reklama

Chcemy wyciągnąć wnioski z błędów sąsiadów z Cielczy

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Paweł Witwicki

Chcemy wyciągnąć wnioski z błędów sąsiadów z Cielczy - Zdjęcie główne

Kamil Stefaniak jeszcze w rundzie jesiennej był grającym trenerem i swoimi golami również czynnie przyczynił się do awansu GKS-u Jaraczewo do V ligi | foto Paweł Witwicki

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Tuż po wygranych meczach barażowych ze Stalą Pleszew z trenerem beniaminka V ligi GKS-u Jaraczewo Kamilem Stefaniakiem rozmawia Paweł Witwicki.
reklama

Trenerze, gratuluję awansu do V ligi. Chciałbym zapytać o, moim zdaniem, kluczowe momenty w minionym sezonie. Pierwszy moment - tuż po przegranym meczu przedostatniej kolejki w Jutrosinie. Przez całą rundę rewanżową prowadziliście w tabeli, a tu nagle na samym finiszu Wisła Borek Wlkp. jednak Was wyprzedziła. Czy nadal wierzyliście w tym momencie w ten awans do V ligi?

- Czy wierzyłem? Oczywiście, bo ten zespół wielokrotnie pokazał, że w trudnych momentach potrafi się jednoczyć. Odnieśliśmy dwadzieścia zwycięstw w sezonie. To raczej nas zobligowało do tego, że poradzimy sobie w ostatnim spotkaniu z Heliosem Bucz i później w barażach. Nie zwątpiłem ani przez chwilę w ten zespół! Jadąc do Pleszewa mieliśmy swój plan, który zrealizowaliśmy. A na swoim boisku zawsze jesteśmy mocni. Ktokolwiek tu przyjeżdżał, to nigdy nie miał łatwo się z nami mierzyć.

Po rundzie zasadniczej byliście w zupełnie innej sytuacji niż wasz rywal z baraży. Stal od dawna wiedziała, że już nie dogoni LKS-u Jankowy i mogła spokojnie przygotowaś się do tych baraży. Wy do końca walczyliście o bezpośredni awans. Byliście już bardzo blisko tej V ligi. Czy to miało jakiś wpływ na podejście dotych spotkań? Czuliście większą presję, czy raczej jeszcze większą determinację?

- Na pewno jakiś wpływ na baraże miało to, że my musieliśmy grać do końca ligi i nie mogliśmy pozwolić sobie na żaden moment rozluźnienia. Stal miała pewność gry w barażach już bodajże na cztery kolejki przed końcem rozgrywek. Dlatego mieli możliwość dania odpoczynku w ostatnich meczach kluczowym zawodnikom. Dla kogo taka odmienna sytuacja była dobra, a dla kogo zła? Trudno mi w tej chwili to ocenić. My wiedzieliśmy, że stać nas na wiele i bez względu na to z kim przyszłoby nam się mierzyć, to byliśmy na te spotkania gotowi. Aczkolwiek wracając do sezonu zasadniczego, to do końca jeszcze liczyliśmy na potknięcie zespołu Wisły Borek Wlkp., jednakże zdecydowanie Borek zasłużył na to, aby wygrać ligę. Pokazywali to zwłaszcza w ostatnich kolejkach, w których praktycznie gromili każdego, kto stanął im na drodze. Wykorzystali nasze potknięcie i zasłużenie wygrali. Ale myślę, że my też pokazaliśmy przez cały sezon, że zasługujemy na ten awans. Cieszę się, że znów będą przyjacielskie derby.

Patrząc tylko na tabelę, to wy byliście w swojej grupie tuż za Wisłą Borek, zaś Stal Pleszew straciła jednak sporo punktów do LKS-u Jankowy. Z tej racji byliście chyba faworytami tych baraży. Też tak ocenialiście siły obu ekip?

- Nie zgodziłbym się z opinią, że byliśmy faworytami tych baraży. Pleszew od początku sezonu głośno w mediach mówił o tym, że chciałby awansować do V ligi. Bodajże za dwa lata będą obchodzić stulecie klubu i z tej racji chcieliby przypomnieć o sobie w naszym lokalnym świecie piłkarskim. My z kolei nie mieliśmy nic do stracenia. Nie wiem, czy redaktor pamięta naszą rozmowę z początku sezonu i tę po przerwie zimowej. To się w trakcie rozgrywek nie zmieniało. Mówiłem wtedy, że naszym głównym celem nie był awans. My chcieliśmy zwyciężać w każdym kolejnym meczu! I skoro doprowadziło nas to do momentu, w którym jesteśmy obecnie, to znaczy, że graliśmy dobrze. Cieszymy się z tego awansu niezmiernie. Zdajemy sobie sprawę, że to już będzie całkiem inne wyzwanie i pewnie będziemy musieli bić się o utrzymanie, no ale po to się gra, po to się trenuje, po to się poświęca swój wolny czas, żeby się rozwijać, robić kolejne kroki wprzód i podejmować nowe wyzwania.

No i jeszcze jeden kluczowy moment tego sezonu. Siódma minuta dzisiejszego spotkania, kiedy Stal zdobyła gola i wyrównała straty z pierwszego meczu. Czy w tym momencie nie przyszło jakieś zwątpienie? Czy trener nadal był pewny swojej drużyny?

- Tak, zdecydowanie tak! Dlaczego? Ponieważ w pierwszym meczu nie mieliśmy do dyspozycji pięciu ważnych zawodników. A mimo to, grając na boisku w Pleszewie, które w porównaniu z naszym jest "lotniskiem", osiągnęliśmy bardzo dobry wynik. Nie ukrywam, że jadąc do Pleszewa mieliśmy obawy o to, czy bez tylu zmienników damy radę wytrzymać trudy meczu na tak dużym boisku. Przystępując do rewanżu na naszym małym boisku i wiedząc też, że Stal przystępuje do meczu bez swojego chyba najlepszego zawodnika Krzysztofa Czabańskiego, wiedzieliśmy, że z biegiem czasu w tym upale, w którym przyszło nam grać, my będziemy mogli liczyć na naszych zmienników. No i to się sprawdziło. Wrócił Marcin Kordus i w zasadzie przyczynił się do zdobycia dwóch goli. Drugiego strzelił sam, a przy trzecim wypracował sytuację do oddania strzału dla Huberta Kubiaka, po którym dobił Bartek Marciniak. Także zmiennicy, po raz kolejny w tym sezonie, podali drużynie "tlen" i potwierdzili, że głównie dzięki szerokiej kadrze jesteśmy zgranym i silnym zespołem. Nie ma u nas tylko pierwszej jedenastki, ale dwudziestu równorzędnych zawodników. Mnie bardzo cieszy, że udało nam się zbudować tak szeroką, ciekawą kadrę.

Czy w Jaraczewie na razie będziecie tylko cieszyć się z awansu, czy już myśleliście też o nowym sezonie w V lidze?

- Podchodząc do meczy barażowych musisz już mieć jakiś plan, a nie tylko wygrać i niech się dalej coś dzieje (śmiech). Oczywiście, że mieliśmy już jakieś rozmowy z zawodnikami, którzy jak sądzę będą jeszcze wzmocnieniem dla naszej ekipy. Nie chcę na razie zdradzać żadnych nazwisk kibicom, ale myślę, że będą to zawodnicy, którzy realnie wpłyną na kolejny postęp w grze i od razu ich gra "wpadnie w oko" sympatyków. Nic nie ujmując naszym obecnym zawodnikom, ale trzeźwo oceniając sytuację, potrzebujemy wzmocnień, aby w tej V lidze spokojnie rywalizować. Mamy ten plus, że możemy się uczyć na błędach sąsiedniej drużyny LZS-u Cielcza, która w pierwszej rundzie w V lidze straciła wiele goli, ale w drugiej rundzie już to zdecydowanie lepiej wyglądało. Zdążyli się trochę poznać na tej lidze i wiedzieli, że muszą pewne aspekty zmienić. My mamy ten plus, że widzieliśmy już ich mecze i możemy tych błędów uniknąć, aby walczyć w spokoju o utrzymanie.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama