pytań jest bardzo dużo. Gdy poznamy te decyzje, będziemy wiedzieli, jakie mamy możliwości rozwiązań, co do kolejnych rozgrywek. Będziemy wykluczać jakieś warianty. Wówczas będziemy mogli myśleć o budowaniu zespołu na kolejne miesiące.
Czy ze strony związku były prowadzone konsultacje z klubami, co do decyzji o aktualnym sezonie?
W tym roku rozgrywki III ligi grupy II prowadzi Wielkopolski Związek Piłki Nożnej. Z tego co wiem, prezes Paweł Wojtala przeprowadzał takie rozmowy z prezesami klubów. Prezes Jaroty Krzysztof Matuszak był gotowy do wznowienia rozgrywek. Jednak wielokrotnie też podkreślane było dbanie o zdrowie zawodników. Wiadomo, że nie da się w 100% zabezpieczyć wszystkich zawodników, ale gdyby ten procent był wystarczająco wysoki, to pewnie większość zgodziłaby się na grę. Duża część zawodników w niższych ligach na co dzień pracuje, więc ciężko byłoby zamknąć ich na kilka tygodni w jednym ośrodku, aby dokończyć sezon. Do tego dochodziłoby przeprowadzenie testów, pewnie dwa razy w tygodniu.
A jak zapatrujesz się na plany wznowienia rozgrywek na szczeblu centralnym? Pojawiają się głosy, że będzie to pewnego rodzaju wywyższenie piłkarzy.
Jeżeli jakieś instytucje na to stać, to uważam, że jak najbardziej można to zrobić. Za Ekstraklasą oraz I ligą stoją ogromne pieniądze z praw transmisyjnych. Dla kilku klubów wpływy z telewizji to pewnie ponad 50% budżetu. Zawód piłkarza często traktowany jest jako wywyższający się, bo za dużo płacą. Trzeba na to patrzeć jak na duża firmę. Reklama, prawa telewizyjne. Ktoś to kupuje. To my, ludzie, przeznaczamy na to pośrednio lub bezpośrednio pieniądze. Rozmowa na temat zarobków piłkarzy, czy zarabiają za dużo, pewnie nigdy nie zniknie. Z mojej perspektywy to nie jest wywyższanie piłkarzy nad innych sportowców czy inne zawody.
Rozmawiał Dawid Borucki