reklama

"Czelsi" najskuteczniejsza w powiatowych derbach

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportDerbowy pojedynek LZS-u Cielcza z GKS-em Jaraczewo był piłkarską ucztą! Niezwykłe emocje, mnóstwo goli, tłumy kibiców, fantastyczna atmosfera i popis najlepszych umiejętności obu drużyn! "Czelsi" jako jedyne w tej kolejce zdobyło punkty. Oprócz GKS-u Jaraczewo przegrały także zespoły GKS-u Żerków i Jaroty II Witaszyce.
reklama

LZS Cielcza - GKS Jaraczewo 5:2

Mecz derbowy między LZS-em Cielcza a GKS-em Jaraczewo był prawdziwym powiatowym świętem futbolu. Tłumy kibiców, ze wspaniałymi fanklubami obu drużyn, które przez cały mecz głośno dopingowały swoje zespoły, obejrzały znakomity, jak na poziom klasy okręgowej, mecz. Oba zespoły "chciały" grać w piłkę. Sporo było płynnych akcji, walki, ale w duchu fair play, emocji, efektownych akcji i soli futbolu, czyli goli.

Strzelanie rozpoczęli gospodarze. W 9. minucie Kamil Filipiak zagrał piłkę w narożnik pola karnego, a dynamiczny Przemysław Szymczak pewnym strzałem dał gospodarzom prowadzenie. Jednakże już minutę później Przemysław Rzepka przedarł się lewym skrzydłem w pole karne "Czelsi" i będąc przed bramkarzem Robertem Sobczakiem między jego nogami posłał piłkę do bramki, doprowadzając do wyrównania. W tej części spotkania grę starał się prowadzić zespół z Jaraczewa. Dość często "gościł" pod bramką zespołu z Cielczy, wykonując m. in. sporo stałych fragmentów gry. Ale nie zdołał z nich stworzyć większego zagrożenia. Podopieczni Łukasza Kaczałki czychali zaś na okazje do szybkich kontrataków, które napędzali głównie Szymczak i Filipiak. Byli przy tym niezwykle skuteczni. W 21. minucie, po błędzie przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy, Szymczak zagrał do Filipiaka, który wykazał większe zdecydowanie od obrońców GKS-u i w sytuacji sam na sam pokonał Norberta Szymczaka, dając gospodarzom ponownie prowadzenie. Kluczowa dla losów spotkania była sytuacja z 44. minuty. Łukasz Zawacki otrzymał podanie z głębi pola i odegrał piłkę do Kamila Filipiaka. Napastnik "Czelsi"ustawił sobie piłkę do uderzenia i z prawie trzydziestu metrów oddał strzał. Piłka odbiła się od nogi kapitana GKS-u Karola Tomczaka i przelobowała Norberta Szymczaka. Zespół z Cielczy objął dwubramkowe prowadzenie, a arbiter uznał gola, mimo iż zespół z Jaraczewa miał pretensje do sędziego asystenta, twierdząc że Łukasz Zawacki w momencie podania był na pozycji spalonej.

reklama

W drugiej połowie GKS próbował odrabiać straty, ale zespół z Cielczy od początku agresywnym pressingiem starał się utrudniać gościom rozegranie piłki. Kilka razy udało się dość szybko odzyskać futbolówkę, ale bez stworzenia zagrożenia pod bramką Szymczaka. W 49. minucie jednak to Robert Sobczak musiał interweniować na skraju pola karnego, przecinając podanie do Przemysława Rzepki. Piłkarz z Jaraczewa twierdził, że bramkarz gospodarzy odbił piłkę już poza polem karnym, ale arbitrzy byli innego zdania. Bliżsi zdobycia czwartego gola byli jednak zawodnicy z Cielczy, którzy w drugiej połowie mieli spotkanie "pod kontrolą". W 55. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, głową uderzał piłkę Filipiak, ale ta odbiła się tylko od słupka. Za to trzy minuty później gospodarze zdobyli czwartego gola. Piłkę dośrodkował w pole karne Filipiak, który na skrzydle sprytnie uwolnił się od obrońcy, zawodnik GKS-u zdołał wybić piłkę, ale wprost pod nogi Piotra Palczewskiego, który strzałem przy bliższym słupku umieścił ją w siatce. Zespół z Jaraczewa walczył ambitnie do końca spotkania o poprawienie niekorzystnego rezultatu. W 82. minucie Kamil Stefaniak otrzymał piłkę przed polem karnym i lewą nogą uderzył ją precyzyjnie przy słupku. Odczuwający wyraźnie jeszcze skutki kontuzji Robert Sobczak nie był w stanie skutecznie interweniować. Drugi gol dla GKS-u pobudził znów do działania gospodarzy i w 84. minucie ustalili oni wynik spotkania. Mateusz Zięciak nie pozwolił sobie odebrać piłki przed polem karnym GKS-u i wyłożył ją idealnie do wbiegającego środkiem Filipa Taczały, który pewnym strzałem obok Norberta Szymczaka zdobył piątego gola.

reklama

- Te derby to wielkie piłkarskie święto. Fajna pogoda, dwa dobre zespoły, siedem goli, wspaniała widownia i nasze zwycięstwo. Pierwsza połowa raczej ze wskazaniem na Jaraczewo, które fajnie grało w piłkę. My za to byliśmy skuteczni i udało nam się strzelić trzy gole. Natomiast w drugiej połowie przyjezdny zespół osłabł, a my wykorzystalismy tę sytuację. Myślę, że Filipiak i Szymczak stanowili dzisiaj dla nas niesamowity duet i siłę w ofensywie -  wymienił najważniejsze elementy sukcesu w meczu derbowym trener LZS-u Cielcza Łukasz Kaczałka.

- Trybuny stanęły na wysokości zadania. Bardzo fajny, kulturalny doping dla obu drużyn przez cały mecz. A na boisku było ostro, ale to są derby, więc można się było tego spodziewać. Z perspektywy całej rundy mamy cztery mecze rozegrane więcej i w drugiej połowie było widać już w naszej drużynie przemęczenie. Ponadto w ostatnich meczach wypadło nam kilku kluczowych zawodników: Kuba Adamkiewicz, Patryk Rzepka, a ostatnio Sebastian Wach. Może nie było to aż tak bardzo widoczne, ale ja wiem, że ich obecność bardzo by nam dziś pomogła. Po tych zawodnikach, którzy grają niemal wszystkie mecze w pełnym wymiarze było widać w końcówce już brak sił. Nie mam do nikogo pretensji, bo jesteśmy tylko amatorami i jutro większość z nas pójdzie do pracy. Szkoda, że nie wygraliśmy tego prestiżowego meczu, ale ostatnio liga nam słabiej wychodzi niż mecze pucharowe. Sami nie wiemy, dlaczego tak jest. Trzeba też oddać gospodarzom, że ich skuteczność była dziś na wysokim poziomie - przyznał trener GKS-u Kamil Stefaniak.

reklama

LZS Cielcza - GKS Jaraczewo 5:2 (3:1)

1:0 - Przermysław Szymczak (9.)

1:1 - Przemysław Rzepka (10.)

2:1 - Kamil Filipiak (21.)

3:1 - Kamil Filipiak (44.)

4:1 - Piotr Palczewski (58.)

4:2 - Kamil Stefaniak (82.)

5:2 - Filip Taczała (84.)

LZS: R. Sobczak - M. Szatkowski (46. F. Taczała), D. Wrzalik, P. Kropski, J. Bierła (81. K. Lisiak), K. Zawacki, M. Zięciak (87. T. Becella), Ł. Zawacki (60. T. Kapturek), P. Szymczak, P. Palczewski (73. M. Stamierowski), K. Filipiak (81. Ł. Kogut)

GKS: N. Szymczak - K. Wieliński (65. M. Bolek), M. Urbaniak (57. K. Glinkowski), K. Tomczak, D. Józefiak, D. Małecki (65. T. Wiła), P. Walczak, M. Nowak, P. Rzepka, M. Kordus (68. F. Glinkowski), K. Stefaniak

GKS Żerków - KS 1920 Mosina 0:4

reklama

Początek spotkania zupełnie nie wskazywał na to, że zespół z Żerkowa może ponieść na własnym boisku tak sromotną porażkę. To właśnie GKS przejął na początku spotkania inicjatywę i stworzył kilka groźnych sytuacji. Najlepszą miał w 13. minucie Kacper Hetmańczyk, który popisał się pięknym strzałem z ponad dwudziestu metrów. Bramkarz gości tylko spoglądał nieruchomo na to, jak piłka odbija się od słupka. Po chwili to zespół z Mosiny niespodziewanie objął prowadzenie. W zamieszaniu podbramkowym wybitą z pola karnego piłkę przejął zawodnik z Mosiny i precyzyjnym uderzeniem pokonał Marcina Marciniaka. Przez kolejny kwadrans GKS atakował, ale znów to goście zdobyli drugiego gola, strzałem z bliskiej odległości. Tuż po przerwie kibice GKS-u przeżyli kolejny zawód, bowiem po stracie piłki w środku pola drużyna z Mosiny wzorowo przeprowadziła kontratak. Podopieczni Tomasza Szymkowiaka próbowali strzelić chociaż gola kontaktowego, ale narażali się na kolejne kontry. Po jednym z dalekich podań, napastnik gości wybiegł na pozycję sam na sam z bramkarzem i po raz czwarty pokonał Marciniaka. W doliczonym czasie gry honorowego gola mógł zdobyć Wojciech Kidoń, ale on nie potrafił w pojedynku jeden na jednego pokonać bramkarza zespołu z Mosiny. Tym samym GKS doznał już czwartej porażki z rzędu.

GKS Żerków - KS 1920 Mosina 0:4 (0:2)

0:1 - Kamil Linka (28.)

0:2 - Jan Białożyt (33.)

0:3 - Mikołaj Baraniak (49.)

0:4 - Tomasz Zawada (64.)

GKS: M. Marciniak - D. Pilarczyk, M. Cyrulewski (60. M. Nowak), B.Kujawa (81. J. Mikołajczak), P. Dutkowiak (60. M. Hetmanczyk), A. Gabryszak, K. Hetmańczyk, M. Jujka, T. Szopny, W. Kidoń, P. Dolata

KP Słupia - Jarota II Witaszyce 2:1

Zaledwie trzy dni po ciężko wywalczonym zwycięstwie, dającym awans do finału strefowego Pucharu Polski, Jarota II Witaszyce ponownie udała się na mecz, tym razem ligowy, do Słupii koło Kępna. Tym razem był to wyjazd mniej udany, bowiem podopieczni Krzysztofa Matuszaka przegrali to spotkania 1:2. W dodatku stracili prowadzenie w rozgrywkach klasy okręgowej grupy 6. Przed rezerwy Jaroty przesunął się nie tylko prowadzący w tabeli GKS Grębanin, ale także Pelikan Grabów nad Prosną.

Piłkarze Jaroty II przegrali jednak ten mecz nieco na własne życzenie, bowiem już w pierwszej połowie powinni sobie zapewnić pewne zwycięstwo. Stworzyli sobie mnóstwo doskonałych okazji do zdobycia goli, jednak wykorzystali tylko jedną - Miłosz Kowalski. Już w pierwszych minutach Jakub Nowak od połowy boiska biegł sam naprzeciw bramkarza gospodarzy, minął go, ale piłka podbiła mu się na nierówności i zanim ją opanował, to obrońca zdążył zablokować jego uderzenie. Świetną sytuację miał też Filip Szydlik, ale uderzył zbyt słabo, po dobrym przyjęciu piłki w polu karnym przeciwnika. W drugiej połowie Jarota II grała z kontry, ale też zmarnowała swoje okazje, zaś zespół ze Słupi zdołał dwukrotnie zdobyć gole i odniósł zwycięstwo.

- Uważam, że był to łatwiejszy mecz niż ten pucharowy. Już do przerwy powinniśmy prowadzić 3:0 i zapewnić sobie zwycięstwo. Natomiast nie wykorzystaliśmy swoich okazji i to się zemściło w drugiej połowie. W niektórych sytuacjach niestety boczni sędziowie asystenci nie nadążali za szybkimi naszymi skrzydłowymi. Ale stało się tak, a nie inaczej. Trzeba też umieć "przyjąć na klatę" takie porażki i robić dalej swoje - powiedział po meczu ligowym w Słupii trener Jaroty II Krzysztof Matuszak.

KP Słupia - Jarota II Jarocin 2:1 (0:1)

0:1 - Miłosz Kowalski (29.)

1:1 - Damian Michalski (60.)

2:1 - Patryk Zawisza (88.)

Jarota II: M. Marciniak - N. Dryjański (35. B. Borysiak) , Sz. Bogaczyk, Ł. Tomczak, J. Ziętkowski, Sz. Łyskawa, Sz. Soiński, Miłosz Kowalski (79. F. Borkowski), J. Pacyński, J. Nowak, F. Szydlik

W rozgrywkach B klasy, w kolejnym meczu derbowym GKS II Jaraczewo zremisował w Noskowie z Gromem Golina 2:2. Błękitni Sparta Kotlin przegrali z rezerwami Białego Orła Koźmin Wlkp. 1:3. Phytopharm Klęka przegrał w Pleszewie z rezerwami Stali 0:2, a rezerwy GKS-u Żerków uległy 1:4 w Czeluścinie miejscowemu Gromowi.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama